Przypadek sprawił, że zmieniłem opony na zimowe kilka dni wcześniej, gdy przeżywaliśmy "złotą Polską jesień", a wraz z nią temperatury do + 15 C. Znajomy, któremu to wtedy powiedziałem patrzył na mnie z całkowitym niezrozumieniem i lekkim pobłażaniem.
Teraz siedząc w samochodzie, w niemałym korku na ulicy Filaretów, myślałem o tym i dziękowałem za tą przesadną zapobiegawczość Panu Bogu. W tym czasie pasem obok, w dół, sunął skosem samochód z kierowcą, którego twarz wyrażała rozpaczliwe pytanie "gdzie do stu tysięcy zielonych utopców jest kotwica?". Niestety, pewnie jej nie znalazł bo zatrzymał się na busie stojącym poniżej.
Z drugiej strony, pomyślałem, nie pamiętam takiego śniegu pod koniec października. W maju, a i owszem...
Swoją drogą mam nadzieję, że 1 listopada pogoda jeszcze się zmieni, tak aby faktycznie nad grobami bliskich można było pogrążyć się w zadumie, nie zaś w śniegu po kolana.
Swoją drogą mam nadzieję, że 1 listopada pogoda jeszcze się zmieni, tak aby faktycznie nad grobami bliskich można było pogrążyć się w zadumie, nie zaś w śniegu po kolana.
Trzy lata temu był taki śnieg jeszcze wcześniej, bo w połowie października. Połamał nieprzygotowane na taki stan drzewa. Oj tak, zmiana pogody na 1 listopada wskazana.
OdpowiedzUsuńPewnie nasz lubelski dendrolog, zaciera w takim razie ręce licząc, że chociaż Baobab się połamie i zrealizuje tym samym swoją wizję "czegoś spektakularnego" na Litewskim.
OdpowiedzUsuń