Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 5 września 2011

Rybna 6, Stare Miasto

        A myślałem, że nic mnie już nie zaskoczy, a tu bach! Rybna 6 Stare Miasto. Klatka schodowa stała się publiczną toaletą dla przemierzających okolicę "gości". Jak można się domyślać, kulturalnych ludzi, biorąc pod uwagę zużyty, że korzystają z papieru toaletowego pozostawianego w jej kątach!
     Samo podwórze, nie wygląda lepiej, jednak z pewnością już wkrótce stać się może nie lada gratką archeologiczną a to z uwagi na brak powierzchni utwardzonej w postaci asfaltu lub kostki brukowej. Tu występuje klepisko; ergo - wystarczy łopatka i sitko, stające się gwarancją odkrywczego sukcesu przy minimum pracy.
Żarty na bok, bo pojawia się pytanie; skąd w 2011r. w sercu Miasta taka wpadka? Nikt tu nie zagląda, być może z niesłusznej obawy, a szkoda. Miejsce to zostanie przecież musi być w końcu zagospodarowane i wyremontowane. Przypominam sobie słowa Wołoszańskiego, który kiedyś powiedział, iż lubi lubelską Starówkę ze względu na jej opłakany stan, który to rzecz jasna umożliwiał mu kręcenie filmów paradokumentalnych z okresu okupacji. Cóż jak widać, wystarczy jeszcze dobrze się rozejrzeć aby takich "zakątków" odkryć całkiem sporo. Grunt, że fasady wyglądają solidnie!
        Z uwagi na marną jakość zdjęcia miałem nie zamieszczać jak wygląda "skrzynka pocztowa?" przy ul. Rybnej 6. Przemyślałem jednak sprawę i mam nadzieję, że warto było je wrzucić. Gratulacje dla listonosza, który w takich (nieodosobnionych) przypadkach musi się do mieszkańców nabiegać.

3 komentarze:

  1. Piękna skrzynka, pełna jawność informacji, raj dla cenzora!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętaj, grunt to zaufanie. Osiągnęliśmy już tak wysoki poziom społeczeństwa obywatelskiego, że nie potrzebujemy drzwiczek w skrzynkach!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mieszkałam na Rybnej 6 na drugim piętrze i z mojego okna i balkonu przez 20 lat przyglądałam się na to podwórko. Bawiłam się na nim,grałam w gumę z koleźankami itp. Na tym balkonie,na którym wisi jakiś stary dywan mieliśmy komórkę w której trzymaliśmy węgiel. Przy samej ścianie były drewniane schody,którymi wnosiłam (razem z mamą) węgiel wiadrami. Byłam wtedy nastolatką. A jakie były fajne przejścia z jednego podwórka na drugie. A jakie rzeczy się działy na podwórku i w bramie, którą przechodziło się na ul. Olejną np. jakieś pobicia, awantury. W brodę sobie pluję,że nie mam zdjęć z czasów,gdy tam mieszkałam.

    OdpowiedzUsuń