Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 31 grudnia 2013

Cytrusy w pestycydach! Imazalin - pożywka dla nowotworów. W lubelskich sklepach.


Ot, stojąc przy cytrusach w jednym z lubelskich hipermarketów, z nudów postanowiłem sprawdzić czym to są nasączone i zakonserwowane.


Jak wynika z etykiety był to środek o nazwie I m a z a l i l. Korzystając z dobrodziejstw współczesnej techniki wklepałem nazwę do wyszukiwarki w smartfonie. Po czym zdębiałem. Internet kipi od negatywnych komentarzy i artykułów o tym środku, który jest jednym z najbardziej kancerogennych pestycydów! 
Poszedłem sprawdzić kaki, które kupiłem; na skrzyneczkach informacja o kraju pochodzenia i środku konserwującym - oczywiście Imazalil, pomarańczki - również, inne cytrusy podobnie. Odłożyłem owoce (?) z powrotem na półkę.
Przypomniałem sobie jak tydzień wcześniej piękny czerwony granat po otworzeniu wewnątrz okazał się spleśniały. Z zewnątrz - skąd: twardy, skórka zdrowa. Ale gnił od środka.
Czym oni nas karmią, czym szprycują owoce, warzywa? Dlaczego tym się trujemy?

To, że jest nazwa środka konserwującego okazuje się wymogiem UE. Ale ilu z nas sprawdza co to za paskudztwo? Może powinny być dodatkowo etykiety "Pestycydy zabijają" - jak na opakowaniu papierosów?
Ile razy sam sprawdzałem co to za "E" znajduje się w produkcie, który kupuję czytając skład produktu?

A Koszelina? To paskudztwo? Okazuje się, że lepiej w tym wypadku zjeść te mielone żuki niż pestycyd, który przenika do miąższu owocu i jest odporny na rozpuszczanie wodą - czyt. spłukiwanie.

Co cukier robi w jogurcie, który w założeniu jako produkt ma być zdrowy i pobudzać trawienie, wspomagać odchudzanie?

Co robi mięso w parówkach oddzielane mechanicznie, które podajemy dzieciom? Krowie wymiona i co maszyna tam jeszcze zmieliła?

Jemy świństwa, pijemy, potem chorujemy i umierajmy, dziwiąc się, bo przecież odżywialiśmy się zdrowo.
Widocznie nadeszły takie czasy, że świadomy konsument musi ślęczeć nad produktem i sprawdzać linijka po linijce co w nim upchano? Swoim zachowaniem pobudza innych, do uśmiechu, bo przecież normalny nie może być ślęcząc nad torebką barszczu, wertując jego skład i odkładając bo jest tam jakiś glutaminian sodu. 

Niedawno odwiedzałem Oddział Onkologii w Lublinie. Tłum ludzi. Przerażonych. Ściśniętych. Biednych, zmęczonych i chorych. Lekarze zobojętniali. Obok buduje się olbrzymi budynek, sporo większy, niż obecny, ten jest już za mały, ludzie leżą na korytarzach. Nowotwory to przyszłość, przyszłość naszej cywilizacji - powiedział jeden z lekarzy.

EPILOG

W Chinach kwiaty zapylają ręcznie. Nie ma wystarczającej ilości pszczół. Gdzie więc się podziały? Pestycydy je zabiły. W Europie rodzin pszczelich ubywa w katastrofalnej szybkości. Już zastanawiamy się, jak je zastąpić? A może zastanówmy się jak zastąpić pestycydy? Nie bo produkt zgnije. Lepiej niech w szpitalu zgnije człowiek.
Myślicie, że nasze jabłuszka są zdrowe? Otóż są wielokrotnie opryskiwane, nawet kilkanaście razy. Znajomy sadownik przywiózł mi "ekologiczne" jabłka. "Bierz, oprysk był robiony tylko siedem razy".

Czy mamy wybór? Tylko częściowy, bo przecież i tak trucizn w żywności nie unikniemy. Natomiast świadomie wybierając produkty, spowodujemy słabą podaż tych niezdrowych. Na pewno?




wtorek, 24 grudnia 2013

Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia!


                                                        Fresk z kaplicy zamkowej w Lublinie - XVw.

Zdrowych, rodzinnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia!
Może każdy z nas na chwilę odpocznie od codziennego zabiegania, pokolęduje, porozmawia z bliskimi przy wigilijnym stole. Obyśmy spotkali się za rok w tym samym gronie - jak mówi staropolskie przysłowie!


wtorek, 17 grudnia 2013

Zwyczajna, niezwyczajna - Bieczyńskiego w Lublinie

                                                                                 kliknij aby powiększyć

Taka zwyczajna na co dzień, zapchana samochodami uliczka w Lublinie.
Nocą, przechodzi metamorfozę, niezwykłą.
To od jej strony wejdziemy do Ogrodu Saskiego bez żadnej bramy. Z tego powodu często mylona bywa z uliczką Czystą, która przejścia takiego /oficjalnie/ nie posiada.
Tu, do niej zagląda Łysy pełną nocą, rozświetla ją, gdy nie pada na nią blask latarni.
Taka na co dzień byle jaka.
Taka nocą, niezwyczajna.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Pomoc dla Marii Natanson - Koncert w Lublinie 13 grudnia 2013r.


    Myślę, że niewiele mogę od siebie dodać, poza tym, że im więcej osób przyjdzie na koncert, tym większą pomoc otrzyma Maria Natanson. W oderwaniu od idei koncertu warto mieć na uwadze tych, którzy na nim wystąpią, dzięki którym nabierze on wspaniałego klimatu. W jednym miejscu zbiorą się wybitni wykonawcy, warto ich posłuchać i obejrzeć.
     Z serca polecam i zachęcam.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Lublin jesiennie

Wczorajszy krótki spacer po Lublinie. Na deptaku, kilka zaledwie osób. Dziwna odmiana po niedawno minionym lecie, które gromadziło już z tego miejsca, aż do Bramy Grodzkiej gwarny tłumek ludzi.
Poczułem się nietypowo. Deszcz przybrał na sile, podobnie jak wyjątkowo zimny wiatr; zrobiło się mało przyjemnie. 
Po powrocie wrzuciłem w internet wiadomości z Lublina; na kilku portalach te same twarze zmęczone swoimi sukcesami, a ja poczułem się zmęczony moim miastem. Kolejny raz.
Stare Miasto wydało mi się po prostu i zwyczajne i stare.

środa, 20 listopada 2013

Aukcja charytatywna dla lubelskich domów dziecka



 Zapraszam na aukcję, z której dochód zostanie przeznaczony na lubelskie "bidule". Im więcej osób otrzyma tą informację, tym większe jej powodzenie. Więcej na jej temat znajdziecie na stronie oLublinie.pl.

czwartek, 14 listopada 2013

Jesienna pszczoła w Lublinie


   Idąc Centrum Lublina nie sposób nie zostać zaczepionym przez osoby wciskające nam ulotki reklamowe. Któregoś razu na odcinku deptaka zebrałem takich "prezentów" kilka sztuk, świadomie i z premedytacją je przyjmując. I tak stałem się posiadaczem ulotek zachęcających do podjęcia nauki w wieczorowej szkole średniej, zakupu książek z miażdżącym konkurencję rabatem, kuponu do myjni samochodowej na dziesięć procent upustu, zaproszenia do salonu sukien ślubnych, zniżki na pizzę, promocję na coś tam, bezpłatną małą Colę do zestawu śmieciowego żarcia, zaproszenia do klubu ze striptizem, kuponiku na zniżkę w klubie fitness oraz bonu na masaż w tym jeden gratis. 
   Bzdety i pierdoły jednym słowem. Po drodze /rzecz jasna/ zaczepił mnie jeszcze Pan Krzyżówka wyłapujący jak pająk muchy ludzi przed Kościołem Kapucynów, tu jednak opłata stała 5 zł bez zniżek. 
   Gdy zobaczyłem na mieście pszczołę pomyślałem sobie; o ileż ciekawiej było by, aby każdy z "ulotkarzy" wręczał reklamówkę będąc w przebraniu podobnie ekspresyjnym? Nie musiałbym wtedy slalomem przemierzać Krakowskiego, unikając ich, lecz z zainteresowaniem zwróciłbym na taką promocję uwagę. (Wiem, że niektórzy z Was zastanawiają się w tym momencie; w co mogła by się przebrać pani od klubu ze striptizem? Pewnie w nic.)
   Tymczasem nasza pszczoła przelazła jak bąk przez Krakowskie Przedmieście, następnie przez ulicę Szopena czy Chopina, jak wolicie, i gdzieś zniknęła, wzbudzając zainteresowanie i uśmiech przechodniów. 
   W szaro-buro, jesiennym Lublinie na jedną chwilę coś prozaicznego zmieniło się w coś niecodziennego.

wtorek, 12 listopada 2013

Po 11 listopada 2013r. w Lublinie


     W Warszawie w Narodowe Święto Odzyskania Niepodległości 11 listopada 2013r. podczas "Marszu Niepodległości" grupy chuliganów zrobiły wszystko co w ich mocy aby zakłócić patriotyczny charakter tego wydarzenia. Jak zwykle stracili ci, którzy przyszli tam aby zamanifestować swój patriotyzm, uczcić wielką rocznicę.
      Tymczasem w Lublinie, cisza, obyło się bez rozrób. W telewizyjnych serwisach informacyjnych nie poświęcono Koziemu Grodowi specjalnie wiele miejsca lub nie wspomniano o nim wcale. Były za to inne miasta z mniej lub bardziej spektakularnymi relacjami z obchodów. 
       Cóż, jesteśmy chyba zbyt zaściankowi. Różnica pomiędzy nami, a Warszawą w tym miejscu okazała się wręcz niezmierzalna, cywilizacyjna przepaść... Słoma z butów. Co za wstyd!
       

piątek, 1 listopada 2013

Wszystkich Świętych - 1 listopada 2013r. - Cmentarz przy ul. Lipowej w Lublinie




     Trzy obrazy cmentarza przy ul. Lipowej w Lublinie z dn. 1 listopada 2013r. przed godziną 7 rano. Jeszcze groby całkiem nie ubrane, jeszcze rodziny i znajomi nie przyszli, ruch dopiero się rozpoczynał. 

     Pamiętacie zabawę w "znajdź szczegóły, którymi różnią się te obrazki? Wskaż je". 
Zdjęcie nr. 1 - pomnik z cmentarza prawosławnego - jego remont niedawno się rozpoczął, wszystkie pomniki zostaną odnowione, zaawansowane prace trwają. 
Zdjęcie nr. 2 - część cmentarza, na której spoczywają Obrońcy Lublina - krzyże sypią się w pył, kwatery rozłażą się, miasto ma inne ważniejsze inwestycje. "Chwała Bohaterom" - napis znad wejścia ulicy Białej - w tym miejscu nabiera nowego znaczenia. Pisałem o tym na www.oLublinie.pl i nie odpuszczę. Wstyd mi. 
Zdjęcie nr. 3 - współczesne pomniki - czyste i zadbane, przygotowane jak stoły na święta, przy których Ci, którzy odeszli czekają na swoich bliskich. Przy jednym z grobów spotkaliśmy rodzinę, która do Lublina przyjeżdża tylko raz do roku z Meksyku, na grób rodziców, podróż trwa 12 godzin.

     Na koniec prośba. Jeżeli została nam jakaś wolna lampka zapalmy ją żołnierzom poległym we wrześniu 1939 r. podczas bombardowań miasta, pokażmy, że właśnie nam lublinianom, zależy. Pamiętamy aby i o nas nie zapomniano. 

wtorek, 29 października 2013

Jesienny ogród - Centrum Lublina


Są miejsca,
w Lublinie
które nie istnieją

są przejścia, w których
ogród bramą

do niezwykłego, zwykłego
świata,

o którym śniłeś,
o którym śniłaś.

Nieraz.

Nie poznasz ich
i w nie
nie wejdziesz

na co dzień zwykle,
co dzień tak samo

żyjemy tu,
żyjemy teraz

obok
za 
bramą.

    Jest taki ogród w Lublinie. Mieści się niemal w samym jego centrum, a istnieje tam już od dosyć dawna. Ogród należący do zakonu sióstr urszulanek. Jest to dosyć niecodzienne miejsce, stanowi zupełnie odrębny świat, od tego znanego nam za jego murem, gdzie ulica Narutowicza staje się miejscem pełnym ludzi i samochodów.
    Tymczasem tam czas się zatrzymał, a może tylko wolniej biegnie? 

czwartek, 17 października 2013

Wystrychnięte na dudka



     Lubelska Spółdzielnia Mieszkaniowa jest jedną z najlepiej rozpoznawanych w Lublinie i jedną z bardziej znanych w Polsce; w przeszłości wielokrotnie nagradzana w konkursach ruchu spółdzielczego. Architekturę osiedla Mickiewicza oraz osiedla Słowackiego stawiano za wzorcowy przykład rozwiązań powojennego budownictwa. Kolejne powstające osiedla w ramach spółdzielni również nie mają sobie wiele do zrzucenia. Czy stały na nich wieżowce z wielkiej płyty, czy bloki niskokondygnacyjne, zawsze na LSMie było dużo zieleni, a układ ulic pozwalał na zminimalizowanie ruchu samochodów. Każde z osiedli posiadało swój Dom Kultury, to na LSMach zainaugurowano Lubelskie Spotkania Plastyczne, w wyniku których poszczególne osiedla wzbogaciły się o niezwykłe rzeźby i malowidła. 
     Dzisiaj miejsca te, które kiedyś tak zakwitły kulturalnie zapominają o swojej przeszłości i nic nie robią w kierunku zadbania o pozostawioną im spuściznę. Pomniki i rzeźby nie przynoszą przecież wymiernego dochodu więc niszczeją w żaden sposób nie będąc zabezpieczone. Niektórym z nich zostało może parę lat, aby rozpaść się i zniknąć z naszej pamięci. Może tak lepiej i wygodniej? Przecież postawiono je w epoce socjalizmu i choć nie przedstawiają postaci działaczy z tamtego okresu to widocznie są kością w gardle zarządzających. Bo cóż z nimi zrobić, usunąć? Same się usuną, potrzeba czasu.
     Szkoda. Szkoda, bo osiedla te i zgromadzone na nich małe dzieła sztuki świadczą o ludziach, którzy często własnymi rękoma budowali swoje mieszkania, dbali o przestrzeń wokół nich, organizowali życie kulturalne, gdy życie w kraju było jakie było. Ze swojego dzieciństwa zapamiętałem te pomniki skąpane w słońcu, przykryte śniegiem lub obłożone jesiennymi liśćmi. Tymczasem obecnie o każdej porze roku wyglądają tak samo, poszarzałe, nieco senne, jak ludzie, którzy nagle się postarzeli.
     LSM dziś to osiedle inwestycji, dużych inwestycji, budowanych z rozmachem. Inwestycji nie przemyślanych, a obliczonych na zyski. Niedawno niewiele by zabrakło, a unikalne architektonicznie budowle zaprojektowane przez Oskara Hansena przy ul. Wileńskiej zostały by rozebrane. Fakt, wyglądają źle przysłonięte blachami reklam, jednak czy tak wiele potrzeba aby je odsłonić i przywrócić im dawny wygląd? Otóż tak. Lepiej zeszpecić je dokumentnie, a być może niedługo uda się postawić w ich miejscu wspaniały blaszany market. Wszystkim się to opłaci.
       Na krótką metę.


piątek, 11 października 2013

Panorama - donżon, Zamek Lubelski

kliknij obrazek aby powiększyć                                                                          

     Korzystając z pięknej pogody - wybrałem się na Zamek w Lublinie i wszedłem na (od niedawna obowiązkowy element wycieczek) lubelski donżon. Polecam go często turystom, którzy odwiedzają Lublin. Stanowi ciekawą alternatywę dla Wieży Trynitarskiej, a właśnie z tej perspektywy jesteśmy bliżej miasta, które stało się jeszcze przed wiekami tygielkiem różnych kultur.
     I tak, z powyższej perspektywy widzimy od lewej; część Starego Miasta, Kościół św. Mikołaja na Czwartków - jedną z najstarszych w Lublinie budowli sakralnych, Cerkiew Prawosławną - Katedrę Przemienienia Pańskiego na ul. Ruskiej, Cmentarz Żydowski - Kirkut - charakterystyczne wzgórze, z daleka bardziej przypominające niewielki park. Na pierwszy plan jednak rzuca się w oczy największy i najbrzydszy element tej części krajobrazu - dworzec PKS Lublin, oraz blaszane budy sąsiadującego z nim bazaru. Każdy, kto przyjedzie busem lub PKSem jest "pod wrażeniem" socrealistycznej brzydoty tego miejsca. Wiele osób, które trafiły do Lublina właśnie w taki sposób twierdzi, że Lublin to miasto, w którym zakochują się od drugiego wejrzenia. Pierwszym wejrzeniem jest właśnie dworzec, z którego najlepiej unikać i korzystać w wypadku ekstremalnej konieczności. 
     Kolejnym, powstającym elementem panoramy wieży jest budowana (która to już?) handlowa galeria w Lublinie. Zajęła miejsce części ogródków działkowych, a jeszcze wcześniej istniejącego tam Wielkiego Stawu Królewskiego, o którym jeszcze napiszę. Podczas budowy okazało się, że z tego właśnie miejsca wybija woda i pewnie wybijać będzie, tymczasem zalewają to betonem.

kliknij obrazek aby powiększyć                                                                          

  Polecam również wejście na Wieżę Trynitarską, z której widok jest niezwykły, jednak pozostawimy go sobie na kolejny raz. Video z Trynitarskiej, dla zainteresowanych zamieszczone jest na www.oLublinie.pl, polecam skorzystać z wyszukiwarki strony.

    

wtorek, 1 października 2013

Zapomnij o teatrze


     Lublin zawsze mnie inspirował. Jego renesansowe budowle, tygielek kultur, które w nim się skupiają, niezwykła i ciekawa historia, otoczona barwnymi legendami. W tym wszystkim ludzie grzeszni i święci, niepospolici, diabły i anioły - kiedyś i dziś - dodatkowo zabarwia historię naszego miasta. Przy tym wszystkim położenie Koziego Grodu - takie w sam raz. Jego wielkość - odpowiednia by nadać mu znaczenia miasta wojewódzkiego, a przy tym odpowiednia aby znaleźć ciszę, lub odizolować się od zgiełku. 
      Trochę już o nim popisałem, dokładnie jak to było w założeniu bloga - z mojej subiektywnej perspektywy. Perspektywy przechodnia, mieszkańca. Oprócz miejsc znanych nadal będę odnajdywał zakamarki, do których zazwyczaj nie zaglądamy. Taki właśnie Lublin, nieco obdrapany, schowany, posiada swój szczególny koloryt. Nikt go na siłę nie upiększa, dzięki temu staje się autentyczny. Ktoś mi napisał niedawno, że niepotrzebnie zachwycam się niszczejącą kamienicą, ja natomiast myślę, że było by coś ze mną nie tak, gdybym zachwycał się handlową galerią. Ale ni o tym dzisiaj.

      W Lublinie na nowo odżyło Centrum Kultury. Odrestaurowany i przebudowany budynek zrobił na mnie spore wrażenie. Trochę się tego przestraszyłem, bo za chwilę pomyślałem sobie, że to co znajdę w tym pięknym opakowaniu może mnie faktycznie rozczarować. I pomyliłem się. Okazało się, że "nowa" siedziba Centrum oddała artystom zupełnie nowe i niezwykłe możliwości, a może to oni przekazali jej swoje? Tak czy inaczej jestem w Centrum, jestem dzięki nim właśnie. Obserwuję. Notuję. Zapisuję. Publikuję. Wiele materiału znajdziecie na oLublinie.pl, część obejrzycie na You Tube. 
     Zainspirowałem się. Okazało się, że i teraz i dziś może powstać magiczne miejsce w mieście, miejsce, które tworzą magiczni ludzie, a przewrotne "zapomnij o teatrze" będzie tętniło jak krew w żyłach naszego miasta. 
     Prawdziwie i bez kokieterii.

czwartek, 12 września 2013

Koniec lata


     Odczuwalny koniec lata. Ochłodziło się, na trawnikach schną liście. Wakacyjne wspomnienia chowamy do komputera, jesień jednak może zapowiadać się - na swój sposób ciekawie. 
Na zdjęciu ulica Wallenroda w Lublinie - fragment osiedla Mickiewicza, które posiada zamierzony przez architektów klimat osiedla - parku. Dla mnie każda z pór roku jest w tym miejscu bardziej odczuwalna, niż w każdym innym w Lublinie. 

      Jeżeli robi się jesienno-nostalgicznie na myśl przychodzą mi słowa piosenki Jacka Kaczmarskiego "Cztery pory niepokoju", a z nią adekwatna zwrotka;

Jesień kładzie słoneczne wspomnienia w słoiki,
Pachną zioła, pęcznieją worki i koszyki,
Przyjaciele wracają z podróży dalekich,
Obmywają stopy w nurcie własnej rzeki.
Pod wieńcem i zniczem usypiają zmarli
Zapomniawszy już o tym, co życiu wydarli,
Poeci o jesieni powielają sztampy,
Więc dlaczego przed strachem - zapalamy lampy?

poniedziałek, 9 września 2013

Kac z Lublinem w tle.



Przychodzą chwile
gdy zastanawiam się,
czy jestem potrzebny.

Tobie, sobie, im,
komukolwiek.

Najgłębiej jednak czuję,
że Ty mnie
nie potrzebujesz.
i
równie dobrze
żyć możesz
bez.

Dziury w chodniku
nie będzie,
brachu.

Ot może,
pozostanie taka,
jak z wkłucia szpilki
dla
fotografii otworkowej.

Obrażam się
na Ciebie
i całkiem dobrze się z tym czuję.

Ty nie chcesz mnie,
ja Ciebie
nie potrzebuję.

Lecz znów powracam
na kacu,
zmęczony.

Ty nic nie mówisz,

zaciągasz

nocne
blokowisk
zasłony.

Za starej furty klasztornej bramą



  Za starej furty klasztornej bramą, znajduje się całkiem dobrze zakonserwowany zdrój. Nie działający co prawda, ale łączący się ściśle z historią wodociągów miejskich, o których już pisałem. Historia ta ściśle powiązana jest z wieżą wodną. Jak możecie już się domyśleć, zdrój znajduje się na terenie zakonu sióstr urszulanek, z którego przeciwnej strony znajduje się wspomniana wyżej wieża.
   Furtę dostrzeżecie już od pomnika Jana Kochanowskiego, wystarczy nacisnąć klamkę, otworzyć ją i spojrzeć w prawo. Od razu wzrokiem natraficie na ten niezwykły zabytek, chyba najlepiej zachowany w Lublinie.

Dziś pogodnie bez opadów, miejscami jedynie mogą wystąpić przelotne opady deszczu...



    Chmury, chmurki nad Lublinem. Ilekroć wieczorem zastanawiam się nad pogodą następnego dnia spoglądając w niebo, o tyle tegoż dnia następnego, pogodnego i słonecznego, jej nagła i gwałtowna zmiana niemiło mnie zaskakuję. Tym bardziej jest nieoczekiwana, gdy idąc do pracy słonecznego ranka zostawiam kurtkę przeciwdeszczową na wieszaku w mieszkaniu, a wracając żałuję, że nie wziąłem tego nieprzemakalnego, ciepłego sztormiaka. 
    Ale cóż, taka to specyfika klimatu tu panującego przy średniej rocznej temperaturze + 8 C i 650 mm - średniej rocznej sumie opadów. Szału nie ma. Jedno natomiast jest pewne, mieszkańcy Koziego Grodu muszą mieć gorącą krew.
   
    Aha, nie lubię poniedziałku - na dobry początek.



czwartek, 29 sierpnia 2013

Zielono mi?

                                                             Kliknij aby powiększyć
     Po odwiedzeniu wielu pięknych miejsc podczas tegorocznych wakacji wróciłem do Lublina. Tak się złożyło, że pierwszy spacer poprowadził mnie przez Stare Miasto w kierunku zamku i dworca PKS. W tym krótkim czasie doszedłem do przekonania, że nasze miasto jest gwarne, tłoczne i panuje w nim szaleńczy, nieukierunkowany ruch. Dodatkowo (jak wspomniany wyżej dworzec) są w nim miejsca, które należało by do wody spuścić aby o nich zapomnieć.
    Cóż, postanowiłem jednak sparafrazować Misia - Rysia Ochódzkiego i zdecydowałem, że tym razem minusy nie przysłonią mi plusów. Mam nadzieję, że ten optymizm wakacyjny długo nie minie. Wieszam więc obrazek z dzisiejszego spaceru. Ciekawe, czy ktoś rozpozna skąd zdjęcie zostało zrobione. 

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Segregregacja śmieci w Centrum Miasta Lublina


     Śmieciowa rewolucja już się rozpoczęła. Mieszkańcy Lublina od lipca 2013r. zobligowani zostali do złożenia deklaracji śmieciowych oraz do wysupłania ze swoich portfeli większej ilości gotówki. Teraz z dumą możemy o sobie powiedzieć, że staliśmy się bardziej cywilizowani i bardziej ekologiczni /ironia/.
       Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Wystarczy przejść się po centrum miasta, a nawet po osiedlach aby stwierdzić, że nic się nie zmieniło! Wory różnego rodzaju śmieci zalegają w kontenerach i wokół nich. Góry śmieci rosną nieświadome ustawy, a smród już z daleka sygnalizuje, naturalną segregację dokonywaną przez stworzone do tego bakterie.
     
     Pomyślałem sobie, że nikt nie może żądać od nas zapłaty za wywóz segregowanych śmieci, które faktycznie nie są segregowane. Chyba to uczciwe?
      

wtorek, 16 lipca 2013

Kurki i domek na ul. Narutowicza w Lublinie



    Podobnych domków w ścisłym centrum Lublina jest może jeszcze dwa. Cóż, nic w nich nadzwyczajnego, poza tym, że zupełnie nie pasują do pozostałej zabudowy i grają rolę przysłowiowego kwiatka do kożucha. W Tokio, mieście stojącym na najwyższym cywilizacyjnym poziomie, znajdują się całe skupiska drewnianych domków, sprzed dziesięcioleci, więc tym bardziej nie powinno mnie to zaskakiwać. A jednak. Moją uwagę przykuło gdakanie z gospodarczego kurnika! Pierwsze skojarzenie - to nietypowy dzwonek na komórkę, ale nie! Kurki są realne i faktycznie tam hodowane. Sam nie wiem co na ten temat sądzić. Nie rozmawiałem z "gospodarzem" ale z pewnością przekonał by mnie do swojej racji.
    To nie koniec "ciekawostek" z podwórza przy ul Narutowicza - ale o tym wkrótce. 


sobota, 6 lipca 2013

Cmentarz Obrońców Lublina stan katastrofalny - bez zmian



    Blog Lublin jest dosyć często odwiedzaną witryną, na której możecie spojrzeć na Lublin z nieco innej perspektywy, jednak perspektywy typowej dla zwykłego przechodnia. Ja sam dzięki niej mogę oglądać miasto prawdziwe, niezafałszowane, naturalne. Piękne fasady kamienic od strony podwórza wyglądają zupełnie inaczej. Place i miejsca, na których lokalni politycy robią sobie zdjęcia są odremontowane i wysprzątane. Wystarczy jednak zejść parę kroków w bok, aby obejrzeć miasto, które żyje tak na prawdę nieco inaczej. Miasto, które potrzebuje autentycznego wysiłku, żeby je ożywić, a nie wyłącznie karmić spektaklami, które dzisiaj są, ale w jego arterie pompują tylko powietrze. 
     Przemawia przeze mnie rozgoryczenie. Jestem zawiedziony. W pył rozsypuje się miejsce pamięci, na którym spoczywają obrońcy miasta Lublina, żołnierze września 1939 roku. Dla mnie to miejsce pomnik, nasza kultura, nasze dziedzictwo, nasz ból i nasza duma. I może nie jestem przyzwyczajony do patosu, ale wydaje mi się, że te słowa akurat dobrze je określają. Na temat stanu tych mogił pisałem już i jeżeli jesteście zainteresowani znajdziecie artykuły i zdjęcia stanu cmentarza pod linkiem: www.oLublinie.pl .
      Zgodnie z informacjami, które otrzymaliśmy jako portal oLublinie.pl od władz Miasta Lublina oraz Województwa wszyscy się starają, aby restaurować to miejsce, jednak niestety niewiele da się w tej sprawie zrobić. Po prostu otrzymujemy za małe fundusze na utrzymanie wszystkich mogił wojennych. 
      Na myśl przychodzi mi, że może trzeba się postarać więcej, może trzeba się tym tematem intensywniej zająć, może trzeba ruszyć się ze stołka i pojechać tam, gdzie taką pomoc finansową uzyskać możemy? "Nie da się, nie ma." Fakt, cmentarz nie generuje pieniędzy, generują je galerie handlowe, którymi jesteśmy już naokoło otoczeni. Kolejna buduje się pod Zamkiem na terenie dawnych stawów królewskich. Woda wytryskuje tam spod ziemi, ale jakoś się to zasypie, osuszy, aby tylko to cudo postawić. W Centrum Miasta pozostały tylko Arkady, które już jest plan aby przekształcić je na kolejne centrum handlowe i będziemy jeszcze bardziej szczęśliwi.  
     Odnośnie Cmentarza Obrońców Lublina jako portal oLublinie.pl napisaliśmy również do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczęństwa ale nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Widocznie tam, w Warszawie osoby odpowiedzialne za kontakt z mediami są zbyt umęczone aby na taką odpowiedź się zebrać. Ale napiszemy jeszcze raz i jeszcze raz, zadzwonimy.
       Tymczasem w dniu dzisiejszym (sobota 6 lipca 2013r.) obok zniszczonych i zaniedbanych mogił Obrońców Lublina, zaraz przy wejściu od uliczki Białej zauważyłem trwające prace restauracyjno - porządkowe na mogiłach żołnierzy austriackich. No comment. 




       


czwartek, 27 czerwca 2013

Drzwi


     Gdzie się znajdują? W miejscu gdzie Lublin styka się ze światem. Dosłownie. Jeżeli napiszę, że w okolicach dworca PKP, czy zrobi to na Was szanowni czytelnicy jakiekolwiek wrażenie? Nie, bo przyzwyczailiśmy się, że dworce ze swojej natury są obskurne, śmierdzące i brudne. Żyjemy z tą świadomością już tyle lat, że odmienna ich perspektywa wprawiła by nas w zdumienie połączone z zakłopotaniem. 
      Drzwi donikąd już nie prowadzą, a ich rustykalny styl nadaje się do stworzenia unikalnej kompozycji plastycznej, dla malarza bądź fotografika. Jeszcze lepszym pomysłem było by wyciąć je wraz z kawałkiem muru i umieścić w galerii. Takie brzydkie, że aż piękne. Zadziwiające.

środa, 19 czerwca 2013

Pocztowy dyliżans - Fiat 500 Topolino



     Tego sympatycznego Fiata 500 Topolino zastałem na dziedzińcu Poczty Głównej w Lublinie. W zasadzie nie powinienem się dziwić, że właśnie tam stał, gdyż wymalowany był w barwy pocztowego dyliżansu. Swoją drogą to bardzo ciekawy pomysł na promowanie Poczty! 

      Trochę techniki; samochodzik produkowany był w latach 1936 do 1955 tj. do czasu kiedy zastąpiony został Fiatem 600 oraz kultowym Fiatem 500. W swoim okresie był iście rewolucyjną konstrukcją; ważąc jedynie 400 kg przewoził dwie osoby spalając średnio od 5 do 6 litrów paliwa. Rozpędzał się do 85 km/h, dlatego nie pytajcie w jakim czasie osiągał setkę! Fiacik produkowany był również w Polskich Zakładach Inżynierii w Warszawie. 
    
      Jego obecny stan budzi szacunek, gratuluję tak wspaniale odrestaurowanego egzemplarza! Oby więcej podobnych aut w naszym mieście.
   

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Noc Kultury w Lublinie 2013 i Neon po Kinie KOSMOS

Neon prezentuje się  idealnie

     Odrestaurowany neon po Kinie Kosmos zawisł na budynku Galerii Labirynt w Lublinie. Wydarzenie nie przyciągnęło tłumów, a jedynie kilka zaangażowanych osób. Cóż, jak po pogrzebie babci minęło już kilka lat, to mało kto przychodzi później jej świeczkę palić. A tą właśnie świeczkę zapalić miał (jak mnie poinformowano) Prezydent Miasta Lublina. Czekaliśmy więc na Pana Prezydenta chwil kilka, jednak nie dotarł, widocznie zapomniał, nie przyszedł. Być może był u Państwa Krokodylów na filiżance wody z Nilu. Tak, czy inaczej, neon zapłonął błękitnym elektrycznym blaskiem i wszystko inne przestało mnie w tym krótkim momencie interesować. 

Tu poczułem się nieco dziwnie.

    Wyruszyłem w Noc Kultury po Lublinie, praktycznie bez konkretnego planu - chyba jak większość mieszkańców Koziego Grodu. I jak ta właśnie większość utknąłem na Krakowskim Przedmieściu w tłumie na deptaku oraz w ścisku na Starym Mieście, mało nie tracąc ubrania w ludzkiej wyżymaczce Bramy Krakowskiej. Wokół każdy instytucjonalnie i indywidualnie miał przynajmniej jeden event do podziału dla żądnych kulturalnej rozrywki ludzi. 
      W konsekwencji wszystko eksplodowało niekontrolowanym chaosem, a mi samemu tej nocy, śmietnik przy alejach Racławickich przypomniał okładkę lubelskiego informatora kulturalnego na rok 2013 i wzbudził myśl, że ktoś robi mnie w wiadomo co.  
       
Śmietnik przy al. Racławickich w Lublinie

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Dzień jak co dzień w Lublinie

   
     Dzisiejszy dzień wczesnym rankiem skąpał się w lekkim słońcu. Idąc do pracy wzrok mój przykuła kolejka rodem z epoki socjalizmu, która ustawiła się do "NFZetu" przy nowo wyremontowanym budynku przy ul. Skłodowskiej. Spoglądałem na ustawione równym rzędem starsze osoby i szczerze im współczułem. Powiedzenie, "trzeba mieć zdrowie, żeby chorować" nabrało widocznego znaczenia.
     Po godzinie 15ej zachmurzyło się już nie na żarty i nad Lublinem przeszła niewielka burza. Po niej chodniki i jezdnie nabrały wody, trawniki rozmokły, popłynęło błoto. Zrobiło się szaro buro i ponuro. Na deptaku przy Krakowskim wyludniło się, tylko jakaś pani spod różowej parasolki wykazywała oznaki  życia, podeszła "częstując" mnie ulotką klubu GoGo, który o ile pamiętam, ruszył przy akompaniamencie skandalu wywołanego jego lokalizacją przy głównej przecież, spacerowej arterii miasta.
   

   Takiego deptaka dawno nie oglądałem. Zazwyczaj tętniący życiem, dzisiejszego dnia zamarł. Nawet smęcący zazwyczaj koło banku skrzypek, dzisejszego dnia nie zajrzał.  

wtorek, 21 maja 2013

Róg Jasnej i Krótkiej w Lublinie - Czyli wpadł do kanału...C.D.

   
     Tą wielgachną dziurę w Centrum Miasta mijam już dobry tydzień. Zabezpieczona w prowizoryczny sposób przez przypadkowego przechodnia wydaje się nikomu nie przeszkadzać. Bo i dlaczego by miała? Dotychczas ani zarządca pobliskiej nieruchomości nie zauważył dziurawego problemu, ani właściciel studzienki ani Straż Miejska, która przecież tą drogę wielokrotnie przemierza.W zasadzie i ja szary obywatel Miasta Lublina nic z tym nie robię, a jedynie dokumentuję sprawę z dziennikarskiego obowiązku. 
      Dziura natomiast z dnia na dzień robi się coraz większa. Sam już nie wiem czy to za sprawą naturalnej i postępującej erozji, czy może z potrzeby bycia większą i znaczniejszą stale się powiększa?
        Możliwe, że nadejdzie i taki dzień, że jej paszcza otworzy się zbyt szeroko łącząc się z okolicznymi dziurami jak oka w rosole, a my zostaniemy przez nią pochłonięci? Kto wie?
-----------------
      Życie dopisało kolejny rozdział tej historii. Otóż Pani Kamila Krzyżanowska /Urząd Miasta Lublin, Kancelaria Prezydenta/, czytelniczka bloga, przekazała sprawę do właściciela feralnej studzienki i dziury - firmy telekomunikacyjnej, która problem tego samego dnia załatała.
       

       Dodatkowo poinformowany zostałem, że pod adresem www.lublin.naprawmyto.pl każdy z nas może zgłosić miastu zauważoną przez siebie usterkę. Polecamy serwis. Wkrótce na jego temat przeczytacie więcej na www.oLublinie.pl


sobota, 11 maja 2013

Przycinka Topoli Czarnej na Placu Litewskim

     Dzisiaj (11 maja) zrobiono kosmetykę Topoli Czarnej. Drzewo jest jednym z symboli Naszego Miasta. Jednak ostatnio mówi się o jego chorobie lecz nie widać aby było leczone. Dzisiejsza przycinka to jego kosmetyka, drzewo jednak wymaga leczenia i poszerzenia przestrzeni wokół pnia. Kamienny grys z pewnością też nie jest szczytem marzeń. 
    Cóż przyszły czasy, gdy łatwiej wyciąć i wsadzić w to miejsce inne drzewo niż leczyć obecne. Bo to długie i skomplikowane, jeszcze się nie uda, więc po co ryzykować? 
    Dalai Lama powiedział, że obecne czasy to czasy "wielkich mężczyzn, małych charakterów", spróbujmy mieć wielki charakter, który jest potrzebny do zrobienia czegoś trudniejszego, a nie podjęcia najłatwiejszej i najszybszej decyzji. 
    Tutaj oLublinie.pl, filmik z przycinki. 

piątek, 10 maja 2013

Muchołówka w Lublinie

 
     Nie, nie bójcie się. Nie będzie to teraz blog dotyczący uprawy roślin czy konkretnie Muchołówek. Postanowiłem jednak zrobić miły(?) zielony przerywnik, który z uwagi na specyfikę tej właśnie konkretnej roślinki dobrze wprowadzi nas w mniej przyjemny temat, o którym już w najbliższym czasie. 
     Wiosna przybiera na sile, przyroda obudziła się do życia, a z nią różnego rodzaju latające paskudztwa, które nam życia nie umilają. "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie", pomyślałem sobie, i zakupiłem "potwora", który będzie zjadał, a i odstraszał wszelkiego rodzaju insekty. No bo cóż może być straszniejszego niż strawienie "w paszczy" morderczej rośliny? 
       Zaistniały więc dwa czynniki - odstraszający i wyłapujący. 
   Odstraszający - jej głośne mlaskanie przy spożywaniu posiłku będzie działać zniechęcająco na rzesze kolejnych potencjalnych ofiar :)
       Wyłapujący - zawsze znajdą się osobniki zbyt ciekawe tego co tam w środku siedzi :)

      Tak czy inaczej, lepsze to od trującej nas chemii w postaci wszelkiej maści muchozoli.

      Zielony wojownik na zdjęciu zakupiony został w OBI w Lublinie za kwotę 20 zł, chociaż na pewno kupicie podobne na aukcjach internetowych.     

niedziela, 5 maja 2013

Jeep na Placu Zabaw na os. Mickiewicza w Lublinie

     
     I znowu jest! Po latach, a może raczej po dwóch dziesięcioleciach, powrócił na plac zabaw na osiedlu Mickiewicza.  Na tym nieco nietypowym placu stoi również rakieta - stąd kojarzony jest przez wielu z nas. 
    UAZ zwany przez dzieci Jeepem pojawił się tu chyba wyłącznie na zasadzie sentymentu dorosłych, którzy przecież pamiętają go z dzieciństwa. Jak wyglądał poprzednik? Otóż nie różnił się specjalnie. Jako, że nie posiadam jego zdjęcia, mój opis z dzieciństwa powinien Wam wystarczyć. 
   Otóż był to... i tu zaczynają się problemy... chyba też UAZ, a może raczej Willys, kierownicę miał wykonaną z grubego drutu, pierwotnie ciemny oliwkowy, potem już kolorowy, u kresu swej świetności stał na przedziurawionych oponach, potem ściągnięty. 
    Jeep (trzymajmy się dziecięcej nazwy) był mocną konkurencją dla stojącego obok samolotu z rurek i rakiety. Nie posiadał świateł, była to sama karoseria na kołach. Jego pierwotnym miejscem postoju był róg placu zabaw, gdzie obecnie stoi drewniana ciuchcia, czyli ta część "w stronę sklepów". Jeep, był dla nas ważny, choć plac i tak nazywaliśmy "placem zabaw z rakietą". Jego zniknięcie bardzo przeżyliśmy i  nigdy o nim nie zapomnieliśmy. Obecny jego powrót, to jak pisałem powyżej tylko sentyment dorosłych. Teraz  pasuje tam jak kwiatek do kożucha, ale czy mi to osądzać? Wystarczy spojrzeć na przeszczęśliwe dzieciaki.

     Stawiam jednak, że ten wcześniejszy to był jednak Jeep Willys!

      W komentarzach piszcie własne wspomnienia, wrażenia, uwagi.     

środa, 24 kwietnia 2013

Lublin oczami blogera - Wydział Politologii UMCS

Naukowe Studenckie Koło Samorządowców zaprosiło czterech blogerów z Lublina (w tym mnie) w dniu 24 kwietnia 2013r. na spotkanie pod przewodnim tytułem „Lublin oczami blogera”, które odbyło się na Wydziale Politologii Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej (Plac Litewski 3).

Zainicjowane je w ramach XVI Tygodnia Samorządności, cyklicznego przedsięwzięcia organizowanego przez NSKS, które odbywa się jak co roku w kwietniu. Każda kolejna edycja spotkań porusza aktualne tematy dotyczące samorządu terytorialnego oraz społeczeństwa obywatelskiego na poziomie lokalnym. Tegoroczne spotkania oscylowały wokół użyteczności Internetu. Oprócz wydarzenia, na które zostaliśmy zaproszeni NSKS zorganizowało dwa panele dyskusyjne: „Promocja organizacji pozarządowych w Internecie” oraz „Internet jako narzędzie partycypacji obywatelskiej”.

To tyle tytułem wyjaśnienia. Spotkanie przebiegło w sympatycznej atmosferze, za którą odpowiedzialni byli przybyli studenci i organizatorzy. Staraliśmy się odpowiadać na przygotowane pytania i nie zanudzić zgromadzonych. Ja osobiście dziękuję za przyjęcie i wytrwałość.

Poniżej podaję adresy stron blogerów z Lublina;

Polecam powyższe blogi!

niedziela, 21 kwietnia 2013

Stoi na stacji - PKP Lublin


     Stoi na stacji lokomotywa, stoi już od 1980 roku jako pomnik techniki i historii, jako ambasador minionego czasu. Ustawiona na bocznym torze, zlewa się z otoczeniem, co przecież trochę dziwi zważywszy jej 25 metrową długość i masę 178 ton! 
    Gdy podejdziemy bliżej możemy dokładniej przyjrzeć się jej z bliska. Każdy rok, każda zima i wystawanie w słońcu powodują jej stopniową dewastację. Parowóz domaga się przeprowadzenia kosmetyki, bo jego stan - szczególnie jeśli chodzi o "niewystawową" boczną stronę w sposób wyraźny się tego domaga. 
     Przyglądając się tej maszynie trudno oprzeć się myślom, że może kiedyś jeszcze ruszy, a my z niedowierzaniem będziemy oglądać jak z głośnym sapaniem koła wprawią w ruch masę równą masie małego domku. 

      Zachęcam do odwiedzenia, Pt 47-157 (mało sympatyczna nazwa, może zasługuje na inną?) stoi na bocznym torze dworca PKP Lublin. Po wejściu na perony kierujemy się do końca chodnika wzdłuż torów w prawo. Parowóz stoi po lewej stronie, uwaga na przejściu przez torowiska!

     Więcej zdjęć i informacji na oLublinie.pl

czwartek, 11 kwietnia 2013

Wreszcie wiosna?

                                                                  kliknij aby powiększyć

     Takiej pogody nie pamiętali nawet najstarsi Lublinianie. Do 9 kwietnia 2013 r. mieliśmy prawdziwą zimę, opady śniegu nie ustępowały paraliżując ruch na drogach, a temperatura spadała nawet poniżej - 10 C. Wszyscy mieliśmy już dość, aż wreszcie przyszła spóźniona wiosna. Wraz z nią i z topniejącym śniegiem odsłoniły się ulice i chodniki pełne dziur, na których szybką naprawę nie mamy obecnie co liczyć. Nawet Plac Litewski przypomina ser szwajcarski, powybijana i pozałamywana kostka, oraz jej braki straszą na całej jego powierzchni. 
     Tak czy inaczej słońce, które się już pojawiło oraz temperatury powyżej 10 C nastarajają nas pozytywnie i miejmy nadzieję, że na jak najdłużej. 
     Ja też budzę się z zimowego snu i marazmu, który jak zima, zbyt długo mnie otulił. Czas najwyższy z aparatem wyjść na ulicę, a warunki są już całkiem znośne ku temu! 

niedziela, 3 marca 2013

Lubelski Festiwal Piosenki Autorskiej i Poetyckiej im. Jacka Kaczmarskiego


     W dniach 8 i 9 marca 2013 r. w Chatce Żaka w Lublinie odbędzie się Festiwal Piosenki Autorskiej i Poetyckiej im. Jacka Kaczmarskiego. 
   Mam przyjemność pomagać przy jego organizacji, wspólnie z  pasjonatami poezji Jacka. Strona www.oLublinie.pl będzie rejestrować przebieg Festiwalu, zobaczycie na niej wywiady z jego uczestnikami oraz obejrzycie streszczenie najlepszych lubelskich wykonań utworów Jacka Kaczmarskiego. 
       Tymczasem serdecznie zapraszamy do osobistego uczestnictwa w nim. 
    Już w piątek 8 marca o godzinie 19ej, odbędzie się koncert Kwartetu Proforma; w programie usłyszycie piosenki Jacka Kaczmarskiego i zmarłego niedawno Przemysława Gintrowskiego. Natomiast wcześniej bo już od godz. 15 do godz. 17 odbędzie się Koncert Konkursowy ze wstępem wolnym. 
     Dla osób zainteresowanych życiem i twórczością Jacka Kaczmarskiego o godz. 10 na Małej Auli Humanistyki UMCS, Pl. M.C. Skłodowskiej 4A odbędzie się wykład dr. Krzysztofa Gajdy pt.; "Jan Krzysztof Kelus i Jacek Kaczmarski - dwie przygody piosenki poza państwowym monopolem".
        O godz. 17 w Chatce Żaka -  film J. Mędrzyckiego "Jacek" (2012r.) - Polecamy!
       W sobotę 9 marca w godz. 14 - 16 Cz. II Koncertu Konkursowego. W godzinach 18 - 23 Koncert Galowy biletowany, a w nim: w godzinach 19 - 20 minirecitale piosenki autorskiej - usłyszycie Tomasza Rokosza i Bartka Abramowicza oraz Pawła Wójcika i Kwartet Proforma. W godzinach 21:30 - 23:00 - Koncert Gwiazdy Wieczoru Mirosława Czyżykiewicza. W programie oprócz tekstów autorskich usłyszymy utwory także piosenki Edwarda Stachury, Włodzimierza Wysockiego.
       Jury Koncertu Konkursowego stanowić będą: prof. szt. muz. Urszula Bobryk, Mirosław Czyżykiewicz, Krzysztof Gajda, Jan Poprawa, Jerzy Satanowski, Piotr Selim i Jan Wołek.
      Do zobaczenia na Festiwalu!

czwartek, 21 lutego 2013

Lubelska Wieża Ciśnień na Placu Bernardyńskim



     Budowa lubelskiego wodociągu rozpoczęła się właśnie od niej - w roku 1897. Miasto zdecydowało się na doprowadzenie rurociągami wody w mieście z uwagi na panujący naganny stan sanitarny, który powodował powstawanie chorób epidemicznych. Umowę na budowę wodociągu podpisano z żydowskim inżynierem Adolfem Weisblatem, który pobudował nowy wodociąg, złożony z trzech artezyjskich studni, dwóch pomp wodnych z kotłami parowymi, budynku maszynowni, wieży ciśnień oraz 8,5 kilometrów sieci wodociągowej. Dopiero w roku 1929 mocą Wyroku Sądu miasto przejęło wodociąg płacąc właścicielowi odszkodowanie. 
   Firma "Ulen and Company" podjęła się przebudowy w/w wodociągu w latach 1924 - 1929 budując nowoczesną wieżę ciśnień przy Al. Racławickich oraz rozszerzając sieć wodociągów do 36, 5 km. Wieża ciśnień na Placu Bernardyńskim, zaczęła tracić na znaczeniu i stopniowo popadła w ruinę. W wyniku działań wojennych została znacznie uszkodzona, a jej restauracja okazała się bezcelowa - z tego powodu w latach 1945 - 1946 została rozebrana.
    Adolf Weisblat, podczas II wojny światowej, wywieziony został przez nazistów z getta warszawskiego w nieznanym kierunku i ślad po nim zaginął. 
     Dziś na Placu Wolności stoi niewielka fontanna formą nawiązująca do istniejącej tu przed II wojną wieży ciśnień. Z pewnością można było by przy niej usiąść i odpocząć, jednak latem miejsce to jest mało urzekające; zazwyczaj nagrzane i nasłonecznione. Dodatkowo obok przebiega ruchliwa ulica miejska, a stado gołębi, zawłaszczyło ją sobie na poidło dosyć skutecznie.
     Wieża ciśnień jako dosyć charakterystyczny punkt miasta była wielokrotnie uwieczniana na fotografiach i ilustracjach, w internecie znajdziecie jej wiele ciekawych zdjęć. Nie wszyscy też wiedzą, że z wieżą tą łączone były studnie miejskie -  w tym istniejąca jeszcze przy obecnym dworcu PKSie - niedaleko ul. Ruskiej, a omawiana już na blogu i stronie olublinie.pl.

Więcej zobaczycie i przeczytacie TU olublinie.pl