Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 28 maja 2012

Kamień nieszczęścia w Lublinie

  
   Pochodzenie kamienia nieszczęścia wiąże się najprawdopodobniej ze Sławinkiem, następnie od XV wieku swoje miejsce miał on mieć na placu Bernardyńskim, zwanym również placem Straceń. Stanowił wówczas podstawę pod pień dębowy, na którym ścinano skazańców. Któregoś razu podczas ścięcia niewinnego pień rozłupał się na połowę, a topór miał wyszczerbić w nim wyłom (do chwili obecnej wyraźnie na nim widoczny). 
     Liczne nieszczęścia, które wokół niego przydarzać się zaczęły przyniosły mu złą, wręcz diabelską sławę. W końcu ludzie doszli do przekonania, że przebywanie obok, lub dotknięcie go dłonią lub bosą stopą wytworzyć może kontakt, pomiędzy nim, a człowiekiem sprowadzając nieszczęście. 
     Obecnie kamień nieszczęścia stoi na rogu ulicy Jezuickiej - na wprost Bramy Trynitarskiej. Dlatego pamiętajcie aby omijać go z daleka i Boże broń nie dotykać! 

poniedziałek, 21 maja 2012

Latarnia Pamięci na dawnej ul. Krawieckiej (Podwale) w Lublinie


       Temat został już poruszony w komentarzach post niżej przez Michała (Kopacz), na temat Latarni Pamięci - cóż pomyślałem - warto na jej temat napisać!
       Latarnia Pamięci została zaświecona w roku 2004 z inicjatywy Brama Grodzka Teatr NN na miejscu świata, którego nie ma. Sama latarnia jest obiektem zabytkowym i jest jedną z ocalałych przedwojennych ulicznych latarni z Lublina. Jej lokalizacja przed wojną odpowiadała  zbiegowi ulic Podwale i ulicy Krawieckiej kończącej się dawniej za lubelskim zamkiem. 
        Latarnia świeci 24 godziny niczym wieczne światełko na dobę upamiętniając nieistniejącą dzielnicę i ludzi, którzy tu mieszkali.
        Natomiast nadal zdarza się mieszkańcom Lublina, nieświadomym celu jej istnienia zgłaszać awarię latarni miejskiej przy ulicy Podwale, która przecież w dzień świeci...

niedziela, 20 maja 2012

Lubelski Baoab


       Nad lubelską Topolą Czarną, zwaną popularnie Baobabem zawisły czarne chmury. Podobno choruje i czasu niewiele jej zostało - około roku lub dwóch lat. Co ciekawe w Kurierze Lubelskim sprzed roku pisano o około 15 latach, obecnie lubelski dendrolog czas ten skrócił. I chociaż nasz baobab jest pomnikiem przyrody i symbolem Koziego Grodu, jego leczenie dla Miasta może okazać się nieopłacalne. Opłacalne natomiast staje się ścięcie i wstawienie w to miejsce czegokolwiek innego, co z pewnością zacznie rosnąć na chwałę swojego nowego architekta.
      Dla mnie drzewo to zasługuje na najwyższy wysiłek ze strony władz miasta i przy jego ratowaniu nie liczyłbym się z kosztami, które z pewnością nas nie pogrążą. Natomiast pozwolenie na śmierć topoli bez walki jest niedopuszczalne.
Z uwagą będę śledził dalsze decyzję w tej sprawie, zarówno na BlogLublin jak i na olublinie.pl
       
                        Więcej znajdziecie na www.olublinie.pl

poniedziałek, 7 maja 2012

Zakaz


       Na osiedlu Mickiewicza w Lublinie przed jednym z bloków stanął ZAKAZ. 

Zakaz wprowadzania psów na trawniki.
 
    Tabliczka z tą sentencją dumnie czerwieni się w trawie ukazując przechodniom nieodgadniony zamysł jej twórcy - przypuszczalnie mieszkańca rzeczonego bloku. 
       Cóż więc autor mógł mieć na myśli? Domyślam się tylko, że chodzić może o niesprzątnięte psie kupy. I tu zakaz może "nie dotyczyć" psów samotnie przemierzających osiedle Mickiewicza, a jego celem są jedynie psy. Temat kotów i innych zwierząt pozostaje nierozstrzygnięty.
       Co do zakazu pojawia się pytanie. Jeżeli istnieje, potrzebna jest sankcja. Cóż więc spotka osoby niestosujące się do niego? Złe spojrzenie zza firanki jego twórcy? Nie mam pojęcia. 
        W takich chwilach jestem nieco złośliwy i żałuję, że nie mam psa, aby to sprawdzić. Najlepiej wielkiego nowofundlanda z pilną i sporą potrzebą wyjścia na spacer. Koniecznie na ten właśnie trawnik.


       Wielokrotnie na moim blogu pojawiały się zdjęcia zakazów i nakazów, wywieszanych w różnych miejscach w przestrzeni publicznej, których autorami są osoby prywatne. Co mogę o nich powiedzieć, to chyba tyle, że nie mają one znaczenia prawnego, a z pewnością są wyrazem frustracji ich autorów.
      I tu wezmę w obronę właścicieli psów, a autorowi "zakazu" życzę dużo odpoczynku na świeżym powietrzu. 
      
-------------------------------------------------------------------------------------------

 
     Należy się przyznawać do błędów. Otóż znalazłem na rzeczonym wyżej osiedlu kolejną tabliczkę. Cały impet mojej ironii skierowałem przeciw mieszkańcom jednego z bloków, tymczasem kolejne tabliczki wyrastają jak grzyby po deszczu na innych trawnikach. Któż zatem może być odpowiedzialny za ich cudowne rozmnożenie i za sam pomysł jak nie administracja osiedla?
     No trudno, niech psy "robią" na chodniki! Bo oto nie ma tabliczki dot. obowiązku sprzątania po psie, ale jest zakaz ich wprowadzania na trawnik.
      Z drugiej strony z tego co się orientuję, powstała możliwość piknikowania na trawnikach. Czy obok nie powinna pojawić się tabliczka "zakaz wprowadzania ludzi na trawnik"?

środa, 2 maja 2012

Lipowa 4 w Lublinie - brak pomysłu na lata




     Wydaje się, że budynek przy ul. Lipowej 4 w Lublinie nigdy nie skupiał wokół siebie zainteresowania. Widocznie winna temu jest jego specyficzna forma architektoniczna, która nie nadaje się na wykorzystanie budowli w jakimkolwiek konkretnym celu. Jego lokalizacja natomiast jest dla potencjalnego inwestora idealna - blisko ścisłego centrum Miasta, w pobliżu jednej z najkorzystniejszych  arterii komunikacyjnych - ulicy Lipowej. Jednak na nic to się zdaje. Obok budynku znajduje się supermarket "blaszak" Koziołek, tuż za nim widoczny jest Sąd Rejonowy Lublin Zachód oraz I Urząd Skarbowy. Na działce przynależnej do budynku znajduje się całkiem spory parking - na rogu ulicy Sądowej i Lipowej. 
       Sama historia budynku jest również mało ciekawa. Pierwotnie znajdowała się tam baza MPK, później znajdowało się w nim ORMO, następnie biuro partii KPN. Odkąd pamiętam jego wygląd nie ulegał większym zmianom, poza tym, że z chwilą jego opuszczenia z roku na rok przybywa na nim nowych graffiti, a całość ulega systematycznej dewastacji
        Pewna spółka, która dzierżawi działkę, nie ma pomysłów na jej przebudowę, a Miasto - jak już zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić, też nie wie co z tym fantem zrobić. A projekty były - m.in. pobudowania sporego budynku, w którym mieściłby się m.in. nowy Koziołek. Ale z "wielkich planów" nic nie wychodzi, a mnie opowieści z cyklu "kto co tam nie zrobi" przestały już interesować. Jak ktoś będzie poważny to się za to zabierze, a później o tym usłyszymy.

Pozdrawiam z terenu!