Łączna liczba wyświetleń

piątek, 18 marca 2016

Drewniana przybudówka. Kuczka.


    Idąc ulicą 3go Maja, kierując się w dół, po naszej prawej stronie - od parkingku przy Klinice Dermatologii, dostrzeżemy interesującą drewnianą przybudówkę, znajdującą się na kamienicy przy ul. Niecałej. Stan jej, jak widać nie jest już najlepszy, ale jeszcze wbrew upływowi czasu przybudówka istnieje. Jest to jedna z niewielu znanych mi podobnego typu konstrukcji drewnianych "powiększająca metraż mieszkania". Z uwagi na ozdobniki, domyślam się, że została wybudowana przed II wojną światową. W czasach socjalizmu liczyły się już tylko proste, "nie udziwnione" formy.
    Przyjrzeć jej możecie się od strony parkingu, na którego teren wejść można swobodnie.
------

     Dzięki Darkowi Prażmo - dopisuję wyjaśnienie, naszej "przybydówki", która pełniła rolę żydowskiej "Kuczki" związanej ze świętem Sukkot - czyli Świętem Namiotów.
Mimowolnie więc, wchodzimy w historię miasta, które było, a które istnieje nadal.


środa, 9 marca 2016

Świnia na fajki


    Ul. Lubomelska, rankiem, niedaleko akademika KUL. Ktoś zapomniał świni, lub ... 
Zbiera na fajki. 

poniedziałek, 7 marca 2016

Plac zabaw dla dzieci lata 80te, lata 90te - w Lublinie


    Niedaleko Szkoły Podstawowej nr 22 w Lublinie, na osiedlu Prusa odnaleźć możemy jeszcze relikty PRLu, w postaci dawnych urządzeń z placu zabaw. Ustawione były - jak widać bezpośrednio na asflacie, każdy upadek kończył się poździeranymi kolanami lub łokciami. Ale czy nam to przeszkadzało? Otóż nie. Kto się rozpłakał ten beksa i mazgaj. Poznawaliśmy więc granice nasze i oddanych nam do zabawy sprzętów. Na zdjęciu powyżej karuzela. Odważni wsiadali do niej zapierając się nogami, a silni kręcili do upadłego. Działo się.


    Huśtawka dla dwóch osób - równoważnia, zrobiona z kilku rur i przeciętej opony samochodowej. Dobrze było, gdy osoby z niej korzystające były zbliżonej wagi ciała. Przy uderzeniu na dole, osoba, która była wyżej podskakiwała, trzymając się rękami, tak aby nie zostać wyrzuconą w górę niczym z katapulty.


    Drabinka. Przechodzona na wszystkie sposoby. Na czworaka, pod spodem, z podwieszeniem, ale często też była miejsce spotkań, tu w wersji mniejszej, na większych zabawa była proporcjonalnie lepsza!

    Zabrakło mi kilku urządzeń, być może wiecie gdzie kolejne można jeszcze w Lublinie znaleźć, z chęcią uzupełnię o te brakujące!

    Cóż mogę dodać, późne lata 80te i początek lat 90tych to dla mnie i moich rówieśników okres dziecięcych zabaw na dworze. Komputery już się pojawiały, ten i ów siedział w domu przed nim, jednak zasada była taka, że wychodziliśmy na dwór jak największą grupą, na plac zabaw lub na boisko. Wracaliśmy (zazwyczaj) w jednym kawałku, zmęczeni, wybiegani i szczęśliwi. Tak było!

czwartek, 3 marca 2016

Foka i Delfin - rzeźby z osiedla Prusa w Lublinie

 
    W ramach Lubelskich Spotkań Plastyków, które zainicjowano na początku lat 70-tych XX wieku, a których wykonanie rozpoczęto w 1976r. powstały rzeźby - wśród nich Foka i Delfin - umieszczone na os. Prusa. Plastycy otrzymali za zadanie m.in nadać wymiar estetyczny miejskim osiedlom. Za rzeźby z os. Prusa odpowiadał zespół pod kierownictwem Adama Prockiego. 
  Dotrwały one do naszych czasów i słowo "dotrwały" jest tu odpowiednie. Foka jest, wyeksponowana, otoczona żwirkiem, jej stan jest umiarkowanie dobry. Natomiast stan delfina określić należy jako zły. Znalazł się on na dziecięcym placu zabaw, co doprowadziło do uszkodzeń rzeźby, która ma popękaną przednią część, dodatkowo - a chyba to jest najmniejszy problem, pokryty został farbą.
     Fokę i Delfina pamiętam jeszcze z dzieciństwa, jednak o nich, zapomniałem. Zwróciła mi na nie uwagą Joanna z Warszawy, za co dziękuję.


środa, 2 marca 2016

Niezwykła kamienica przy ul. Niecałej 10 w Lublinie


   Za żelazną bramą od ulicy znajduje się wejście do kamienicy, której ceglany mur datowany jest na 1914 rok! Po wejściu w podwórze ogarnęła mnie myśł, że oto znalazłem się na jednym z warszawskich podwórzy, lub wyjechałem do przemysłowej Łodzi, jednocześnie przenosząc się w czasie.


 Nie da się zaprzeczyć, kamienica posiada niezwykły klimat, który skrywany jest przed przechodniami. Jak więc tam trafiłem? Przypadkiem. Spojrzałem przez prześwit w otwartym podwórzu sąsiedującego z nią akademika KUL i zaintrygowała mnie nieotynkowana, ceglana budowla, z interesującym gzymsem.


    Warto było! Zachęcam do odkrywania podobnych podwórz, chociażby dla samej przyjemności poznawania miejsc niezwykłych - nieznanych.