Łączna liczba wyświetleń

środa, 31 października 2012

Po sezonie? Niekoniecznie.


     Wydawało by się, że zakończenie sezonu motocyklowo - rowerowego już nastąpiło, jednak są tacy co się łatwo nie poddają. W myśl doktryny "śmierć frajerom" i "my się zimy nie boimy" postanowili walczyć z niesprzyjającą aurą. I dobrze - opony zimowe, rękawiczki, czapka na głowę i w drogę!

poniedziałek, 29 października 2012

Październikowa zima w Lublinie


     Przypadek sprawił, że zmieniłem opony na zimowe kilka dni wcześniej, gdy przeżywaliśmy "złotą Polską jesień", a wraz z nią temperatury do + 15 C. Znajomy, któremu to wtedy powiedziałem patrzył na mnie z całkowitym niezrozumieniem i lekkim pobłażaniem.
       Teraz siedząc w samochodzie, w niemałym korku na ulicy Filaretów, myślałem o tym i dziękowałem za tą przesadną zapobiegawczość Panu Bogu. W tym czasie pasem obok, w dół, sunął skosem samochód z kierowcą, którego twarz wyrażała rozpaczliwe pytanie "gdzie do stu tysięcy zielonych utopców jest kotwica?". Niestety, pewnie jej nie znalazł bo zatrzymał się na busie stojącym poniżej.
     Z drugiej strony, pomyślałem, nie pamiętam takiego śniegu pod koniec października. W maju, a i owszem...
      Swoją drogą mam nadzieję, że 1 listopada pogoda jeszcze się zmieni, tak aby faktycznie nad grobami bliskich można było pogrążyć się w zadumie, nie zaś w śniegu po kolana.
      

wtorek, 23 października 2012

Nie ma Boga, więc kto jest?


     W Lublinie nie ma Boga! Tak, nie ma bo pisano o tym niedawno na billboardach, a wiele z pism lokalnych już z wyprzedzeniem poprowadziło kampanię w tym temacie, gdzie i kiedy plakaty zostaną umieszczone o takiej treści. 
    Aby podkreślić swoją frustrację w tym temacie, zdewastowano jeden z ołtarzy na ulicy Filaretów w Lublinie. Interesujące przy tym stało się to, że obok napisu "no God" umieszczono krzyż św. Piotra nazywany krzyżem satanistycznym. Więc nie ma Boga, ale ktoś lub coś - obok istnieje?
     Tak czy inaczej. Zawsze z ciekawością i szacunkiem odnosiłem się do osób niewierzących. Mi samemu trudno było by nie wierzyć, z pewnością dlatego wierzę. W rodzinie natomiast nauczono mnie szacunku do innego człowieka i szacunku do innych wyznań. Ich wspólne przebywanie w zgodzie obok siebie daje wspaniałe poczucie wspólnoty, jednolitej bo bogatej w różnorodności. Gdy jestem na Podlasiu obok kościołów stoją cerkwie, ludzie idą wspólnie do świątyń dyskutując, a po drodze rozdzielają się. Księża katoliccy wspólnie z prawosławnymi spotykają się w święta religijne, goszczą u siebie w domach. Protestanci i katolicy od dawna już prowadzą publiczne dysputy teologiczne łącząc się we wspólnej miłości do Boga. Zrozumienie i poczucie przynależności do wspólnego drzewa staje się przyczynkiem do porozumienia pomiędzy Chrześcijanami i Żydami. Będąc w tym roku w Turcji - kraju w pełni muzułmańskim, nikt nie obraził moich uczuć religijnych, nie zwrócono uwagi na krzyżyk na piersi, a wszyscy odnosili się do siebie z wzajemną sympatią i szacunkiem. Również wśród znajomych ateistów, nikt nie obraził moich uczuć religijnych, a ja nigdy nie szydziłem z ich niewiary.
     Tym bardziej trudno odnieść mi się do czegoś takiego jak na zdjęciu powyżej. Być może to wynik frustracji chuligańskiej, a jednocześnie symbol naszych czasów. 
       Ktoś powiedział, że głupota nie boli. Tu jednak ból, aż krzyczy, zadziwiające że tylko jednym wykrzyknikiem, za to po angielsku.

poniedziałek, 22 października 2012

Podlubelskie grzybobranie.




     Korzystając z pięknej pogody postanowiłem wspólnie z my friendem Rafałem wybrać się na grzybobranie do jednego z podlubelskich lasów. Jako, że na grzybach znam się raczej niewiele zdałem się na doświadczenie kolegi i jego troskę o moje zdrowie. Mijając połacie pięknych białych grzybków, zwróciłem uwagę: 
"- Rafał, zbierać pieczarki?"
"- Taaak, w środku lasu, to na pewno pieczarki, zbieraj!"
    W tym głosie wyraźnie wyczułem ironię dla mojej żadnej wiedzy na temat tego co należy zbierać. Zrezygnowany postanowiłem wykorzystać ten czas na sfotografowanie grzybów, których z pewnością jeść nie należy (na zdjęciach powyżej) ale przynajmniej nieźle się prezentują.
    Jednak kolejne dwie godziny chodzenia po lesie zaowocowały sporą siatką jadalnych już opieńków i popularnych podgrzybków zajączków. 
     Po powrocie do Lublina, poczułem że jestem zatruty, zatruty świeżym leśnym powietrzem. Dodatkowo prysznic wzmógł uczucie senności i zmęczenia spacerem. Kolejnego dnia miejskie powietrze przywróciło mój organizm do równowagi, jednak od tamtego dnia jestem zwolennikiem grzybobrania i  dotleniania organizmu wycieczką poza miasto, a do lasu najlepiej!


niedziela, 14 października 2012

Nowa miejska moda w Lublinie



     Jak na jesień przystało ciepło się ubraliśmy i wyszliśmy na zakupy na targ przy ul. Ruskiej w Lublinie. Targ jak targ, jednak kolorytu tu z pewnością nie brakuje. Uwagę naszą przykuło pewne stoisko z szalikami lub szalami jak kto woli, które lansowało zgoła inną modę od powszechnie obowiązującej i to nie wspominając o obecnej chłodnej porze roku. 
    Otóż Pani sprzedawczyni proponuje kobietom ubierać się jedynie w szaliki, pod warunkiem dokładnego owinięcia szyi, dzięki czemu przeziębienie zostanie wykluczone. Propozycja dosyć ekscentryczna, jednak chętnych na szale nie brakowało, a chwilami stoisko przeżywało istne oblężenie.
     Cóż, nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony jestem konserwatystą, z drugiej strony pomysł ciekawy i zasługujący na przedstawienie.
     
     

czwartek, 11 października 2012

Po październikowym deszczu - tęcza.


     Dzisiaj była wyjątkowo paskudna pogoda. Temperatura 5 C rankiem, po południu chyba ledwo 8 C, dodatkowo padał deszcz, a zimno przeszywało. Wielu z nas już na samą myśl o wyjściu z domu dostawało gęsiej skórki. Lecz po przejściu którejś z kolei deszczowej chmury, wyłoniło się słońce i na dosłownie trzy minuty pojawiła się tęcza. 
     Pomyślałem sobie, że każdy, kto ją dzisiaj zobaczył uśmiechnął się, naładował akumulatory. Kto jej nie widział - proszę bardzo - powiększyć, skopiować, uśmiechać się! :)

wtorek, 9 października 2012

Mural, mural, znowu mural! Mural na Narutowicza w Lublinie.



     "Mural, nowy mural w Lublinie patrz, zobacz, zobacz". Entuzjazm "wyzierał" z mmsa mojego przyjaciela, którego dzisiaj dostałem. Wiem, wiem, widziałem - i to dawno. Phi.
     Ciężko się przyznać, ale po ostatnim muralu, który przedstawia w swej ostatecznej formie mężczyznę o cechach anatomicznych kobiety, a w zasadzie nie ma wyrazu - to, prawdę mówiąc, odeszła mi ochota do oglądania tej formy sztuki. 
    Jednak nie mogę być nie fair, również wobec samego siebie.
 
    Mural zaistniał w przestrzeni miejskiej Lublina, na ulicy Narutowicza i moim zdaniem jest naprawdę w porządku. Ma w sobie coś, co przyciąga, jest ciekawie pomyślany, dobrze rozplanowany i jest naprawdę dobry. Wielkie brawa za niego. Dodatkowo jego kolorystyka znakomicie wkomponowuje się w otaczające budynki, nikogo nie razi, a sama forma budzi zainteresowanie. Tu chyba nikt nie będzie miał wątpliwości. Jest dobrze, tak trzymać.

Trybunalska 13 Lublin

  

   Mój adres to... Trybunalska 13 Lublin. Przepraszam, Jezuicka 13 znaczy się. Zresztą sam już nie wiem. Czuję się jak w dwóch minionych lubelskich światach...