Jest miejsce w naszym mieście, którego nie potrafię w żaden sposób obronić. To dworzec PKS oraz graniczący z nim targ przy ul. Ruskiej. Blaszane budy, oraz podobne im stragany, którymi jak warownym murem zostało to wszystko otoczone, a także umocnione koszmarnymi wiatami dworca budzą uzasadnione obrzydzenie. Wokół panuje typowy bród i smród. Aby coś dobrego z tej beznadziei wygrzebać przeszedłem się ścieżką wzdłuż wzgórza. Jak się wkrótce okazało nie prowadziła ona nigdzie kończąc się po ok. 150 metrach siatką odgradzającą wielorodzinny dom. Przeznaczenie ścieżki stało się oczywiste. Otóż to po prostu toaleta dla okolicznych sprzedawców oraz kupujących, a także wszystkich tych, którzy stracili nadzieję na znalezienie toi-toja.
Wiem, kiedyś przyjdzie walec i wyrówna. Z drugiej strony wydaje mi się, że Miasto przyzwyczaiło się do tego co tu widzimy na zasadzie poszukiwania "innych priorytetów".
I tak brak konkretnych i terminowych decyzji przedłuża beznadzieję tego miejsca, które stało się marną wizytówką Koziego Grodu.
Cóż, tyle lat to wszystko się kisi, więc kolejne, podobne nie zrobią różnicy. Prawda?
Śmietnik jak śmietnik, ale zdjęcia zrobione zapewne z dobrze znanego mi miejsca ;)
OdpowiedzUsuńNie chcę wiedzieć co tam robiłeś...
OdpowiedzUsuńUłłł.... . Morze łez, nostalgii, wypitej żołądkówki, napisanych wierszy i wszystkiego co najlepsze do umartwiania ducha... ;)
OdpowiedzUsuńCzyli można obronić to miejsce. Ale ten PKS pod nogami... Rozumiem skąd ta żołądkówka!
OdpowiedzUsuńKibel z najlepszym widokiem w mieście :D
OdpowiedzUsuńPo trzeciej setce nawet ten krajobraz PKS-u nabiera nostalgicznych barw. Co zresztą widać na Twoich zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńCo do kibla na dworcu, to dobrze pamiętam notkę wiszącą nad każdym pisuarem:
OdpowiedzUsuń- "Spuszczaj wodę miły panie, jak nie spuścisz będzie lanie!"