Małpi Gaj w Lublinie - park w okolicach miasteczka uniwersyteckiego UMCS w Lublinie. Nie zmieniony od czasów, kiedy powstał. Posiada swoje plusy, posiada minusy. Dla mnie in plus zaliczam mu to, że mogę spacerować po nim z psem, w przeciwieństwie do Parku Saskiego, w którym zakazy namnożyły się jak grzyby po deszczu.
Problemem w studenckim parku jest jednak jego infrastruktura, a w zasadzie jej brak. Nie ma tu ławek - chyba, że skorzystacie z wirtualnych - jak ja na zdjęciu powyżej. Dziury w chodnikach, utrudniają spacery, niekiedy nawet natkniemy się na całkowity brak odcinka z powyrywanym asfaltem. Są też plusy. Brak tabliczek z zakazami, nakazami, otwarcie na człowieka - zachęca do nieskrępowanych spacerów, ale może wpływ na to ma atmosfera miasteczka uniwersyteckiego?
Ciepła połowa października, skłoniła mnie do spaceru, własnie po Małpim Gaju. Obserowanie parku, zmieniającego się wraz z porą roku, mieniącego słonecznymi kolorami, a jednocześnie możliwość pełnego wykorzystania jego uroków, pozwala zrelaksować się, odpocząć, wyciszyć.
Ponad godzina w przyakademickim parku i nie chciałem z niego wychodzić. Miałem ochotę rozłożyć koc rzucić go na liście i po prostu tu być. To chyba zasługa ciepłej jesieni, która wpłynęła na mnie zdecydowanie pozytywnie.
A co do parku? Zdecydowanie polecam, nie tylko aby przez niego przejść - chociaż taką obecnie ma niewdzięczną rolę, ale aby w nim na chwilę pozstać, poczuć go, odpocząć. Polecam, korzystajcie!
Czytając ostatnio o planowanym remoncie Placu Litewskiego, pomyślałam właśnie o tym parku i kilku innych swerkach w tych okolicach np. przy Al. Racławickich - niedalego Staszica. Kosmiczne pieniądze mają być wydane na super nowoczesną fontannę, której mieszkańcy nie potrzebują - tym bardziej, że pewnie nie będzie można się do niej zbliżać. Zamierzają wycinać tam drzewa, które rosły jeszcze przed nami. Ławka to w Lublinie towar najbardziej deficytowy, a tego nam najbardziej potrzeba. Przydałyby się też siłownie na powietrzu i sprzęty dla dzieci, ale nie jakieś specjalnie wyznaczono miejsca z ogrodzeniem, tylko pojedyncze sprzęty z których korzysta się przy okazji spaceru. Do małpiego gaju mam duży sentyment z czasów podstawówki, często graliśmy tam w podchody.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że są ludzie dostrzegający zalety tego miejsca. Dla mnie jego stan to skandal pokazujący mentalny poziom lubelskiego Uniwersytetu. Koszty rewitalizacji tego miejsca są nieporównywalnie niższe niż budowa nowych wydziałów, choć przy malejącej liczbie studentów mogą być one niepotrzebne. Za to park z klasą powinien mieć każdy uniwersytet, zwłaszcza taki, który ma przywilej być umieszczonym na jednym z najlepszych kampusów w tej części Europy.
OdpowiedzUsuńJest w Lublinie ulica Boya Żeleńskiego która bym zmienił na Prezydenta Żuka piękna ulica odcinek od Reja do Orzeszkowej.warto odwiedzić to miejsce utrwalić kamera i aparatem
UsuńPark, nieogrodzony, niewysilony, ot taki jaki jest obecnie, ale zadbany, przemyślany. Właśnie Krzyśku, jego rewitalizacja nie musi kosztować majątku, a chyba czas najwyższy nad nią pomyśleć.
OdpowiedzUsuńCo do uwag Magdy. Zmiany Placu Litewskiego szykują się od dawna. Nie wyobrażam sobie jednak niszczenia drzew w tym naszej Topoli Czarnej kosztem stawiania tam jakiś "spektakularnych form". Fontanna ogrodzona nie dla ludzi, bo ktoś mógłby do niej wejść to prawdopodobna koncepcja.
Pamiętam ten uroczy park z moich studenckich czasów!
OdpowiedzUsuńDla nas, urodzonych w latach 40 ubiegłego stulecia Małpi Gaj to był niewielki park (trochę większy niż skwer) znajdujący się na terenach zajętych przez Hotel Unii i ostatni Centrum Spotkań Kultur. Resztki, bardzo okrojonego "Małpiaka" jeszcze są. To, o czym Pan pisze, to tereny pierwotnego ogrodu botanicznego - powstałego zanim pan Bryński zbudował Ogród Botaniczny na Sławinku. Pozdrawiam Anna Winner
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się. Mój ojciec urodzony w Lublinie, jak i cała rodzina oraz znajomi mianem Małpiego Gaju zawsze nazywali teren za Akademickim Ośrodkiem Sportu. Miało to uzasadnienie, gdyż studenci bardzo często zachowywali się tam w sposób odbiegający od uznanego za cywilizowany.
UsuńNie zgodzę się. Mój ojciec urodzony w Lublinie, jak i cała rodzina oraz znajomi mianem Małpiego Gaju zawsze nazywali teren za Akademickim Ośrodkiem Sportu. Miało to uzasadnienie, gdyż studenci bardzo często zachowywali się tam w sposób odbiegający od uznanego za cywilizowany.
OdpowiedzUsuńPani Anna ma rację! Park poniżej miasteczka UMCS to Botanik (w latach 60, poniżej Chatki Żaka były poletka doświadczalne uczelni).
OdpowiedzUsuńMałpi Gaj zajmował teren między ulicami Al. Racławickie i
ul. KS.Radziszewskiego, nie sięgał obecnego CSK. Na terenie obecnego hotelu (dawna Unia) w latach 50 i 60 tych znajdowała się pętla trolejbusowa.
UWAGA! Coraz częściej słyszymy "błonia pod zamkiem - to małopolskiej, w Lublinie są łąki (odsyłam do J.Czechowicza)!!!
Adam S