Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 29 września 2011

Kampania wyborcza 2011r.

        Dzisiejszego poranka przy Teatrze im. J. Osterwy w Lublinie wzrok mój przykuły nowe wyborcze plakaty promujące doskonale znanych nam kandydatów. Cóż, pomyślałem forma zmieniona, a osoby te same! Program wydał mi się może nieco bardziej dynamiczny, wręcz ostry, krzykliwy, ale pamiętać musimy o tym, że kampania również nabiera tempa więc i walka staje się bezpardonowa!
          Pomysłodawcom - Teatrowi Juliusza Osterwy - serdecznie gratuluję pomysłu, podobny mogłem już w ubiegłym roku obserwować. I tym i poprzednim razem humor mój został pobudzony, a i wielu lublinian uśmiechnęło się do siebie zyskując energię na rozpoczynający się nowy dzień.

poniedziałek, 26 września 2011

Targi kolekcjonerskie w Lublinie

     Oficjalnie Targi Kolekcjonerskie, nazywane potocznie Giełdą Staroci jak co ostatnią niedzielę miesiąca tak i w tą 25 września 2011r. przyciągnęły sporo kupujących.
       Jako, że nie byłem na nich pół roku, to z reporterskiego obowiązku postanowiłem się tam udać. Nabyłem (a jakże!) bilet w postaci kartki okolicznościowej za wejście na plac usytuowany przy Liceum Unii Lubelskiej w cenie 2zł opieczętowany numerem 782 o godzinie 9:40. Samo wejście na teren targów na Starym Mieście nie podlega żadnej opłacie.
        Spacerując po niej rozglądałem się co można kupić. Jak się okazuje wszystko co wyciągnięte zostało z szafy babuni łącznie z samą szafą. Sprzedający oferowali tzw. wykopki czyli to co z ziemi odzyskali a jest nadgryzione przez rdzę, zastawy porcelanowe, obrazy, obrazki i wszystko to co przedstawia jakąkolwiek wartość.
         Oprócz kolekcjonerskich kartek pocztowych, monet, znaczków, militariów i innych znaleźć można było handlujących wyeksploatowanymi klawiaturami do komputerów, kalkulatorami lub innymi zużytymi i nie potrzebnymi elektrośmieciami. Wydaje się, że w takich wypadkach należy przeprowadzać selekcję wśród sprzedających aby utrzymać przynajmniej średni poziom targu.
        Na marginesie. Ostatnie zdjęcie jest swoistą ciekawostką. Obok siebie stoją komputer osobisty i stary studyjny aparat fotograficzny. Dzieli je technologiczna przepaść, jednak w erze tabletów i smartfonów on również wydaje się stary i anachroniczny. Bądź co bądź tu nie jest jego miejsce.
       Kolejne targi 23 października 2011r.!

czwartek, 22 września 2011

Karmnik Deratyzacyjny


     Na stacji paliwowej przy ul. Głębokiej możemy zjeść specjalnie przygotowane dla kierowców jedzenie. Jest pyszne i zdrowe - co można wnioskować po wizerunku zadowolonego mężczyzny trzymającego w ręku bodajże hot dogi. Nabrał ich ile tylko mógł unieść wiedziony przeczuciem, że inni je wykupią.
    Karmnik oznaczony został stosownym numerem - ten akurat to Nr. 2. Zapewne każdy jest wyjątkowy i oferuje różne łakocie!
    Stacja życzy smacznego!

wtorek, 20 września 2011

ulica Spokojna w Lublinie cd.



       Jeden z trzech budynków przy ulicy Spokojnej w Lublinie, a jednocześnie najstarszy - nr. 2 zbudowany z drewna, w roku 1923. Pozostałe to; nr. 7 wybudowany w 1925r. oraz nr. 13 w 1926r.
    Wszystkie ulegają stopniowej degradacji, pozostają eksploatowane i nieremontowane. Kolejne w mieście, których losem nikt się specjalnie nie interesuje i nie przejmuje. Domy są architektonicznie ciekawe i odmienne od otaczającej je zabudowy miasta, chociaż z pewnością posiadają cechy wspólne z willami przy ul. Ogrodowej. 
   Zapewne z uwagi na fakt, iż z żadnym wydarzeniem historycznym nie są powiązane los ich i miejsca wydaje się przesądzony.
    Czy tu również niedługo zobaczymy kolejny biurowiec z parkingiem, a może kolejną galerię? Cóż długo czekać nie będziemy, bo po "budo - barakach" na ulicy Jasnej wzrok inwestora padnie właśnie na nie.

poniedziałek, 19 września 2011

Arkady



     Lubelskie Arkady, kiedyś gromadziły lublinian, obecnie od wielu lat pozostają zupełnie wymarłe, tworząc w Centrum Miasta swoistą wyspę pomiędzy deptakiem na Krakowskim Przedmieściu, a Starym Miastem. 
     Z uwagi na fakt, że nic tu /jeszcze/ się nie dzieje, Arkady stanowią wymarzony przystanek aby przy nich usiąść i przyjrzeć się Lublinowi z tej nieco odmiennej wewnętrznej perspektywy.  Trzeba się jednak pospieszyć, bo zgodnie z założeniami wkrótce to się zmieni (choć zmiany następować miały już w 2006, 2009 i 2010 roku) i wybudowany zostanie parking - spełnienie marzeń kierowców oraz galeria staromiejska - spełnienie marzeń wiadomo kogo.
     Tymczasem jeżeli tamtędy przechodzicie - zachęcam do ich odwiedzenia - zróbcie tam również zdjęcie. Wasze dzieciaki za parę lat nie będą mogły uwierzyć, że tak właśnie to dawniej wyglądało.

niedziela, 18 września 2011

Edyta Geppert w Lublinie


       Tak jakoś smutno dzisiejszego dnia było spacerować po Krakowskim Przedmieściu - do czasu aż w witrynie sklepu z książkami zauważyłem plakat reklamujący koncert Pani Edyty Geppert, która będzie koncertować w Lublinie! 
       Coś mi jednak w zdjęciu nie pasowało... Dlatego jako z natury złośliwiec postanowiłem sprawdzić wiek, choć jak (stare) porzekadło mówi, kobiet się "o to" nie pyta ale ta ciekawość (babska?)...
       No i jak by nie było w listopadzie br. Pani Edycie Geppert przybędzie 58 lat! 
    Hmm...Wygląda na to, że wiele kobiet może zazdrościć jej nietkniętej zębem czasu urody! Nam - wątpiącym - pozostaje jedynie to sprawdzić, dlatego czekam na Wasze zdjęcia z koncertu aby zweryfikować plakat z rzeczywistością.
    I jeszcze jedno, zbliżające się wybory spowodowały, iż nasi lubelscy kandydaci zawiśli na słupach. Młodzi i piękni. Aż korci mnie aby porównać plakaty wyborcze z oryginałem!

czwartek, 15 września 2011

Starówka


      Wydaje mi się, że w ciągu kilku najbliższych lat, nasze Stare Miasto tak czy inaczej się zmieni. Nie chcę pisać, że na lepsze, bo zmieni się poprostu. Zniknie jego swoisty koloryt, który jeszcze tu i tam istnieje, ale którego jest coraz mniej. Może niektórzy za tym nawet nie zapłaczą, może to i lepiej - ktoś powie, a ja nie wiem co tak na prawdę o tym myśleć.
      Tymczasem patrzę na gołębie, które jeszcze ktoś "buja", i tak trochę ciepło robi się na sercu. Wtedy sam siebie szturcham, bo może niepotrzebnie bywam sentymentalny.

środa, 14 września 2011

Uwaga na głowy!



        Jeżeli do niedawna spacer po Krakowskim Przedmieściu był dla Was tylko spacerem to czas zmienić to błędne nastawienie.
       Otóż "pomysłowe" zabezpieczenie sypiących się balkonów w postaci podwiązanej do barierek siatki, już wkrótce może puścić. Wydaje się iż nadchodzi kres trwającej kilka lat prowizorki, pozostaje natomiast pytanie czy zwiąże się on z nagłym nieszczęściem, czy ze świadomą szybką decyzją dotyczącą ich remontu? Rozumiem, że siatka miała zatrzymać tynk, może drobne kamienie, ale kawałki balkonów, które się tam zebrały, z pewnością długo nie powiszą. Pozostaje nam uważać i chodzić inną - bezpieczniejszą stroną chodnika.

wtorek, 13 września 2011

Dwa w jednym czyli; ulica Chopina i ulica Szopena

       Przeszedłem się ulicą Chopina w Lublinie, a jako że jest to ulica cudów, cud się zdarzył bo znalazłem się na ulicy...
... Szopena!
    Zacząłem nerwowo przechodzić od domu do domu sprawdzając na jakiej ulicy tak naprawdę jestem, trochę się uspokoiłem, bo jak wół napisane jest iż jestem na ulicy...
    Chopina....  przeskoczyłem ponownie do innego domu a tam...
     Informacja, że dom znajduje się przy ulicy Szopena (nowa tablica) i ulicy Chopina! Ale za chwilę znałem się na ulicy...
... Szopena.
    Chyba mnie przerasta oznakowanie domów Koziego Miasta.

Może komuś pomoże Fryderyk Chopin Wikipedia

    Czy to wielki wysiłek właściwie oznakować budynki w Centrum? Dla mnie to jest kpina.


poniedziałek, 12 września 2011

Jarmark św. Jacka w Lublinie








     Tegoroczny Jarmark św. Jacka, potocznie nazywany Festiwalem Smaku, który się odbył w miniony weekend (9-11 września) zaliczam do udanych. Na zamieszczonych zdjęciach prezentacje kilku wybranych kramów. 
      Pobudzony dobrymi wspomnieniami spróbowałem kuchni Karaimskiej z Trok i oferowanych tam przepysznych pierogów, których parę lat temu (tam właśnie) próbowałem! 
   Dookoła cieszyły zmysły pachnące, wędliny, kiełbasy, sery oraz wspaniałe kurpiowskie pieczywo. Do tego litewski Suktinis a także wyborne polskie miody, z których szczególnie polecam Kurpiowski dwójniak! Obchodząc stragany można było zagubić się w szeregu innych napitków, które rzadko goszczą na półkach naszych sklepów.
    Nic tylko grzeszyć opilstwem i obżarstwem zatracając się pomiędzy kramami kuchni polskiej i świata. A gdy ciało stało się syte, warto było pomyśleć o uczcie duchowej - a jakże dostępnej na Festiwalowej Scenie Dobrego Smaku!      

niedziela, 11 września 2011

Naprzeciwko siebie...

     
Naprzeciwko siebie, istnieją dwa światy, jeden jest biedny, a drugi bogaty...

         Tak wygląda nasze lubelskie Stare Miasto; z jednej strony oglądamy i zachwycamy się jego architektonicznymi perełkami. Z drugiej natomiast zapalilibyśmy świeczkę w kościele aby jakiś przypadkowo zagubiony turysta nie wlazł (tak, to dobre słowo!) przypadkiem w jeden z tych mniej eleganckich zaułków.

         

sobota, 10 września 2011

Targ przy ul. Ruskiej


       Jeżeli słyszymy coś w mediach na temat targu przy ulicy Ruskiej w Lublinie to chyba tylko w kontekście jego likwidacji, podobnie jak sąsiadującego dworca PKS. Wybieramy się na tam bardzo rzadko lub wcale, być może z uwagi na to, że chodzenie po nim stało się niemodne, biorąc pod uwagę, rozmieszczone w każdej części miasta hipermarkety. Otóż to one, najlepiej w towarzystwie modnych galerii, stały się przybytkami wartymi wyłącznego zainteresowania. Tymczasem zakupy na takim targu mogą być przyjemne dla handlowców i kupujących. Marzy mi się właśnie taki bazarek w centrum miasta, jaki widziałem w sercu Luxemburga. Schludny, czysty, na którym przyjeżdżający rolnicy mają możliwość sprzedawać za niewygórowane ceny niemalże każdy produkt ze swoich gospodarstw w przyzwoitej jakości.
      Tymczasem targ na Ruskiej - relikt minionej epoki nie przystaje do żadnych współczesnych realiów, zarówno jeżeli chodzi o estetykę jak i bezpieczeństwo. Wielu wzdryga się oglądając kurczaki lub nabiał leżący bezpośrednio w gazecie na chodniku, wielu cieszy się, że wróciło do domu z portfelem w kieszeni, oraz niepotrąconych przez samochód.
           Z pewnością wiele jeszcze wody upłynie zanim się to zmieni, obecnie władze przejęte (i zajęte) budową miejskiego stadionu odłożyły plany jego rewitalizacji na znacznie później. A klienci - i z pewnością handlowcy czekają z niecierpliwością na takie miejsce, które będzie odpowiednie dla Koziego Grodu, w którym będziemy kupować produkty okolicznych gospodarstw w odpowiednio zorganizowanej i udostępnionej części miasta.
       Tymczasem póki co możemy "korzystać" z miejscowego kolorytu, póki jeszcze istnieje!


piątek, 9 września 2011

Blog Lublin zagościł w Kurierze Lubelskim

         W piątkowym numerze Kuriera Lubelskiego pojawił się artykuł dotyczący mojego bloga. Dziękuję za zaskakujące zaproszenie redakcji, wymieniając tu "odpowiedzialnego" za to red. Marka Szymaniaka. 
      W artykule przeczytamy również o blogu Jaskinia Merlina, w którego zdumiewające historie polecam się zagłębić!
        Pozostaje mi życzyć sobie aby wszystko co opisuję na blogu służyło dobru Naszego Miasta, co za tym idzie - dobru mieszkańców. 

          

środa, 7 września 2011

Lubelskie Kasztanowce

       Jako dziecko, chodziłem do Parku Saskiego przez niemal cały rok. W lecie do łabędzi - których jakoś tak teraz po "ptasiej grypie" nagle zabrakło a zastąpiły je kaczki. W zimę oczywiście na sanki, wiosną - po to by w wąskich strumykach wodować statki - tratwy - w zasadzie z wszystkiego co pływa. A jesienią? Cóż... wtedy szliśmy na kasztany! Jako, że drzewa te z uwagi na swoje rozmiary zdecydowanie się wyróżniały, każde dziecko trafiało tam bezbłędnie.
       Tymczasem od kilku lat lubelskie kasztanowce łatwiej wyłowić z rzędów drzew z zupełnie innego powodu. Choroba, którą są dotknięte to szrotówek kasztanowiec. Ot, zwykły motyl, którego dojrzała postać ma 8mm, larwy natomiast są tak niewielkie iż drążą tkankę liści, które szybko obumierają, podobnie jak dotknięte plagą drzewo. Exitus.
       Jak widać leczenie nie przynosi spodziewanych efektów, a akcje grabienia liści to tylko akcje grabienia liści. Tymczasem okazuje się iż jednym z niewielu wrogów szrotówka są sikory. Stąd pytanie; czy jest szansa na zasiedlenie Ogrodu Saskiego tymi ptakami?
     Spodziewając się żadnej lub jakiejś pokrętnej odpowiedzi mnożącej przeszkody, pogrążony i przygnębiony podkolorowałem szaro bure zdjęcie - jak babcię do trumny.
           Cóż, w końcu czy przyszłe pokolenia muszą wiedzieć, że kiedyś tu takie drzewa rosły?
      

wtorek, 6 września 2011

Dzwonię z budki!



         Zebrało mi się na wspomnienia. Otóż znów stajemy się świadkami końca pewnej epoki. Niedawno na MineralWater pisałem o fotograficznych aparatach analogowych, które odeszły w zapomnienie, wydawało by się - bez żalu.
       Tymczasem podobny los już wkrótce spotka automaty telefoniczne - popularne "budki". Otóż Telekomunikacja Polska od 9 maja 2011r. nie ma obowiązku zapewniania "powszechnej usługi telefonicznej". Oznacza to w praktyce, ich systematyczne likwidowanie. Wszyscy doskonale wiemy, że przyczyniły się do tego komórki. Być może w tym wypadku ktoś mógłby powiedzieć, że rozstaje się z nimi bez żalu, ale nie ja. Również w tym wypadku zachowam wspomnienia rozmów przez taki telefon prowadzonych; chociaż nie zawsze sprzyjała im pogoda. 
      Z budkami telefonicznymi było tyleż sytuacji poważnych co zabawnych, niekiedy wręcz zadziwiająco podobnych do kultowej sceny z filmu Nic śmiesznego
         W Lublinie takich automatów spotykamy coraz mniej a już prawdziwym "rarytasem" jest dostrzeżenie osoby z niego rozmawiającej; a przecież jeszcze parę lat temu ludzie ustawiali się w kolejkach do nich przeliczając żetony - później przetrząsając kieszenie w poszukiwaniu magnetycznej karty.
         Cóż już nie dzwonimy z budki, dzwonimy z komórki!
         
       Na zdjęciach telefony przy Placu Czechowicza oraz przy supermarkecie Real oczywiście w Lublinie. 
      

poniedziałek, 5 września 2011

Plac Jana Kochanowskiego

       Dzień jak co dzień spać się chce, po alkoholu szczególnie. Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, iż akurat tu w tym miejscu nie powinny "takie atrakcje" mieć miejsca.
         Plac leży pomiędzy Szkołą Podstawową Sióstr Urszulanek (na przeciw) przedszkolem - tamże, Kościołem Powizytkowskim (obok), Teatrem im. Juliusza Osterwy (tuż za ulicą Narutowicza - przeciwlegle) oraz budynkiem UMCS - widocznym w tle.
       Miejsce to upodobały sobie w ostatnim czasie osoby nadużywające alkoholu, wysypiające się na miejskich ławkach, a po przebudzeniu zaczepiające przechodniów, działające demoralizująco na dzieci, które udają się tam do szkoły oraz do mieszczącego się w tym samym budynku przedszkola. 
      Cóż widocznie tylko studenci UMCS z budynku obok, z katedr resocjalizacji, psychologii mają na podorędziu "żywy?" obiekt badań.
         Mnie to nie cieszy, bo takie atrakcje występują tam codziennie i jak zauważam coraz częściej. Miasto - obudź się, kochana Miejska Straży, zajrzyj tu proszę bo nie tylko niewłaściwie zaparkowane samochody na ulicy Peowiaków są do uporządkowania!

Rybna 6, Stare Miasto

        A myślałem, że nic mnie już nie zaskoczy, a tu bach! Rybna 6 Stare Miasto. Klatka schodowa stała się publiczną toaletą dla przemierzających okolicę "gości". Jak można się domyślać, kulturalnych ludzi, biorąc pod uwagę zużyty, że korzystają z papieru toaletowego pozostawianego w jej kątach!
     Samo podwórze, nie wygląda lepiej, jednak z pewnością już wkrótce stać się może nie lada gratką archeologiczną a to z uwagi na brak powierzchni utwardzonej w postaci asfaltu lub kostki brukowej. Tu występuje klepisko; ergo - wystarczy łopatka i sitko, stające się gwarancją odkrywczego sukcesu przy minimum pracy.
Żarty na bok, bo pojawia się pytanie; skąd w 2011r. w sercu Miasta taka wpadka? Nikt tu nie zagląda, być może z niesłusznej obawy, a szkoda. Miejsce to zostanie przecież musi być w końcu zagospodarowane i wyremontowane. Przypominam sobie słowa Wołoszańskiego, który kiedyś powiedział, iż lubi lubelską Starówkę ze względu na jej opłakany stan, który to rzecz jasna umożliwiał mu kręcenie filmów paradokumentalnych z okresu okupacji. Cóż jak widać, wystarczy jeszcze dobrze się rozejrzeć aby takich "zakątków" odkryć całkiem sporo. Grunt, że fasady wyglądają solidnie!
        Z uwagi na marną jakość zdjęcia miałem nie zamieszczać jak wygląda "skrzynka pocztowa?" przy ul. Rybnej 6. Przemyślałem jednak sprawę i mam nadzieję, że warto było je wrzucić. Gratulacje dla listonosza, który w takich (nieodosobnionych) przypadkach musi się do mieszkańców nabiegać.