Ja wszystko fersztejen, ale nie fersztejen, dlaczego my, mieszkańcy Lublina pozwalamy się tak traktować. Park miejski nazywany Ogrodem Saskim, po "zrewitalizowaniu" stał się miejscem nie do życia, a pozostał obiektem służącym do snucia się w kapciach po wyznaczonych do tego alejkach. Aby zadęcie tego miejsca w pełni się urzeczywistniło zamieszkają w nim wkrótce pawie.
Ale od początku. Od czasu powstania, Ogród Saski służył na zasadach ogólnych wszystkim gościom i mieszkańcom miasta. Po II wojnie światowej jego ranga w mieście wzrosła, co ściśle wiąże się z rozwojem Lublina, oraz ilością jego mieszkańców. Przed "rewitalizacją" w zimie korzystały z niego dzieci zjeżdżając na sankach i korzystając do woli ze skarp tam się znajdujących. Wszystkie alejki wyłożone asfaltem znakomicie nadawały się do jazdy na rolkach i na rowerach, a spacerujący nie brudzili obuwia grzęznąc w żwirze i błocie. Rowerzyści korzystali w parku z każdej ze ścieżek. To tu dzieci uczyły się jazdy na rowerze, tu również emeryci mogli pospacerować ze swoimi pieskami, a dzieci mogły się z psiakami wyszaleć biegając po skwerkach. Na placu zabaw korzystano ze zjeżdżalni, huśtawek, karuzeli oraz z piaskownicy.
Jednak "złote" lata parku skończyły się po jego remoncie. Alejki pokryto grysem z piachem - stąd nie ma już mowy o jeździe na rolkach, czystych butach czy chodzeniu w "szpilkach". Skarpy obsadzono krzakami, w taki sposób aby dzieci w zimie nie mogły jeździć po nich na sankach.
Z dostępnych alejek wyznaczono tylko jedną trasę dla rowerów, tak aby rowerzyści mogli przez park przejechać jego obrzeżem, dzieciom w drodze wyjątku zezwolono jeździć wszędzie.
Co do placu zabaw to mogę śmiało stwierdzić, że praktycznie go nie ma - pozostała spora ogrodzona pusta przestrzeń z ustawionym jakimś wielokątem, który nie wiadomo do czego służy oraz huśtawka.
Abyśmy wiedzieli jak się zachowywać w tak szczególnym (dla nas?) miejscu, ustawiono tablicę z regulaminem, pod którym umieszczono znaki, które zakazują:
- rozpalania ognisk
- biwakowania
- używania fajerwerków
- spacerowania z psami
- jazdy samochodem, motocyklem, skuterem
Stopniowo przybywa również nowych pojawiających się w formie tabliczek:
Zdjęcie powyżej "zakaz dokarmiania ptaków" dwie tabliczki przy wejściu do parku od strony al. Racławickich.
Wokół fontanny w centralnej części, umieszczono trzy tablice (na zdjęciu jedna, po bokach jeszcze dwie) o treści "zakaz wchodzenia i zaśmiecania obiektu, prawo wodne, Wydział Gospodarki Komunalnej UM Lublin".
Protesty właścicieli psów, którzy wcześniej chcieli się ułożyć z miastem, a dotyczące zakazu spacerowania z psami po parku - pomimo ich próśb o respektowanie ich praw - ostatecznie znalazły swój finał w Sądzie Administracyjnym, a sprawę nadal relacjonują media. Dlaczego władze miasta postanowiły pójść z mieszkańcami na udry, odmawiając rozmów i dialogu w tej sprawie?
A przecież można było dojść do porozumienia, wypracować kompromis, tak aby w Ogrodzie Saskim znalazło się miejsce do wypoczynku i zabawy dla każdego.
Natomiast "niezbędne zakazy" można było sformułować nieco inaczej, moje propozycje to:
- prosimy nie karmić ptaków
- prosimy nie wchodzić i nie zaśmiecać fontanny
I zaprosić wszystkich do korzystania z tej przestrzeni, tak jak się zaprasza miłych gości do siebie, może tak jak na zdjęciu poniżej.
"Witamy na Polu Mokotowskim! Zachęcamy do wspólnego korzystania z uroków przyrody. Zachęcamy do organizowania wesołych pikników biesiad i grillowania na trawnikach oraz skwerach. Namawiamy do uprawiania sportu: jazdy na rowerach, rolkach, deskorolkach i gier zespołowych. Życzymy miłego pobytu! Zarząd Terenów Publicznych."
Można do ludzi podchodzić gościnnie i z szacunkiem?
Pewnie na swoim bloku taki urzędnik przykleja tabliczkę: "ZAKAZ GRY W PIŁKĘ" ;-)
OdpowiedzUsuńTe zakazy to pokazanie przez władze miasta kto tu rządzi, tylko władze zapominają kto tu dla kogo, Panowie z Ratusza niedługo wybory czas najwyższy przypodobać się wyborcom
OdpowiedzUsuńTo wszystko prawda. Ta carska mentalność musi zniknąć z naszego miasta.
OdpowiedzUsuńDobry blog i dobrze, że ktoś wreszcie w Lublinie widzi rządzących obiektywnie. Właśnie wróciłam do Lublina po 10 latach i widzę, że powinno być dużo lepiej, ale wszyscy dziwnie zadowoleni, bo ogólnie się "buduje". Sprawę placu zabaw w Ogrodzie Saskim opisałam również na swoim blogu. Jako mieszkanka Aleji Racławickich proszę o poprawne pisanie nazwy jednej z głównych ulic w Lublinie. Wystarczy, że lokalna prasa notorycznie popełnia błędy.
OdpowiedzUsuń