Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 4 lipca 2011

Na żydowskim


Poszedłem na żydowski cmentarz, z ciekawości.

Zobaczyłem miejsce-plac, bez nagrobków.
Podczas kilkuminutowego spaceru zauważyłem mieszkańców okolicznych bloków wyprowadzających tam psy. Przypomniał mi się cmentarny skwerek obok Kościoła Ewangelickiego, gdzie miały miejsce podobne sytuacje do czasu jego całkowitego odgrodzenia. Wiem, że zachowania takie nie wynikają ze złej woli ludzi ale są przejawem ignorancji połączonej z udawaną niewiedzą. To niczego nie usprawiedliwia.

Kolejna, wydzielona i dozorowana część cmentarza to zupełnie inny świat.


Znajdują się na niej macewy, które chciałem zobaczyć, ich resztki oparte są o ogrodzenie lub wyrastają w kawałkach z ziemi. Stanowią resztki cmentarza zniszczonego podczas II wojny światowej przez nazistów.


Kamienne gruzy kultury, małego świata, który nie istnieje, którego tu już nie ma. Kamień z nich posłużył do wykonania dróg, ogrodzeń powojennego Lublina, jego część prawdopodobnie znalazła się na cmentarnym placu na Majdanku.

Przy ostatnich trzech mogiłach zrobiło mi się nieswojo. Oto napisy świadczące o mającej tu miejsce tragedii, która dotknęła całe rodziny. Mówią one jeszcze o tych co przeżyli o tych co pamiętają. Faktycznie z ich świadectwa nie była to wojna, a planowe wyniszczenie.

Zdjęć zrobiłem znacznie więcej. Doszedłem jednak do wniosku, że nie ma sensu ich wszystkich tu publikować. Zachęcam Was do osobistego odwiedzenia cmentarza na Kalinowszczyźnie przy ulicy Walecznych w Lublinie, zobaczycie z pewnością znacznie więcej. Opiekujący się nim Pan Andrzej poinformował mnie, iż leżą tu prochy 52 tysięcy osób. Nie wiem czy tak jest na pewno. Postanowiłem jednak, iż nie będę szperał po necie w poszukiwaniu informacji na ten temat, nie będę licytował istnień.
Cmentarz żydowski jest zupełnie inny niż pozostałe cmentarze w Lublinie. Tu zamyślamy się nad miejscem, którego nie ma, a którego obecność jest wyczuwalna.
Moje pierwotne założenia odnośnie jego odwiedzin zostały całkowicie zmienione; poszedłem tam mając w głowie macewy stare jak świat, a spojrzałem w oczy ludzi w masowych grobach, z masowych egzekucji z historii nieodległej, historii nieopodal. Wszystko w jednej chwili stało się milczeniem.

Informacja dla zwiedzających.
Zamieńcie dwa słowa z opiekującymi się cmentarzem, warto.

niedziela, 3 lipca 2011

Klepsydra ESK 2016

Było nieco zabawnie w poście poniżej, a teraz temat, który do niedawna wzbudzał dużo entuzjazmu i wiele nadziei a wszystko zakończyło się jak to zwykle bywa mało widowiskowo. Rozpalone nadzieje lublinian zaskwierczały i uleciały z dymem - jak wrzucona do wody pochodnia.
Europejską Stolicą Kultury 2016 Lublin nie jest - jak by to powiedział mistrz Joda. Szkoda, ale z drugiej strony wszystko jest nadal przed nami, przygotowania biorąc pod uwagę okrojony budżet Koziego Grodu były imponujące. Z perspektywy mieszkańca chciało by się wykrzyczeć "tak trzymać!" choć przecież dobrze wiemy, że sam tytuł wszystkiego by nam nie załatwił. Mam jednak nadzieję, że mimo przegranej nie wpadniemy w kulturalny marazm, bo przecież jak raz się tortu spróbowało to chciało by się i lepiej i więcej, apetyt przecież mamy!
Tymczasem na Placu Łokietka 1 stoi klepsydra, która od pierwszych dni jej ustawienia rdzewiała. Wygląda smętnie jak wrak samochodu, którego z jednej strony żal złomować bo może jeszcze z niego coś będzie, a z drugiej strony strach dłonią dotknąć, żeby tężca nie złapać. Ot ni pies ni wydra, coś na kształt świdra.

Junakiem czy na Junaka?



Wspaniały polski motocykl Junak, a dosiadający go panowie jadą w pozycji na Junaka.

Tak czy siak przemieszczają się, chociaż nie tak szybko jak teleportujący się prędkością nadświetlną pan ze zdjęcia niżej. Dla niego czas płynie wyraźnie szybciej, ławka w parku stała się prymitywną ale skuteczną kapsułą czasu napędzaną tańszym niż litr benzyny 95 paliwem dostępnym od osiemnastu lat.