Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 24 listopada 2015

Centrum Spotkania Kultur w Lublinie 2015 - upadek muru czy jego powstanie?


   22 listopada 2015r. zdemontowano ogrodzenie, które otaczało Teatr w Budowie, stojące tam od kilkudziesięciu lat. Nie byłem uczestnikiem wydarzenia, jednak już dwa dni później odwiedziłem to miejsce w nadziei na zmianę. Nie skomentuję bryły budynku, lecz plac, który ją otoczył. W zasadzie nie mam co skomentować. Chyba, że betonowe płytki.
   Gdzie są drzewa, gdzie zieleń, gdzie coś na czym mogę zatrzymać wzrok, gdzie ławeczka do spotkań i rozmów, gdzie cokolwiek? Nie ma.
    A jest, przepraszam, jest drzewko (?), w specjalnej donicy, aby się tu nie zapuściło. Oto one.


   Tymczasem obok (trzy kroki na prawo), istnieje rezerwat natury i przyrody, skwerek zieleni i studenckiej swobody. Tak Lublin obsadzany drzewkami, skwerkami, ławeczkami wyglądał kiedyś.  


   Mur sprzed CSK upadł, jednak ze swoich cegieł wybetonował przed sobą ziemię. Szkoda. 


piątek, 13 listopada 2015

Lubelskie podwórza cz.1


   Postanowiłem pokazać trochę lubelskich podwórz w obrębie kamienic ze Śródmieścia. Warto poznać ich piękno, warto tam przejść, warto je pokochać. Na pierwszy ogień Peowiaków 8 i bluszcz oplatający ścianę. Początek słonecznego listopada 2015r.


  A to już inna ściana tej samej kamienicy z pięknymi drewnianymi oknami.
 

   Ewangelicka 8, na górze uwagę moją zwrócił drewniany fragment ściany. Początkowo myślałem, że jest to dobudówka, jednak kamienny gzyms wyprowadził mnie z błędu. Nie znam powodu, dlaczego fragment ten jest z drewna. Tak czy inaczej - ma swój urok. Niepowtarzalny.

czwartek, 12 listopada 2015

Pieniądze utopione w błocie. Ogród Saski w Lublinie.


   Jesienny wieczór. Spaceruję od strony Alej Racławickich, za ogrodzeniem Ogrodu Saskiego z psem. Słysząc dochodzące od strony parku przekleństwa, zajrzałem w bramę i natknąłem się na wychodzącą bramą kobietę. 
    - "Niech pan tam nie wchodzi bo pies się w błocie pobrudzi" - usłyszałem od wychodzącej.
   - "Nie wchodzę, jest zakaz spacerów z psami w saskim" grzecznie odpowiedziałem, na co kobieta zaśmiała się pod nosem i poszła swoją drogą obstukując kozaczki z błota na kostce chodnika już za parkiem.


  Nie mogłem się powstrzymać i zrobiłem kilka zdjęć, chodników (?) dawno nie oglądanego saskiego. I tak oto krytykowane przez mieszkańców piaskowe alejki, przemieniły się pod wpływem deszczu w błotne dukty.


   W "rewitalizacji" Ogrodu Saskiego prezydent Żuk utopił 13 milionów złotych. W zamian po przeszło 170 latach istnienia parku miejskiego po raz pierwszy od okupacji zamknięto go dla określonej grupy - tym razem dla ludzi spacerujących z psami. Górki, z których dzieci zjeżdżały na sankach obsadzono ostrokrzewem aby uniemożliwić im zimową zabawę. Z alejek, po których jeżdżono na rolkach (na zdjęciach) zerwano asfalt i posypano je drobnym żwirkiem uniemożliwiając jazdę. Z placu zabaw dla dzieci pozostawiono jedynie huśtawkę. Rowerzystom zakazano korzystać z całego parku wyznaczając im drogę na przejazd. 
   Na koniec sprowadzono pawie, które miały zadać szyku wielkopańskiego miejsca, zatrudniono im opiekunów i wybudowano w centrum ogrodu szpecącą metalową klatkę - za zgodą konserwatora zabytków. 

   Podsumowując; mieszkańcy stracili miejsce, które dotychczas tetniło życiem.