Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 21 maja 2013

Róg Jasnej i Krótkiej w Lublinie - Czyli wpadł do kanału...C.D.

   
     Tą wielgachną dziurę w Centrum Miasta mijam już dobry tydzień. Zabezpieczona w prowizoryczny sposób przez przypadkowego przechodnia wydaje się nikomu nie przeszkadzać. Bo i dlaczego by miała? Dotychczas ani zarządca pobliskiej nieruchomości nie zauważył dziurawego problemu, ani właściciel studzienki ani Straż Miejska, która przecież tą drogę wielokrotnie przemierza.W zasadzie i ja szary obywatel Miasta Lublina nic z tym nie robię, a jedynie dokumentuję sprawę z dziennikarskiego obowiązku. 
      Dziura natomiast z dnia na dzień robi się coraz większa. Sam już nie wiem czy to za sprawą naturalnej i postępującej erozji, czy może z potrzeby bycia większą i znaczniejszą stale się powiększa?
        Możliwe, że nadejdzie i taki dzień, że jej paszcza otworzy się zbyt szeroko łącząc się z okolicznymi dziurami jak oka w rosole, a my zostaniemy przez nią pochłonięci? Kto wie?
-----------------
      Życie dopisało kolejny rozdział tej historii. Otóż Pani Kamila Krzyżanowska /Urząd Miasta Lublin, Kancelaria Prezydenta/, czytelniczka bloga, przekazała sprawę do właściciela feralnej studzienki i dziury - firmy telekomunikacyjnej, która problem tego samego dnia załatała.
       

       Dodatkowo poinformowany zostałem, że pod adresem www.lublin.naprawmyto.pl każdy z nas może zgłosić miastu zauważoną przez siebie usterkę. Polecamy serwis. Wkrótce na jego temat przeczytacie więcej na www.oLublinie.pl


sobota, 11 maja 2013

Przycinka Topoli Czarnej na Placu Litewskim

     Dzisiaj (11 maja) zrobiono kosmetykę Topoli Czarnej. Drzewo jest jednym z symboli Naszego Miasta. Jednak ostatnio mówi się o jego chorobie lecz nie widać aby było leczone. Dzisiejsza przycinka to jego kosmetyka, drzewo jednak wymaga leczenia i poszerzenia przestrzeni wokół pnia. Kamienny grys z pewnością też nie jest szczytem marzeń. 
    Cóż przyszły czasy, gdy łatwiej wyciąć i wsadzić w to miejsce inne drzewo niż leczyć obecne. Bo to długie i skomplikowane, jeszcze się nie uda, więc po co ryzykować? 
    Dalai Lama powiedział, że obecne czasy to czasy "wielkich mężczyzn, małych charakterów", spróbujmy mieć wielki charakter, który jest potrzebny do zrobienia czegoś trudniejszego, a nie podjęcia najłatwiejszej i najszybszej decyzji. 
    Tutaj oLublinie.pl, filmik z przycinki. 

piątek, 10 maja 2013

Muchołówka w Lublinie

 
     Nie, nie bójcie się. Nie będzie to teraz blog dotyczący uprawy roślin czy konkretnie Muchołówek. Postanowiłem jednak zrobić miły(?) zielony przerywnik, który z uwagi na specyfikę tej właśnie konkretnej roślinki dobrze wprowadzi nas w mniej przyjemny temat, o którym już w najbliższym czasie. 
     Wiosna przybiera na sile, przyroda obudziła się do życia, a z nią różnego rodzaju latające paskudztwa, które nam życia nie umilają. "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie", pomyślałem sobie, i zakupiłem "potwora", który będzie zjadał, a i odstraszał wszelkiego rodzaju insekty. No bo cóż może być straszniejszego niż strawienie "w paszczy" morderczej rośliny? 
       Zaistniały więc dwa czynniki - odstraszający i wyłapujący. 
   Odstraszający - jej głośne mlaskanie przy spożywaniu posiłku będzie działać zniechęcająco na rzesze kolejnych potencjalnych ofiar :)
       Wyłapujący - zawsze znajdą się osobniki zbyt ciekawe tego co tam w środku siedzi :)

      Tak czy inaczej, lepsze to od trującej nas chemii w postaci wszelkiej maści muchozoli.

      Zielony wojownik na zdjęciu zakupiony został w OBI w Lublinie za kwotę 20 zł, chociaż na pewno kupicie podobne na aukcjach internetowych.     

niedziela, 5 maja 2013

Jeep na Placu Zabaw na os. Mickiewicza w Lublinie

     
     I znowu jest! Po latach, a może raczej po dwóch dziesięcioleciach, powrócił na plac zabaw na osiedlu Mickiewicza.  Na tym nieco nietypowym placu stoi również rakieta - stąd kojarzony jest przez wielu z nas. 
    UAZ zwany przez dzieci Jeepem pojawił się tu chyba wyłącznie na zasadzie sentymentu dorosłych, którzy przecież pamiętają go z dzieciństwa. Jak wyglądał poprzednik? Otóż nie różnił się specjalnie. Jako, że nie posiadam jego zdjęcia, mój opis z dzieciństwa powinien Wam wystarczyć. 
   Otóż był to... i tu zaczynają się problemy... chyba też UAZ, a może raczej Willys, kierownicę miał wykonaną z grubego drutu, pierwotnie ciemny oliwkowy, potem już kolorowy, u kresu swej świetności stał na przedziurawionych oponach, potem ściągnięty. 
    Jeep (trzymajmy się dziecięcej nazwy) był mocną konkurencją dla stojącego obok samolotu z rurek i rakiety. Nie posiadał świateł, była to sama karoseria na kołach. Jego pierwotnym miejscem postoju był róg placu zabaw, gdzie obecnie stoi drewniana ciuchcia, czyli ta część "w stronę sklepów". Jeep, był dla nas ważny, choć plac i tak nazywaliśmy "placem zabaw z rakietą". Jego zniknięcie bardzo przeżyliśmy i  nigdy o nim nie zapomnieliśmy. Obecny jego powrót, to jak pisałem powyżej tylko sentyment dorosłych. Teraz  pasuje tam jak kwiatek do kożucha, ale czy mi to osądzać? Wystarczy spojrzeć na przeszczęśliwe dzieciaki.

     Stawiam jednak, że ten wcześniejszy to był jednak Jeep Willys!

      W komentarzach piszcie własne wspomnienia, wrażenia, uwagi.