Od czasów, których nie pamiętam targ istniał i wydaje mi się, że istniał zawsze, specjalnej etiologii tego miejsca przeprowadzał nie będę bo nie o to tutaj chodzi. Targowisko w chwili obecnej rozciąga się do Hali Nova okalając dworzec PKSu.
Jak na miasto, które chce uchodzić za cywilizowane, targ przy Ruskiej określić tak nie możemy. Ale właśnie ta jego dowolność i swoboda ukształtowała rynek tutaj oraz... ceny, które są bardzo atrakcyjne dla kupujących przy wysokiej jakości sprzedawanych produktów.
Targ działa od wczesnych godzin rannych, na co dzień, do późnych popołudniowych. W sobotę jednak niezależnie od godziny znajdziemy tu największy wybór towarów.
Sprzedawcy starają się być konkurencyjni wobec siebie, tak więc ten sam produkt już na stoisku obok może mieć inną cenę, więc warto trochę pochodzić aby dokonać zadowalającego wyboru.
Oprócz owoców i warzyw, przypraw, jaj, znajdziemy tu tkaniny, firany, odzież, a nawet drobny sprzęt gospodarstwa domowego za tzw. grosze.
Czajnik, zegarek, rękawiczki świczki! Brać, kupować!
Targ przy ul. Ruskiej ma jednak jedną wadę - nieuporządkowanie. Miasto, od jakiegoś czasu przymierza się w tym miejscu do różnych budów i zmian, przedstawiając tego projekty. Mi natomiast wydaje się, iż mija się to z celem i charakterem miejsca. Targ powinien pozostać na wolnym powietrzu, niezabudowanym, a jedynie uporządkowanym i z wyrównanym miejscem, w którym każdy ze sprzedawców powinien mieć do dyspozycji ladę, na której mógłby wystawiać produkty. Budowa hali, wygeneruje niekorzystne zjawisko. Zniknie targ, a pojawią się sklepy, znikną drobni sprzedawcy, znikną dobre ceny.
Zniknie również "mydło i powidło", zniknie swoisty koloryt tego miejsca, które wówczas stanie się takim jak wszystkie inne.
Przypomina mi się teren, na którym obecnie stoi Galeria Gala przy ul. Fabrycznej/Unii Lubelskiej. Sprzedawano tam materiały budowlane i wykończeniowe w miejscu właściwie zaimprowizowanym, jednak kupujących było sporo. Po budowie Gali, handel tam ucichł, budynek obecnie skupia sklepy różnych branż, nie przeżywa jednak takiego oblężenia jak dawniej klientami.
Nie twierdzę, że zmiana ta nie była potrzebna. Jednak podobna forma w wypadku targu przy Ruskiej zniszczy miejsce, które powinno pozostać w samym zamyśle niezmienione.
Kocham ten targ za koloryt i zakupy, jakie można na nim zrobić. Cenię sobie "wiejskie baby", które rozkładają się tam z jajami i serem własnej roboty. Kiedyś taki mini-targ istniał na każdym osiedlu, w zeszłym roku kupiłam prawdziwe, dorodne pigwy, wiecheć kwiatów i świeżą fasolę od pani z okolicznej wsi. W tym roku pustka, zamknęli ostatni "zieleniak". Świat się kończy!
OdpowiedzUsuń