Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 9 czerwca 2011

Pierwsza wiosenna burza w Lublinie

Zaczęło się (jak to w wiosnę bywa) całkiem niewinnie ale i niespodziewanie. Do 15ej było upalnie i słonecznie aby już w 15 minut nad centrum Lublina zrobiło się szaro od deszczu a potoki popłynęły głównymi ulicami przelewając się zza krawężników. Ulewie wkrótce zaczął towarzyszyć grad wielkości grochu, i miejscami silny wiatr. Na szczęście poza połamanymi wiatrem gałęziami, lokalnymi podtopieniami i kilkoma samochodami, które zostały zmyte z lubelskich ulic :) wszystko dobrze się skończyło.
Po tej jednak krótko trwającej burzy dochodzę do przekonania iż oprócz koła zapasowego w samochodzie warto mieć w bagażniku również dmuchany kajak, małą tratwę ratunkową a w ostateczności dętkę od stara.
PS; może teraz nastąpi wysyp (tanich i smacznych) truskawek?

3 komentarze:

  1. My taką ulewę mieliśmy tu jakieś cztery lata temu. Lało tak, że po otwarciu drzwi autobusowych na Tootingu, woda wlewała się do środka pojazdu. To było dokładnie 20 lipca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa to zamiast rodzimych burz i ulew kosztujesz angielskich!!! Ażesz ty!
    PS pamiętasz jak sto lat temu szliśmy przez całe krakowskie z niejakim Tomaszem w podobną zlewę? Jak doszliśmy do Bramy przestało padać a my byliśmy kompletnie mokrzy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak przez mgłę. Ale nie mam absolutnie nic przeciw, by przeżyć tę chwilę raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń