Łączna liczba wyświetleń

sobota, 26 lipca 2014

Pieskie życie w Lublinie


   Jakie życie mają psy w Lublinie, najlepiej się w tym temacie orientuję, współprowadząc z kolegą inicjatywę Lublin z Psem via Facebook. 
   Psy "budzą grozę"* rodzimych urzędników reprezentowanych przez dyrektor Ludwikę Stefańczyk z Wydziału Gospodarki Komunalnej oraz samego Prezydenta Krzysztofa Żuka. Robią kupy, szczekają i ogólnie nie jest z nimi dobrze, a żyć z nimi trzeba. Cóż zatem zrobić? Znaleziono rozwiązanie; zamknąć dla nich parki, ogrodzić trawniki, przegonić z miasta.
   Przypomina mi się, skecz MDM (Manna i Materny) "Czy bić dzieci?" Mann w nim mówi; bić. Materna - przecież to nie odnosi skutku wychowawczego, na co Mann odpowiada, że może i nie odnosi, ale jemu sprawia to taką satysfakcję...
   Podobnie jest z psami w Lublinie. Można im postawić pojemniki na nieczystości, zrobić wybiegi, aby nie były sfrustrowane. Wszystko to niewielkim kosztem. Można, ale większą satysfakcję sprawiają odwrotne działania. 
  Ten pies, którego zauważyłem w oknie na ulicy Zamojskiej w Lublinie, pewnie nie ma o tym zielonego pojęcia, pobiegał by, jednak nie bardzo ma gdzie. Nie bardzo, bo w Lublinie jako jedynym mieście wojewódzkim w Polsce wybiegów nie ma.
   Czy ten pies budzi Waszą niechęć i grozę? Wątpię. Pies jak pies. Pewnie stanowi większość tych normalnych w mieście. A te agresywne? Cóż - to ułamek, podobnie jak i ludzi, których psy odzwzierciedlają.
   W tym miejscu jest mi po prostu smutno i szczerze współczuję tym, którzy tak się uwzięli na te zwierzęta w moim mieście, bo ich problem stał się problemem miasta i nas wszystkich.  
-----
* Sformułowanie zaczerpnięte z pisma UM Lublin Dyrektor Ludwiki Stefańczyk, która określenia użyła, uzasadniając w nim, iż lublinianie boją się psów. Pismo do wglądu na stronie Lublin z Psem.

2 komentarze: