Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 24 września 2017

Szkoła Podstawowa Sióstr Urszulanek w Lublinie - dawny Klasztor Pobrygidkowski. Jest szansa pomocy!


   Dawny trakt krakowski w Lublinie nazywany był ulicą Panny Marii, w roku 1822 nazwę zmieniono na Generała Zajączka, następnie na ulicę Namiestnikowską. Od roku 1928 nosi nazwę Narutowicza. Przy niej mieści się zabytkowy Kościół NMP Zwycięskiej pobudowany w latach 1412 - 1426 jako wotum zwycięstwa Jagiełły za zwycięską bitwę pod Grunwaldem. Przy kościele znajduje się klasztor, którego budowę prowadzono etapami, z tego powodu mieszają się w nim styl gotycki i styl tzw. renesansu lubelskiego. 
   


   Niektóre z wnętrz nadal posiadają niepowtarzalny i piękny charakter będąc bogato sztukateryjnie zdobionymi, stanowiąc tym samym istotną wartość naszego miasta.


    W roku 1917 do Lublina przybyły Urszulanki, 1 września otwierając trzy klasy szkoły przygotowawczej i pięć klas ośmioletniego gimnazjum. W 1924 roku rozbudowały kompleks klasztorny. W okresie II wojny i okupacji udzielano w nim schronienia i pomocy oraz organizowano tajne nauczanie. Lata powojenne to okres wygaszania szkoły przez władze komunistyczne oraz czas budowlanego zaniedbania budynku.


     Od 2008 roku Siostry Urszulanki reaktywowały szkołę podstawową i rozpoczęły w niej działalność dydaktyczną.


   Szkołę podstawową sióstr do niedawno stanowiły klasy od I do VI, od roku 2017, po reformie objęto nauką klasy siódme, a od 2018r. będą to klasy siódme i ósme. Aby szkoła mogła zapewnić prawidłową edukację dla większej ilości uczniów przebudowana i przystosowana zostanie poprzedszkolna część budynku co wiąże się z kosztami, których siostry samodzielnie ponieść nie są w stanie.



    Liczba pomieszczeń objętych remontem, które zwiedziłem robi wrażenie, na zdjęciach z uwagi na miejsce na stronie przedstawiam jedynie dwa z nich. Siostry Urszulanki rozpoczęły remont, pomimo braku pełnych funduszy, będąc przymuszone potrzebą oddania do użytku chociaż części z nich, przed przyjęciem klas ósmych. 


    Już na obecną chwilę Szkoła Podstawowa Sióstr Urszulanek, zapewnia wysoki poziom nauczania, co wiąże się z dobraną kadrą nauczycielską, oraz dobrym wyposażeniem sal. Ten poziom po remoncie ma zostać utrzymany.


    W budynku wygospodarowano miejsce na sale do ćwiczeń, sale zajęć informatycznych, na szkolną aulę oraz stołówkę.



     W klasztorze nie może zabraknąć kaplicy, sam klasztor jest miejscem oddzielnym od szkoły, jednak połączony z nią został w sposób bezpośredni.


     Szkoła Sióstr Urszulanek to miejsce, które kształci lubelskie dzieci, integruje rodziców oraz łączy ich poprzez wspólnotę modlitwy. Ponadto w centrum miasta jest to miejsce niespotykane i niezwykłe, zarówno ze względów historycznych, architektonicznych, ale również jako enklawa zieleni, o którą coraz częściej trudno w centrum naszego miasta.


     O nią, podobnie jak o szkołę siostry pieczołowicie dbają. 



     Boisko oraz plac zabaw dla dzieci ze szkoły, oraz spory plac to miejsce nauki, spotkań i wypoczynku.


Poniżej film zespołu klasztornego i Szkoły Podstawowej z lotu ptaka.


     Pojawiła się szansa aby wyremontować historyczną szkołę, wystarczy tylko drogą elektroniczną, lub w głosowaniu osobistym oddać głos w Budżecie Obywatelskim do dnia 10 października 2017r. na projekt duży nr D-17, do czego bardzo Was zachęcam. 


     Dziękuję za możliwość zwiedzenia szkoły i klasztoru, za zgodą siostry dyrektor Estery Grzegorek. Oprowadzała siostra Irena Bobkowska, bardzo dziękuję!




środa, 20 września 2017

Skwer przed UMCS - pomniki.


    Na placu przed rektoratem UMCS stoi pomnik M.C. Skłodowskiej. W 2012 r. ustawiono tuż obok ławeczkę z pierwszym rektorem uczelni, profesorem H. Raabe. Od razu dało się wyczuć dysonans; bo jakże to, kobieta i patron uczelni stoi, a pan profesor siedzi! 
    Żarty na bok, my sami możemy usiąść u stóp pomnika Skłodowskiej, lub przysiąść się do ławeczki Raabego. Na pewno nie popełnimy faux pas, a swoim towarzystwem z pewnością ożywimy codzienną monotonię pomników.
     

poniedziałek, 18 września 2017

Lubelska developerka, czyli jak tu żyć?


     Lublin staje się miastem developerów, a co za tym idzie miejscem mniej przyjaznym do życia. Dlaczego tak się dzieje wyjaśnię pokrótce. Budujący bloki developer nastawiony jest na wyciśnięcie ze skrawka ziemi jak najwięcej jeżeli chodzi o sprzedaż i zysk. Czy zatem bardziej opłacalnym jest dla niego budowa przy blokach terenów zielonych i miejsc rekraacji czy może lepiej tereny te wykorzystać w bardziej dochodowy sposób? Odpowiedź jest jedna, a on zarabiać musi. Jak wygląda zatem wspólna przestrzeń wokół takich bloków?
    Wąskie chodniki, bo chodzi się mało, a wszędzie dojeżdża samochodem. Trawników niewiele, bo tereny zielone znajdują się przecież za miastem i tam powinniśmy z nich korzystać. Dostępność i możliwość przejścia terenu? Jeżeli developer nie uległ szaleństwu grodzenia bloków i prowadzania ludzi pomiędzy kratami, blokując innym możliwość przejścia, to pół biedy. Miejsca parkingowe? To dodatkowy klucz dla biznesu! Są one sprzedawane, a rzadziej wydawane w ilości jedno dla mieszkania. Miejsca nie sprzedane są zamknięte na stałe do czasu, aż w ten sposób, blokując je, zmusi się mieszkańców do jego kupna. A co jeżeli przyjadą do nas goście i nie mają gdzie zaparkować? Naprawdę nie wiem...


     Pisząc o rekraacji pominąłem plac zabaw dla najmłodszych! Zazwyczaj w nowych blokach jest sporo rozwojowych rodzin z dziećmi, należy więc maluchom zapewnić plac zabaw na świeżym powietrzu. Najlepiej wykorzystać wąski kawałek ocalałego trawnika, tak aby powstał plac dla pięciu maluchów, których nadzorują rodzice za siatką, gdy ż zwyczajnie z dziećmi już się tu nie zmieszczą. Ale plac zabaw jest? Jest!
      

    To może z pieskiem sobie pospacerujemy? O nie, nie po to jest tu minitrawnik, aby pies po nim chodził. Spacerować z psem to za miasto. Swoją drogą zawsze irytuje mnie dyskryminacja psów, a faworyzowanie kotów... Tak czy inaczej kolejny minus.
     Żarty na bok, bo obraz który wyłania się z developerskiej rzeczywistości w Lublinie staje się smutny i przygnębiający. Nic tu lepiej nie jest, a przepisy nie nakazują zapewnienia mieszkańcom większej ilości trawnika, chodnika, przyzwoitego placu zabaw, drzew lub miejsc parkingowych dla gości, bo jest to po prostu nieopłacalne. 
-------
    Za przykład posłużyła mi ulica Tomasz Strzembosza w Lublinie.


wtorek, 12 września 2017

Górki Czechowskie w Lublinie - już niedługo deweloper postawi tu bloki?


   Górki Czechowskie już wkrótce zostaną zabudowane przez dewelopera, wbrew protestom mieszkańców miasta.


   Na wszystkich wyżynach zostaną postawione bloki mieszkalne i pawilony usługowe. 


   Niziny - na nich planowane jest powstanie "Parku 700 lecia" - czyli pomysł dewelopera - jak "sprzedać" mieszkańcom informację, że nie budujemy bloków, a robimy park! Tymczasem budynki powstaną na 48 % wyżyn w tym miejscu. 


     Prawda jest taka, że obecny teren posiadający charakter rekraacyjny, jest zaniedbany i zarośnięty, jednak wciąż cenny i służący mieszkańcom Lublina. Z żalem przyznaję, że Ratusz nie zdecydował się na ich utrzymanie w dotychczasowej formie, przy wyznaczeniu i utrzymaniu ścieżek, oraz wycince trawy pod tereny piknikowe i spacerowe.
               

   Na nic zdały się protesty społeczników podczas konsultacji społecznych, rzeczowe oraz racjonalne ich argumenty. Ratusz dał jasny sygnał - Górki Czechowskie zostaną zabudowane. I tak wygrał pieniądz, a nie zdrowa kalkulacja na rzecz czystego środowiska miasta.


   Zbyt często ostatnio, doraźny interes finansowy staje naprzeciw długofalowej polityce, która powinna zagwarantować komfort życia mieszkańcom. Składać się na nią powinna ochrona i zapewnienie dopływu powietrza miastu, przez ten właśnie, ostatni zielony korytarz. Jego zabudowanie wywrze długofalowe i negatywne skutki klimatyczne dla całego Lublina.


Tymczasem Górki Czechowskie żyją własnym życiem, nieświadome losu, który wkrótce stanie się ich udziałem.


   Ze swojej strony, żałuję, żałuję braku długofalowej polityki miasta, która miała by na celu poprawę komfortu życia w nim. Deweloperzy, budują bloki mieszkalne, kierując się, rzecz jasna, swoim jedynie, krótkowzrocznym interesem.


   Górki Czechowskie przechodzą powoli do historii. Dlatego, jeżeli macie chwilę czasu, na spacer - wykorzystajcie go właśnie na nie. Zabierzcie ze sobą aparat, zapiszcie te chwile.


Za kilka lat, takich obrazów w Lublinie nie zobaczymy. Wielu z nas to nie interesuje, wielu jednak obchodzi. Może warto zadać sobie samemu pytanie o ich przyszłość, może warto je chronić, może warto się angażować?





poniedziałek, 11 września 2017

Ormiański krzyż kamienny w Lublinie


   Chaczkar stanął w Lublinie przy kościele rektoralnym, ul. Gabriela Narutowicza 6 w Lublinie, na skwerze przy Szkole Podstawowej Sióstr Urszulanek. Jest darem Armenii i Ormian dla społeczności Lublina, z okazji 700 nadania praw miejskich. W tym roku obchodzimy również 650 rocznicę osadnictwa Ormiańskiego w Polsce, tak więc okazja ku temu była podwójna. 
   Krzyż został wykonany z czerwonego kamienia (tufu?) i choć nie znajduje się w eksponowanej części miasta, zapewne z czasem stanie się jego charakterystycznym elementem.


   Na dole znajduje się inskrypcja o tym, że jest darem ambasadora Armenii Edgara Chazaryana. Dziękujemy!