W lecie receptą na przeładowane ulice Lublina było dla mnie przemierzanie dystansu, który zwykle przejeżdżałem samochodem - pieszo. Okres jesienno - zimowy skutecznie ukrócił te wędrówki, a wraz ze zbliżającym się śniegiem zakończy je do wiosny. A jest na co narzekać bo oto dodatkowo rozpoczęte remonty ulic sparaliżowały miasto w newralgicznych miejscach. Najbardziej chyba dotknęło to na co dzień przejeżdżających Piasecką w stronę Świdnika oraz od niedawna mieszkańców Czechowa - z uwagi na remontowaną Smorawińskiego.
Ale tak na prawdę wszędzie jest beznadziejnie; stoimy w korkach nawet tam, gdzie tego się nie spodziewaliśmy i gdzie jeszcze kiedyś ich nie było. Miasto natomiast poważnie myśli o buspasach, a ja się pytam gdzie zamierza je wcisnąć? Może tu - na Sowińskiego?
Fantastycznie spaceruje się także jesienią i zimą, gorąco polecam a i fotkę ciekawą można zrobić...
OdpowiedzUsuńja w zimie też zmieniam sposób przemierzania lubelskich ulic. zamiast roweru wybieram buty.
OdpowiedzUsuńnie rozumiem, po co jeździć zimą samochodem. na piechotę jest super! i nie rozumiem też, czemu jak jest zimniej, to "nie da się" chodzić.