Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 24 listopada 2014

Miejsce przyjazne mieszkańcom


   W Lublinie rok 2014 to rok Jana Ghela. Ten niezwykły architekt "stawia" na miasto przyjazne mieszkańcom. Otóż obecna miejska architektura projektowana jest "z samolotu", z góry wyglądając pięknie, jednak z perspektywy człowieka nie ma nic z użytecznością i przyjaznością wspólnego. 
   Dlatego przestałem się dziwić, iż to mieszczkańcy biorą sprawy w swojej ręce, czasami naruszając jej ład. I tak jak na zdjęciu, mamy typowy klub; ławki, stoliczki ustawione przy śmietniczce. Nie zachęcam do takiego działania, pokazuję jednak, że miejsc takich w mieście brakuje, 
   W tym konkretnym przypadku ze zdjęcia wydaje się, że był to klub wybitnie alkoholowy, co jednak nie przekreśla idei, aby powstały podobne, przystosowane miejca. Nie możemy z góry zakładać, że będzie tam spożywany alkohol, cywilizujmy się! 
   Zapewne nie tylko mi brakuje chociaż na Krakowskim Przedmieściu takiego zorganizowania miejskiej przestrzeni, gdzie mógłbym usiąść w grupie ze znajomymi, porozmawiać, pobawić się. Tymczasem właśnie na Krakowskim mamy ławki mieszczące trzy osoby poustawiane w odległości 10 metrów od siebie. Miło? Niekoniecznie.  

czwartek, 6 listopada 2014

Małpi Gaj ekskluzywny jak Ogród Saski


   Alejki w Ogrodzie Saskim po remoncie zostały obrane w większej części z asfaltu i posypano je grysem. Dzięki temu park miejski zyskał muzealny charakter połączony z wielkopańską modą, a rolkarze utracili możliwość poruszania się dotychczasowymi ścieżkami. 
  Cóż, jak widać na naśladowców długo nie trzeba było czekać! Oto przyakademicki "Małpi Gaj" zachwycony alejkami w "saskim" zdarł skalp asfaltu i ze swoich ścieżek. Chciałoby się jeszcze podpowiedzieć, aby i tam zapuścić pawie lub perkozy co najmniej, całość ogrodzić wysokim płotem, zakazać spacerów z pieskami, jak również żucia gumy i dłubania w nosie. 
   Tymczasem, z niepotwierdzonych źródeł dowiedziałem się, że w stawach Ogrodu Saskiego zostaną wraz z wiosną zasadzone nanufary, które mają komponować się z pawiami. Dodatkową atrakcją będzie możliwość zrywania kwiatów (do trzech sztuk) przez dżentelmenów przyobleczonych w kremowe garnitury dla oczekujących nad brzegiem sadzawki dam. Prawdopodobnie zmieni się również regulamin Ogrodu i w dżinsach nie będzie można do saskiego wchodzić. To chyba zrozumiałe?

   

środa, 5 listopada 2014

Willa sentymentalna, zwyczajna - niezwyczajna


  Centrum miasta, nazwy ulicy nie zdradzę. Ile razy tamtędy przechodzę, wydaje mi się jakbym cofnął się w czasie i znalazł się gdzieś w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Taki mój lubelski powrót do przeszłości, choć sama budowla socrealizmu budowlanego mi nie przypomina.
   Podobnych miejsc niecodziennych, innych, niezwykłych w Lublinie jest naprawdę ogromna ilość, na codzień mijanych i opatrzonych, a szczególnych. Wydaje mi się, że warto ocalić je od "przechodzenia" i wyłuskać z miejskiego zgiełku, dlatego z chęcią wybiorę się do Waszym zdaniem ciekawych - czekam na pomysły. 
    
    Oprócz kilku rozpoczętych tematów, ten również zagości na blogu.