Łączna liczba wyświetleń

sobota, 31 stycznia 2015

Lubelski baobab i drzewa wzdłuż Alej Racławickich w Lublinie


   W archiwum bloga, oraz na stronie olublinie.pl znajdziecie sporo materiału na temat Topoli Czarnej z Placu Litewskiego. Temat nie jest zamknięty, przeciwnie, nasza najstarsza żyjąca lubliniaczka chciała by mieć więcej tlenu aby jej system korzeniowy się wzmocnił, a korona co roku cięta - odrosła. Potrzeba rozebrać część kostki wokół, aby drzewo otrzymało szansę na dalsze życie. Przydałby się również lekarz, który skoncentruje się na jej przyszłym i długim życiu, nie kierując się myślą o jej eutanazji. Nie potrzebujemy tu innego drzewa, chcemy aby ona, symbol Lublina, żyła. 


  Tymczasem pod planowany topór mogą trafić drzewa przy Alejach Racławickich. Zostały już w tym celu oznaczone. 


   Jako mieszkaniec centrum i rodowity lublinianin zastanawiam się nad tym, dlaczego systematycznie wycinamy drzewa w Lublinie? Czy uważamy, że nie są nam potrzebne? Czy chcemy ich kosztem dodatkowych parkingów oraz szerszych dróg aby nasze samochody mogły poruszać się wieloma pasami i miały więcej miejsc do parkowania? 
    Otóż, tak myślano kiedyś. Taka teoria była popularna jeszcze czterdzieści lat temu na zachodzie, obecnie drogi tam buduje się węższe, a ruch reguluje w inny sposób. Parkingi nie zajmują wielkich powierzchni bo buduje się je pod ziemią, na górze zaś pozostawia miejsce dla człowieka, a naturalnym środowiskiem człowieka jest właśnie natura, którą tworzą m.in. drzewa. W mieście w umiejetny sposób łączy się je z budynkami, wieloletnie egzemplarze podlegają ochronie stanowiąc ważny element miejskiego życia. 
   To jest zrozumiałe. Dlaczego więc tu w Lublinie, cofamy się, dlaczego nie pamiętamy słów Jana Gehla o mieście dla natury i dla człowieka? A może tylko udawaliśmy, że słuchamy. Może robiliśmy to wszystko tylko na pokaz? 




poniedziałek, 12 stycznia 2015

Kiedyś drzewa były potrzebne w Lublinie.

  
 Wzrastając w schyłkowej epoce socjalizmu jako mały dzieciak przyzwyczaiłem się do drzew na miejskich osiedlach i do szczególnej troski o nie. Mój tata oprowadząjąc mnie po os. Mickiewicza opowiadał o nim jako o modelowym przykładzie osiedla - w parku. Dzięki takiej koncepcji, człowiek nie tracił kontaktu z przyrodą, a symbioza ta oparta została na naturalnej potrzebie człowieka do współżycia z nią właśnie. 
   To tam znajdował się przemyślany i duży plac zabaw dla dzieci, wybudowano fontanienki i oczka wodne, ustawiono zdroje. Mieszkańcom zapewniono stoliki szachowe, postawiono duże ławki, mieszczące w wygodny sposób po cztery osoby. Osiedlowe alejki, jak żyły w organiźmie połączyły ze sobą każdą jego część, a ruch samochodowy wyizolowano, prowadząc go jednokierunkowymi uliczkami. Budynki mieszkalne postawiono czterokondygnacyjne, na obrzeżach stanęły wyższe bloki, lecz o interesującej bryle.
   Osiedle Mickiewicza, stało się wyjątkowe i różniło się od innych, nie było jednak jedyne. Cała dzielnica Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej starała się kopiować te wzorce. I tak os. Konopnickiej, Prusa, Piastowskie, Sienkiewicza, Słowackiego, Krasińskiego - pomimo, że postawiono na nich wysokościowce potrafiły zachować charakter osiedli przyjaznych człowiekowi, dzięki zieleni właśnie. Natomiast wąwóz LSM - Czuby zyskał funkcję wybitnie rekraacyjną, którą w dodatkowo w umiejętny sposób wzmocniono i wykorzystano.
   Tymczasem w naszym mieście drzewa stają się niemodne i następuje ich masowa wycinka. O tym i gdzie to się dzieje i dziać będzie - już wkrótce.
    
    

niedziela, 11 stycznia 2015

W kadrze - Lubartowska 30a w Lublinie


    Przybudówka - prowizorka w okolicach budynku Lubartowska 30a. Nawet jak na standardy tej ulicy to rzadki widok.


   Okno kamienicy Lubartowska 30a. Budynek znajduje się w złym stanie technicznym, na klatce schodowej podłogi wsparte zostały drewnianymi stemplami, a każdy pobłogosławiony został codzienną modlitwą mieszkańca, aby wytrzymał jeszcze trochę. 
   Nietypowe ozdobne okno z efektownym obramowaniem, przypominającym czasy świetności kamienicy, obecnie otoczone gołym murem. 

sobota, 3 stycznia 2015

Lubelski Urząd Wojewódzki styczniową nocą


   Lubelski Urząd Wojewódzki to piękny budynek. Jego bryła fotografowana w nocy czy w dzień, w zimie czy w lecie jest interesująca, a gra cieni na nim stanowi dla każdego fotografa, nawet amatora jakim i ja jestem ciekawe doświadczenia.
   Fotografowany komórką, jak w tym wypadku, styczniową nocą, zdjęcie poddane podstawowej graficznej obróbce - intryguje. Wkrótce nadejdzie czas na przyjrzenie mu się z bliska!