Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 29 marca 2011

Wiosna

  
     Ona już tu jest.

poniedziałek, 28 marca 2011

Pałac Sobieskich

     Kontynuuję spacer po Lublinie po miejscach, które mnie intrygują, przyciągają. Użyte tu słowo "magiczne" może jest nieco patetyczne, ale z drugiej strony - czemu nie?
     Dziś powtórka z ulicy Bernardyńskiej (teraz nr. 13 i 15) dawny pałac rodziny Sobieskich, obecnie należący do Politechniki Lubelskiej i czort wie co tam Politechnika z tym robi. Jeszcze tam zajrzę i przyjrzymy się bliżej.

     Krótko o jego historii. Budynek z drugiej połowy XVII wieku zgodnie z nazwą stanowił własność rodziny Sobieskich. Następnie zaadoptowany jako klasztor Reformatów, następnie wiatrak, młyn parowy, siedziba Rady Delegatów Robotniczych oraz redakcja Prawdy Komunistycznej.

     Wydawało się, że wiele ma już za sobą, jednak biorąc pod uwagę jego widoczny nie najlepszy stan postawmy sobie pytanie - zawali się, czy się nie zawali?
   Ależ zawali! Pytanie kiedy? 
    Może jednak Politechnika (jako obecny gospodarz) postara się i go zrestauruje. Tak, wiem, w dzisiejszych czasach łatwiej (i taniej) stawiać budynki od postaw, szczególnie na tak atrakcyjnych działkach.

sobota, 26 marca 2011

Siódmy dzień wiosny

     Siódmy dzień wiosny w Lublinie przypomniał mi przysłowie "w marcu jak w garncu". Deszczowo-śniegowo, zimno, nic tylko w domu siedzieć przed telewizorem i popijać gorącą czekoladę...

     Poniżej link do filmu, który z dzisiejszego poranka wrzuciłem na YouTube, jak widać pustką tchnie w Kozim Grodzie a może to po prostu sobota...?



wtorek, 22 marca 2011

Zaczarowane pudełko

     Zajrzałem do wnętrza, zaczarowanego pudełka, które migało różnymi kolorami na moją zdziwioną twarz dziecka. Przede mną kowboj przemierzał prerię, na statku płynęli piraci a King Kong porywał Jane. Cały magiczny świat w jednym miejscu, a po wyłączeniu ponownie szara socrealistyczna rzeczywistość pozbawiona jego barw.

    Wiele lat upłynęło, wydorośleliśmy...


     ... i nagle okazuje się, że za kurtyną tajemnicy nie ma już tajemnicy...


     ...tabu post factum nie jest tabu...
jest codziennością.

niedziela, 20 marca 2011

Berdnardyńska



     Na ulicy Bernardyńskiej w Lublinie po stronie browarów niszczeje niewielki budyneczek, w którym kiedyś mieścił się zegarmistrz, wcześniej kto wie co? 
    Reklamy nic już nie reklamują a odpadający tynk od elewacji sprawia przygnębiające wrażenie. Zastanawiające, że w odległości ok. 300 metrów od ścisłego centrum miasta niszczeje taka ciekawa budowla. 

     Hop, siup i wrzucam "tył budynku", który nie jest budynkiem a jedynie ocalałym frontem czegoś, czego już nie ma. Dziękuję za czujność.



czwartek, 17 marca 2011

Przechodniu pamiętaj!

     Dobra rada dla wędrowców zagladających do bramy jednej z kamienic przy ulicy Lubartowskiej.
     Powstaje pytanie, dlaczego administracja nie wywiesza w podobnym tonie tabliczek ograniczając się do oklepanych haseł "oszczędzaj prąd", "szanuj zieleń".
     Dosadność, dosadność Panie i Panowie najlepiej trafia pod strzechy, chociaż tutaj informacja jest nieco zbyt przydługa - szczególnie dla osoby, która dopiero co wbiegła do bramy aby sobie w niej ulżyć. Zanim doczyta do końca składając literki, może być za późno.

niedziela, 13 marca 2011

Park Saski

     Dzisiejszej niedzieli pogoda dopisała. +15C to było coś. Spacerkiem do Parku Saskiego i... rzut okiem wystarczył aby zobaczyć, że wszystkie ławeczki okupowane są przez spragnionych słońca lublinian.

sobota, 12 marca 2011

Przedwiośnie


     Ja wiem, że nie jest to typowe zdjęcie oznak nadchodzącej wiosny, ale dla mnie właśnie takie "przedwiośnie" jest jak najbardziej typowe. Ziemia jest już bez śniegu, jeszcze mokra, przykładając do niej dłoń czuć jeszcze chłód, trawa nie wykiełkowała, wokół pełno strumyczków wody sączącej się po chodnikach. Słońce coraz dłużej na niebie, w powietrzu czuję, że jest inaczej, że ona się zbliża.
     Jeszcze będzie czas na wiosenne kwiaty, rozkwit wszystkiego wokół i latające motyle. Ważne, że ten czas się rozpoczyna, budzimy się z zimowego snu, już dziś pierwsze tego oznaki + 12 C.

sobota, 5 marca 2011

Podziemia Lubelskie

    
 Wiele sobie po nich obiecywałem. Wejdę w coś nieznanego, zobaczę zakryte. Piwnice, korytarze wydrążone przed wiekami, dotknę tajemnicy, skarbów kupców.
     Co zobaczyłem? Wielkie rozczarowanie. Trasa podobno ma długość 300 metrów, wydaje się jakbym przeszedł ledwo 50. Na jej długości trzy, może cztery marne makiety, których tak na prawdę wstydził by się wystawiać nawet amator modelarz. Podziemia odnowione, przypominają raczej nowoczesny bunkier, nic w nich z dawnych lat nie znajdziemy. Ale czekam na kulminacyjny efekt, którym ma być "światło i dźwięk" związany z krótką historią Koziego Grodu. Czekam z niecierpliwością na tą multimedialną prezentację, która wynagrodzi mi brak atrakcji na trasie oraz papierzane makiety podświetlane lampkami z OBI.
     Grupa zasiada w kościelnych ławach i od razu widać, że przed nami znajduje się (o zgrozo!) klejona z drewna i tektury "szopka" przedstawiająca(?) Lublin dawniej. Z głośników popłynął smętny głos opowiadający, że kupiec jedzie kolasą i słychać było "patataj patataj...", po kilku dalszych minutach nudy i niczego ciekawego, zaprezentowano pożar Lublina przedstawiony jako dodatkowo włączona żarówka imitująca ogień i przesuwające się na wózeczku postacie "od lewej do prawej". I tyle.
     Jedyną barwną postacią był Pan przewodnik nadrabiający niedostatki wyposażenia ciekawą narracją. Niestety to za mało. Chciałbym coś ciekawego z tego pobytu ze zdjęć wrzucić ale jestem zniesmaczony. Jeszcze cena biletu... za co to? Chcecie, idzcie ale nie spodziewajcie się atrakcji tego wartych, szkoda że Miasto nie wysiliło się na nic ciekawszego. Owszem 40 lat temu zrobiło by to na zwiedzających wrażenie, ale Obecnie?
Podsumowując; to co zobaczyłem to obraz tego jak kiedyś wyglądało muzeum.

Cytryna na chodniku

  
     Chociaż zazwyczaj razi mnie lub wręcz nie cierpię oglądać wszelkiego rodzaju złomu w postaci przyczep, starych kempingowozów przerobionych na parówkarnie, z których sprzedaje się hotdogi i inne fastfoody to jednak ta Cytryna w pewien sposób mnie urzekła.
     Samochód staną na ulicy Lipowej w pobliżu Sądowej, niedaleko legendarnego supermarketu Koziołek*.
Cytryna jest ładnie odnowiona, sprawia schludne wrażenie, oświetlona przykuwa uwagę. Pomysł fajny, oby za parę dni nie zszarzała przybierając kolor miejskiego pozimowego chodnika.

* Już wkrótce parę fotek supermarketu Koziołek, który podobnie jak DTC (Galeria Centrum) wkrótce zniknie z naszego krajobrazu. 

czwartek, 3 marca 2011

Tłusty Czwartek czyli Zapusty

Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła!


i stało się...

komitety kolejkowe....



...tysiące wyprzedanych pączków i zrozpaczeni klienci błąkający się po mieście w ich poszukiwaniu...

      A wszystko to przez nasze wrodzone łakomstwo i skłonność do wierzeń w gusła. Bo oto w myśl tradycyjnego przesądu, "kto tłustego nie zje to w przyszłości źle będzie mu się wiodło".

Auuu... brzuch mnie boli z przejedzenia! 

wtorek, 1 marca 2011

Lublin nocą

 

  Dodatkowe korzyści z rozwoju telefonów komórkowych stały się w pewnym momencie dosyć niespodziewane.Otóż kiedy okazało się, że możemy kontaktować się z bliskimi mając telefon przy sobie i mieszcząc go w kieszeni, przekroczono kolejną barierę - dodano do niego aparat fotograficzny. Wielu myślało, że to się nie sprawdzi, tymczasem robimy już nimi dokumentację całkiem poważnych wydarzeń. Robimy zdjęcia, ba filmy niemalże wszędzie, o każdej porze dnia i nocy, z niemalże każdej pozycji oddając strzały jak Old Shatterhand z biodra,  jak Winnetou pozostając niezauważeni.

     Mam nadzieję, że dzięki temu będziemy się uczłowieczać (jak Tytus :) ) a nie dziczeć.

Po zbyt długim wstępie, powyżej Lublin w dniu dzisiejszym godz. 20:30, - 7C