Łączna liczba wyświetleń

sobota, 25 czerwca 2011

Ten dziwny napis...

Na kamienicy stojącej tylną stroną do ulicy Jasnej a frontem do Ewangelickiej niedawno pojawił się niezrozumiały napis. I tak poproszono abym wrzucił zdjęcie na bloga. Przed tym chciałem się jednak dowiedzieć co tam pisze i czy w ogóle coś pisze. Zaprzyjaźniona osoba po obejrzeniu zdjęcia stwierdziła, że nie jest to tekst hebrajski a jidisz, stąd próba tłumaczenia spełzła na niczym.


I nagle okazało się, że tuż obok istnieje niewielki napis. Sfotografowałem więc go bliżej...


...i wszystko stało się wówczas jasne.

Zobaczyłem znaną mi piosenkę w nieznanej wersji;

Gdzie jest ta uliczka?
Gdzie jest ten dom?
Gdzie jest ta dziewczyna?
Com kochał ją?

Oto uliczka.
Oto jest dom.
Oto jest dziewczyna,
Com pokochał ją.

Gdzie jest ta rzeczka?
Gdzie jest ten młyn?
Gdzie jest ta wioska,
Ot i bożnica jest.

Nie ma uliczki już.
Nie ma domu też.
Nie ma dziewczyny
Com pokochał ją.

       Napis powstał w ramach Festiwalu Open City (od 22.06.2011r.), jego autorem jest Mariusz Tarkawian (artysta z Lublina). Autor swoją pracą chciał zwrócić uwagę mieszkańców miasta na tragedię Żydów Polskich - zapomnianych sąsiadów. Czy mu to się udało? Oceńcie sami.
           

Boże Ciało Parafia św. Józefa w Lublinie



Uroczystości Bożego Ciała odbyły się w tym roku wyjątkowo wcześnie bo 23 maja. Pogoda jak zwykle dopisała, na drugi dzień (a niekiedy po procesji) "przepisowo" popadało.
W Lublinie szczególny dla mnie ma charakter procesja w parafii św. Józefa przechodząca ulicami Wallenroda, Grażyny, Filaretów, Zana i Wallenroda. Przecina ona najbardziej zielone osiedle Lublina, nastepnie wychodzi na ul. Zana, która na co dzień bardzo ruchliwa - zamiera.






Łyk historii:
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa potocznie nazywana Bożym Ciałem została ustanowiona na skutek widzeń św. Julianny z Cornillon. Katolicy wierzą, że w 1263 miał miejsce cud eucharystyczny w Bolsenie, gdy hostia w rękach wątpiącego w transsubstancjację księdza zaczęła krwawić. W naszym kraju uroczystość po raz pierwszy odbyła się w 1320r. od 1420r. święto jest powszechne.





sobota, 18 czerwca 2011

Pasje Ludzi Pozytywnie Zakręconych 2011



Kto by się spodziewał Wermahtu na Placu Litewskim tyle lat po zakończeniu wojny? W dodatku w towarzystwie polskich, amerykańskich a nawet rosyjskich żołnierzy! Wszyscy razem! Dodatkowo czołg Sherman, na wszystkich robił wrażenie, na szczęście (p)odbito mnie, a to za sprawą...

...Lubelskiej Grupy Rekonstrukcji Historycznych.


A dodatkowo cieszyliśmy oczy nieźle odrestaurowanymi Polonezami i Fiatami!

Na zakończenie mała parada. Szkoda, że Sherman nie wziął w niej udziału, rozumiem jednak, że to z uwagi na jego zbyt duże spalanie...

Chyba wszyscy dobrze się bawiliśmy, w trakcie poczęstowano tortem o długości 21 metrów. Cóż zjadłem tylko pół metra...

Oczywiście smaczny!

Kazimierz Grześkowiak



               Kazimierz Grześkowiak żył i zmarł - zbyt wcześnie bo w wieku 57 lat w Lublinie. Poeta, literat i muzyk - jak umieszczono na prostej płycie, która doskonale odzwierciedla skromność twórcy wielu wspaniałych utworów. Pamiętamy chociażby "Chłop żywemu nie przepuści", "Odmieniec", "Salonowy Świątek" czy "W południe".  Chyba nie ma tu sensu powtarzać jego biografii, którą możecie znaleźć /co prawda niezbyt obszerną/ na wikipedi.
           Poszukując śladów z nim związanych - zacząłem od "końca" tj. od miejsca wiecznego spoczynku poety. Posiłkując się informacjami przekazanymi przez administrację cmentarza odnaleźliśmy /wspólnie z kolegą Sebastianem/ jego grób przy ulicy Lipowej w Lublinie.
               Dla zainteresowanych podaję lokalizację; sektor 13 rząd 7 grób 35. Najłatwiej trafić tam wchodząc przez bramę od strony Lipowej; kierujemy się w lewo, idziemy aleją - mur mając po lewej stronie. Przechodzimy około 300 metrów, pomnik znajdziemy od alei w prawo. Sfotografowałem go, mając nadzieję że to Wam trochę pomoże.

Poniżej "Salonowy Świątek" - jedna z moich ulubionych piosenek Grześkowiaka, którą wrzuciłem na YouTube.


wtorek, 14 czerwca 2011

Wrzuciłeś Grzesiu list do skrzynki (...)?

- Wrzuciłeś Grzesiu list do skrzynki, jak prosiłam?
- List, proszę cioci? List? Wrzuciłem, ciociu miła!
- Nie kłamiesz, Grzesiu? Lepiej przyznaj się kochanie!
- Jak ciocię kocham, proszę cioci, że nie kłamię!
(...)
A jak wrzucałem list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki
I jeden oficer też wrzucał,
Wysoki - wysoki,Taki wysoki, że jak wrzucał, to kucał,
I jechała taksówka... i trąbił autobus,
(...)
Julian Tuwim "O Grzesiu kłamczuchu i jego cioci" - fragment

Mimowolnie uśmiechnąłem się obserwując zmagania Pana przy bankomacie na 3go Maja, bo jakby nie było musiał mi przez głowę przelecieć wiersz Juliana Tuwima ze szczególnie tkwiącym mi w pamięci obrazkiem Pana oficera ze szkolnego podręcznika, co jak wrzucał to kucał.
Cóż, niefortunne umiejscowienie od wschodu ściany "ze skrzynką" i wysokość 1 metra robią swoje. Bankowi oczywiście gratulujemy. Z drugiej strony to powinna być naturalna pozycja każdego klienta banku (wrodzonego kłamczucha). Pobierając pieniążki lub zwracając się do banku" należałoby się zgarbić w pokorze lub co najmniej przyklęknąć - "pozdrawiam" w tym miejscu Getinbank, który znany jest z fachowej i "miłej" obsługi posprzedażnej.
Tak, pozycja wymuszona wchodzi w nawyk. Zdjąć jeszcze ćapkę!

czwartek, 9 czerwca 2011

Pierwsza wiosenna burza w Lublinie

Zaczęło się (jak to w wiosnę bywa) całkiem niewinnie ale i niespodziewanie. Do 15ej było upalnie i słonecznie aby już w 15 minut nad centrum Lublina zrobiło się szaro od deszczu a potoki popłynęły głównymi ulicami przelewając się zza krawężników. Ulewie wkrótce zaczął towarzyszyć grad wielkości grochu, i miejscami silny wiatr. Na szczęście poza połamanymi wiatrem gałęziami, lokalnymi podtopieniami i kilkoma samochodami, które zostały zmyte z lubelskich ulic :) wszystko dobrze się skończyło.
Po tej jednak krótko trwającej burzy dochodzę do przekonania iż oprócz koła zapasowego w samochodzie warto mieć w bagażniku również dmuchany kajak, małą tratwę ratunkową a w ostateczności dętkę od stara.
PS; może teraz nastąpi wysyp (tanich i smacznych) truskawek?

wtorek, 7 czerwca 2011

Na prąd

Cena Mitsubishi i-Miev to 160,6 tys. zł. Zasięg na jednym "tankowaniu" - jak dobrze pójdzie 150km ale z testów wynika, że około 100km, częściej zaś poniżej. Jak toto wygląda każdy widzi. Cała podłoga autka wypełniona jest bateriami od laptopa co czyni jego cenę tak wygórowaną. Co się w środku zmieści? Pani i jej piesek Pikuś. Ekologiczny? E, tam. Nasza elektrownia nieźle musi nadymić, żeby wyprodukować prąd dla niego, do tego dochodzi późniejsza utylizacja baterii a jak każde dziecko wie, nawet zwykłych paluszków nie wyrzucamy do śmietnika bo zanieczyszczą środowisko, tak że tego brudu długo nie wyzbieramy. Czy zatem samochody na prąd to przyszłość? Nie, stały się raczej modą, modą na "byciem ekologicznym". W Stanach popularne stają się samochody na wodór; z rury wydechowej wyrzucają czyściutką parę wodną, natomiast ich produkcja (biorąc pod uwagę stopień zaawansowania silników i sprężenie wodoru) jest jeszcze niedopracowana.
Tak czy siak coś się kiedyś zmieni, natomiast jeżeli pragniecie być ekologiczni, zostawcie na parkingach auta, przyjdźcie do pracy pieszo, przyjedźcie rowerem lub od biedy MPK. Również na zdrowiu psychicznym zyskamy bo nie będziemy musieli szukać miejsca do parkowania w przeładowanym Lublinie.

sobota, 4 czerwca 2011

Poddajemy się?

Dzisiejszego ranka wybrałem się na spacer w czasie którego rzucił mi się w oczy rząd białych flag na całej długości deptaka. Poddajemy się...przemknęło mi po głowie. Ale komu i dlaczemu jak to mawiał Czesio z Władców Much.

Przyjrzałem się jednej z nich. I co? Napis głosi; "Lublin 2016 Europejska Stolica Kultury Kandydat". Jaki mądry wpadł na taki absurdalny pomysł nikomu i niczemu nie służący? Może warto "mówić o tym" w innych miastach, w miejscach gdzie to ma sens? Chyba już wszyscy w Lublinie wiemy, że startujemy i walczymy o ten tytuł. Tymczasem bardziej mi to wygląda na promocję samych radnych, którzy chcą pokazać mieszkańcom jak bardzo o to zabiegamy.
Dla mnie to bardziej przypomina zagrodę, w której co byśmy nie robili to nikt o tym się nie dowie bo płot u nas za wysoki i ciężko tu zajrzeć.
Dobra rada - weźcie te flagi panowie radni - każdy po jednej i jedzcie z nimi pomachać tam gdzie trzeba.