Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 27 marca 2017

Ekstremalna Droga Krzyżowa w Lublinie 2017


    Gdy uczestnictwo w niej zaproponował mi mój kolega Bartek (Metal) z Lublin 4x4 jako zabezpieczenie i wsparcie dla pielgrzymów, nie wahałem się. Chciałem to zobaczyć, chciałem pomagać i być użyteczny. Dostałem trasę fioletową która prowadziła od Lublina poprzez Dąbrowicę, Płouszowice, Motycz Leśny, Miłocin, Maszki, Bochotnicę, Nałęczów do Wąwolnicy. Droga wiodła asfaltem, ale i polami, niekiedy lasem, odcinkami błotnistymi i nieutwardzonymi, jej długość wynosiła 41 kilometrów, stąd zachodziła potrzeba pomocy samochodów terenowych. Kolejne dwie trasy obstawili koledzy; Bartek, Michał i Darek. Na trasy stawiliśmy się o godzinie 22 ej, dla towarzystwa, jako pomoc i pilot był ze mną kolega Jacek.


   Podczas EDK zaskoczyła nas liczba ludzi biorąca w niej udział. Prawdopodobnie na samej naszej trasie było ok. 800 osób, na wszystkich 2500. Każdy szedł dla siebie samego i każdy musiał znaleźć w sobie wystarczająco dużo siły aby drogę tą przejść. Niezwykłe było obserwować tych skupionych ludzi i oglądać sznur latarek czołowych pośród nocy.


   Duże wrażenie zrobili na mnie ludzie, jak ta kobieta przy stacji X, która udostępniła swój dom, krzesła, gorące napoje i jedzenie dla zmęczonych drogą, sama pomagając jak tylko mogła, a była to godzina 2 rano. 
    Po drodze ktoś wystawił skrzynkę z jabłkami, oświetloną zniczem. Taki drobny gest, a tak dużo znaczył.


     Gdy powoli zbliżaliśmy się do celu i wyjechalkiśmy z lasu zobaczyliśmy świt, wszystko budziło się do życia, ptaki zaczynały śpiewać, a naszym oczom ukazały się wreszcie sylwetki ludzkie, które do tej pory okryte były nocą i pozostawały całkowicie nierozpoznawalne.


   Temperatura spadła poniżej zera stopni, a szron okrył pola. Po powiększeniu zdjęcia zobaczycie ludzi w oddali. O ile było to możliwe staraliśmy się być w oddaleniu.


   Na kilka kilomterów przed samym Nałęczowem zaczęła się nasza praca i przewożenie do miasta tych, którzy byli kontuzjowani, lub nie wytrzymali trudów drogi. Przeszli bardzo dużo, żałowali w rozmowach z nami, że tych ostatnich kilometrów nie mogą już pokonać na własnych nogach, ale dali z siebie wszystko.


    Nasza pomoc skończyła się przed kościołem w Nałęczowie, do Wąwolnicy prowadziła już zwykła droga pomiędzy zabudowaniami. Gdy już zeszły ostatnie osoby, lub zostały zwiezione, odjechaliśmy, była godzina 7:30.
    Jeżeli uda się, za rok, postaram się przejść EDK na nogach, aby tam, nocą w lesie i pśród pól spotkać się nie tylko z Bogiem, ale ze swoimi ułomnościami i problemami, aby je przejść, mimo wszystko.

Post Scriptum;

W ekstremalnej drodze krzyżowej pomagali swoimi samochodami ludzie z Lublin 4x4;
Bartosz Kowalski z żoną Kamilą, Michał Staniszewski, Jacek Błaszczak
oraz Jacek Figurski.
Mam nadzieję, że się nie obrażą, że ich wymieniłem, gdyż ich zaangażowanie wymaga wspomnienia.






4 komentarze:

  1. cieszę się, że byliście na trasie fioletowej ;) Migocące w ciemności światełko dodawało otuchy i wyznaczało kierunek. Dzięki wielkie raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rok temu szedłem. Nie spotkałem się z Bogiem, widać audiencję na audiencji był ktoś inny ;) ale też nie po to szedłem. Moją motywacją była taka zwykła, turystyczna wyrypa. Czasem człowiek musi się złachać. A to lepsze niż budka z piwskiem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widocznie każdy odnajduje to co szuka.

    OdpowiedzUsuń