Zacząłem nerwowo przechodzić od domu do domu sprawdzając na jakiej ulicy tak naprawdę jestem, trochę się uspokoiłem, bo jak wół napisane jest iż jestem na ulicy...
Chopina.... przeskoczyłem ponownie do innego domu a tam...
Informacja, że dom znajduje się przy ulicy Szopena (nowa tablica) i ulicy Chopina! Ale za chwilę znałem się na ulicy...
... Szopena.
Chyba mnie przerasta oznakowanie domów Koziego Miasta.
Może komuś pomoże Fryderyk Chopin Wikipedia
Czy to wielki wysiłek właściwie oznakować budynki w Centrum? Dla mnie to jest kpina.
No to pięknie.
OdpowiedzUsuńWstyd na całego. Ciekawe kiedy te tabliczki (z błędem)były wieszane. Mam nadzieję, że nie za obecnego ustroju.
No już nie przesadzaj, że tak łatwo gubiłeś się co chwila w centrum miasta :-) Ulica była nazywana "Szopena" przed wojną i jeszcze długo po. Tylko teraz w ramach "poprawności wszystkiego" wieszane są tylko "poprawne" tabliczki. Rozgarnięty człowiek poradzi sobie :-) Nawet w wikipedii, do której linkujesz, można znaleźć nazwisko kompozytora pisane przez "Sz"
OdpowiedzUsuńW Wikipedii "Szopen" przez "sz" jest na ogół ujęte w cudzysłów.
OdpowiedzUsuńCo ciekawe na rękopisie Norwida "Fortepian Szopena" jest napisane przez "sz".
No, ale to tytuł.
Cóż widać, że to takie spolszczenie. Sądzę, nazwy ulic pod tym względem powinny być ujednolicone. Turyści z zagranicy mogą się dziwić jak na macie lub w GPS będzie "Chopin" a tu jest napisane "Szopen".
Dla Ciebie Bartku to kpina,
OdpowiedzUsuńdla kogoś kwestia honoru
Francuzi mają Chopina
A Szopen z naszego jest dworu!
Autor: Moi!
Zagubiłem się ale tym razem intelektualnie!
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony zastanawiam się, czy Fryderyk Chopin podpisywał się; Fryderyk Szopen, a to wszystko powinno wyjaśnić :)
PS. Piękny wiersz ;)
Chopin podpisywał się tak, jak jego ojciec, czyli "Chopin" - jego ojciec był francuzem.
OdpowiedzUsuńZa Poradnią Językową PWN:
Szanowny Panie Profesorze!
Proszę o wyjaśnienie zasady pisowni nazwisk np. Chopin, de Gaulle, Shakespeare. Zadaję to pytanie, ponieważ spotkałem się z pisownią Chopin i Szopen na tej samej ulicy. Podobno jest to poprawnie, tak jak i Szekspir. Natomiast Degol już nie.
Pozdrawiam.
Jeśli na tej samej ulicy jest napisane raz Chopin, raz Szopen, to niezbyt dobrze to świadczy o gospodarzach miasta. Mimo że, oczywiście, obie te formy są poprawne.
To samo dotyczy Szekspira, Woltera, Waszyngtona i wielu innych znanych ludzi, których nazwiska mogą być pisane po polsku, inaczej niż w oryginale. Ale nie ma reguły, która by kazała polszczyć wszystkie znane nazwiska ani inne obce nazwy własne. Można jedynie zauważyć, że nazwiska postaci współczesnych polszczone są rzadziej niż dawniejszych. Prawdopodobnie przyczyną jest fakt, że trafiają one do nas w formie pisanej, drukowanej, a nie – jak dawniej – głównie w mówionej.
— Mirosław Bańko
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=4009
Tematem mojego pytania jest ulica Szopena i ulica Chopina w mieście Nysa. Czy poprawna jest zamiana patrona ulicy z Chopina na Szopena? Czy to może nowa znana osoba? Nie wiem, jak mam się zachować, pisząc listy? Czy to tylko w ramach ustawy chroniącej język polski ktoś nadinterpretował jej zapisy i spolszczył to nazwisko?
Prawda, że zapis Chopin spotyka się znacznie częściej niż Szopen, nie znaczy to jednak, że rodzimy wariant tego nazwiska mamy uważać za osobliwy. Nikomu przecież nie przeszkadzają spolszczone nazwiska Molier, Wolter.
Forma Szopen jest znana od dawna, a sporadycznie używał jej sam kompozytor. Jest też dobrze utrwalona w naszej tradycji, np. sławny poemat C. K. Norwida nosi tytuł Fortepian Szopena. Współcześnie zapis ten wymieniają poważne słowniki i encyklopedie.
Z tych faktów wynika, że żaden Polak nie powinien mieć problemów z powiązaniem obu form nazwiska z osobą naszego wielkiego kompozytora. Oznacza to na przykład, że pisanie listów o nim nie musi być związane z żadnym dramatycznym wyborem. Możemy nawet użyć obu form w jednym liście, choćby dla celów stylistycznych. Trzeba jednocześnie uwolnić od podejrzeń osoby i instytucje zajmujące się realizacją ustawy o języku polskim, ponieważ uchwalono ją w roku 1999.
Zmiana nazwy ulicy należy do lokalnego samorządu, który ma prawo zmienić nazwę w sposób przedstawiony w pytaniu. Od strony językowej nie budzi to zastrzeżeń.
— Jan Grzenia, Uniwersytet Śląski
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=8413
"Jeśli na tej samej ulicy jest napisane raz Chopin, raz Szopen, to niezbyt dobrze to świadczy o gospodarzach miasta. Mimo że, oczywiście, obie te formy są poprawne."
OdpowiedzUsuńWszystko powyższe jest zrozumiałe, natomiast ten cytowany tu fragment nadaje się na idealne podsumowanie postu.
Pozdrawiam i dziękuję!
A ja mam nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy, by usuwać te stare tabliczki. Spacerując ulicami Lublina, niemal zawsze zwracam uwagę, czy wiszą jeszcze na ścianach budynków. Czasem są to skrzyneczki, wewnątrz których były żarówki, a niegdyś może i świece. Ostatnio moim małym odkryciem była tabliczka na jednej z kamienic przy obecnej ul. Kapucyńskiej - nie wiedziałam, że kiedyś to była ul. J. Osterwy. Obiecuję sobie już od dawna, że pospaceruję po mieści tylko i wyłącznie w celu poszukiwania tych znaków przeszłości.
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkiem i jest to wspaniały przypadek. Chyba zapomniałam, jak uwielbiam to miasto, a dzięki Tobie wszystko wróciło. Dzięki:)
A mi się wydaje, że nie ma przypadków, pozdrawiam i zapraszam!
OdpowiedzUsuńTo prawda - należałoby ujednolicić: Chopin. Ale ja tu nie na ten temat. Kiedy jeszcze przed ok. 59 laty mieszkałem pod numerem 12 przy tej ulicy, pisano Szopen. Pięcioletnie dziecko pamięta tylko strzępki wydarzen, w pamięci pozostają tylko obrazy: Z okna drugiego piętra widzę korowód pogrzebowy, karetę czarną sześciokonną, orkiestrę strażacką. Czasem maszeruje kolumna wojska, oficerki ojca, mundur, jego kolegów studentów medycyny, jego gabinet. I śmierć: w mieszkaniu na pierwszym piętrze leży nłoda dziewczyna na katafalku - nazywała się Danusia. W innym mieszkaniu tego budynku, u pani I. stołowali się artyści, podobno siadywałem na kolanach pana Michnikowskiego. Na kolanach siedziałem mojego wujka, arytsty malarza, który wówczas jeszcze był uczniem lic. plastycznego. W tym domu znalazłem pod choinką nie tylko mojego ukochanego miasia, który był przeze mnie leczony strzykawkami ojca, ale też i model amerykańskiego krążownika szos o barwie turkusowej. Muszę tu dodać, że nie jestem Lubliniakiem, tym byłmój ojciec. Ja urodziełem się przypadkowo w Jeleniej Górze, podzcas wizyty mamy u jej rodziców. Moja siostra i brat urodzili się w Lublinie. A ja przeżyłem 23 przeprowadzki, z tego ostatnich pięć w Niemczech podczas ostatnich 35 lat.
OdpowiedzUsuńKontakt: ricardo1206501@gazeta.pl
Niedawno w antykwariacie nabyłem kilka pocztówek z lat 20 i 30-tych adresowanych do Lublina na ulice Szopena 24. Na pewno tych Mieszkańców nie ma, ale może żyją Ich potomkowie. Niezwykła lektura !
OdpowiedzUsuńP.S. W latach 60 -tych uczyłem się w Lublinie. Wówczas była ulica Szopena.
Pozdrawiam
Niedawno nabyłem pocztówki z lat 20 i 30 -tych, adresowane do Lublina, na ulicę Szopena 24.
OdpowiedzUsuńCiekawy jestem, dlaczego zawędrowały do antykwariatu na Górnym Śląsku i jak potoczyły się losy tej Rodziny.
Taka sama pisownia była w latach 60 -tych, kiedy uczyłem się w Lublinie.