Brama Rybna - widok na Rynek. Tak na przekór może trochę z innej perspektywy. Budowla została wzniesiona w 1488r. jako skrzydło kamienicy przy ul. Grodzkiej 2, pobudowana nad niezwykle wówczas ruchliwą ulicą prowadzącą na Targ Rybny stanowiąc z nią integralną całość.
Obecnie brama od strony Rynku raczej straszy niż zachęca do jej przekroczenia, a jest przecież miejscem przejścia do kolejnej, niezwykłej części Starego Miasta. Wydaje mi się, że z tego miejsca właśnie zaczyna się "niedoinwestowanie", które kończy się na zapomnianych turystycznie ulicach; Rybna, Noworybna - na Placu Rybnym kończąc. Zwiedzający przepływają obok, niczym nie będąc zachęceni aby ją przejść. Subiektywnie uważam to za duży błąd, podobny do pomijania Placu Rybnego w każdej kolejnej imprezie kulturalnej.
To chyba trochę zależy też od turystów - łatwo jest przejść starówkę na przestrzał od jednej bramy do drugiej, zwłaszcza że przy takim przestrzale mija się i Trybunał, i poFarę. Trzeba chcieć odbić w bok i popenetrować - na Plac Rybny można dojść w praktyce też Olejną. Ile osób na poFarę zachodzi od tego jej kąta przy makiecie kościoła? Wszyscy Grodzką :)
OdpowiedzUsuńA jak rozumiesz "niedoinwestowanie"? W drodze na Rybny znajdują się najlepsze knajpy na Starówce, to chyba dobre inwestycje? :) A może ta kamienica odmieniłaby sytuację?
Nie wiem czy to są najlepsze knajpy czy takie sobie. Plac Rybny moim zdaniem jest niedoinwestowany kulturalnie. Wszystkie większe eventy a nawet te pomniejsze, rozgrywają się na Rynku lub Po Farze. Rybny natomiast ma potencjał, który jest niedostrzegany, jest niewykorzystaną alternatywą.
OdpowiedzUsuńCo do tej kamienicy, a raczej budowli. Ktoś bardzo lobbuje, żeby ją tam wcisnąć ale to z pewnością nie ja. Wątpię aby budynek dla kolejnych banków uatrakcyjnił to miejsce. A bajki co by tam miało się nie znaleźć wkładam w pobożne fantazje realizatora projektu.
Z Rybnym jest trochę problem, przynajmniej jeśli chodzi o duże eventy - jest po prostu za mały. Pamiętam z ostatniej Nocy Kultury, że na nim miały być jakieś tańce - ale tancerzy ustawiono akurat w obniżeniu placu, skąd zaczyna się Zaułek Hartwigów, i byli oni widoczni tylko dla ludzi stojących najbliżej. Kto stał z tyłu, nie miał szansy nic zobaczyć. Po za tym na Rybnym gros miejsca zajmowane jest zawsze przez samochody (na ostatniej Nocy Kultury też stały). Chociaż tutaj nie wiem, może to nie problem na dane wydarzenie zablokować ten kwartał Starówki dla ruchu pojazdów (tak było chyba 2 lata temu na Nocy Kultury, gdzie na tradycyjnych parkingach, np. przy Olejnej, postawione były sceny). Generalnie chodzi mi o to, że Rybny wymaga dużo większych zabiegów logistycznych i lepszego przemyślenia organizacyjnego eventu niż np. Fara - gdzie mimo fundamentów kościoła i tak jest dużo wolnego płaskiego miejsca.
OdpowiedzUsuńA co do budynku - przedstawiony w artykule zamysł realizatora wydaje się ciekawy, a o bankach nikt nic nie wspomina (choć może to one tak naprawdę kryją się pod obszernym określeniem „usługi”). Wiadomo, bankom mówimy stanowcze nie, bo to nie miejsca dla ludzi i wieczorami tylko straszą pustką. Ale czy jedynym sposobem walki z bankami w nowych budynkach na deptakach i starówkach jest całkowite niebudowanie takich budynków? Nie da się jakoś inaczej zagwarantować, że dany lokal nie zostanie wynajęty przez bank? W sumie proponowane przez realizatora "dyskusje o architekturze" w projektowanej klubokawiarni wkładam między mrzonki, bo w Lublinie nie bardzo widzę publiczność/uczestników takich dyskusji (co uważam generalnie za jeden z problemów Lublina, ale to całkiem inny temat), ale sklep rybny brzmi już bardzo ciekawie.
Z pewnością nie dla sklepu rybnego chcą kamienicę tą tam wepchnąć. Sklep pobędzie a później się go pozbędzie. Zresztą nie wyobrażam sobie obecnie po rybkę tam chodzić, chociaż sentyment by się znalazł.
OdpowiedzUsuń