Niektórzy moi znajomi twierdzą, że robię się złośliwy - inni, że od urodzenia taki byłem. Co robić, trudno. Natury się nie wybiera, tylko z taką na świat się przychodzi.
Dlatego, teraz krótko o jej fizycznych i psychicznych objawach w formie dwóch odmiennych przykładów, które ukształtowały (chwilowo) naszą lubelską miasto-przestrzeń.
Natura 1 - Siłacz lub ciężarowiec.
Prawdopodobnie betonowa ławka, która stała przez dziesiątki lat na Alejach Racławickich została powalona jednym precyzyjnie wymierzonym ciosem karate. Wersja druga zakłada, że być może usiadła na niej osoba o wadze, która w socjalistycznych latach jej planowania i produkcji nie mieściła się w najśmielszych wyobrażeniach konstruktora.
Natura 2 - pastor, ksiądz, rabin.
Ulica Leszczyńskiego w Lublinie. Tu ani prośby, ani groźby nie skutkują, a wezwania do ludzkiego sumienia są niczym słowa na wiatr rzucane. Jak więc uchronić nowo nasadzone roślinki? Otóż autor odwołał się do przykazań boskich - uznając, że to tylko odniesie pożądany skutek.
Wydaje się nieuniknionym, że gdy przykazanie nie poskutkuje, w tym miejscu pojawi się stare ludowo - ogrodnicze porzekadło, mówiące o tym, że złodziejowi coś tam uschnie.
Spacery po Lublinie zawsze obfitują w takie małe, ale ciekawe odkrycia. Dlatego, kiedy tylko możemy korzystajmy z ładnej pogody - zostawmy pod domem samochody - i jak najwięcej spacerujmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz