Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 19 maja 2015

Pomnik Kochanowskiego pretekstem do myśli kilku o mieście Lublinie


"Służmy poczciwej sławie, a jako kto może,
Niech ku pożytku dobra spólnego pomoże." Pieśń XIX
"A jeśli komu droga otwarta do nieba,
Tym co służą ojczyźnie" Pieśń XII

    Takie właśnie słowa ukuto na jednej ze stron pomnika Jana Kochanowskiego w Lublinie, który 27 września 1931 roku stanął z wielką pompą przed Trybunałem Koronnym.  Wzbudził wówczas wielkie zainteresowanie, a i sam monument otaczano należnym szacunkiem do wybuchu II wojny światowej. Po jej zakończeniu pomnik zmieniał lokalizacje, by ostatecznie stanąć na skwerze przy ul. Narutowicza w pobliżu Kościoła Powizytkowskiego. Jego splendor, nieco zmalał, gdzieniegdzie też fuga u podstawy się posypała, a i słowa z czasem wyblakły tracąc chyba i na znaczeniu.  


   Otóż tak sobie myślę, siedząc na pomniku, że chyba nie do końca. Obywatele zyskują na świadomości swoich praw, chętniej zagłębiają się w historię i chyba bardziej zaczyna im zależeć na ojczyźnie, na początku tej małej, w której żyją, lokalnej. Paradoksalnie jednak, ta świadomość w mojej ocenie jest nikła w środowiskach politycznych i samorządowych, do których obywatel nie może przedostać się z inicjatywą, która postrzegana tam bywa jako niepotrzebna i szkodliwa. Szkoda. 
  Prowadząc tego bloga, oraz inne inicjatywy, staram się skupić na mieście tworzonym dla ludzi i przez ludzi, którzy oczekują komfortu codziennego życia, napotykając w nim jednak bariery i zakazy. 
    Mówię tu o zakazie spacerowania z psem po parku saskim, mówię o liczbie ponad osiemdzisięciu obywatelskich projektów przebudowy podzamcza, z których Ratusz żadnego nie wziął pod uwagę, mówię o planowanej przebudowie ulic Poniatowskiego i Sowińskiego, z których autostrad zrobić nie chcą ludzie, ku zgryzocie samorządu, mówię o cięciu drzew w centrum miasta i zastepowaniu ich trzyletnimi chwostami, mówię o zabraniu toru do sportowej jazdy i pozostawieniu ulic miejskich w zamian do ulicznych wyścigów, mówię o planie zniszczenia poniemieckiej przedwojennej kręgielni. Wymieniać tak mogę długo i dużo.  
    Mój głos to głos człowieka, który nie akceptuje tego, że Ci którzy go mieli reprezentować nie liczą obecnie się z nim. Wkrótce to się jednak zmieni, miasto się zmieni, wierzę w to.
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz