Wiele sobie po nich obiecywałem. Wejdę w coś nieznanego, zobaczę zakryte. Piwnice, korytarze wydrążone przed wiekami, dotknę tajemnicy, skarbów kupców.
Co zobaczyłem? Wielkie rozczarowanie. Trasa podobno ma długość 300 metrów, wydaje się jakbym przeszedł ledwo 50. Na jej długości trzy, może cztery marne makiety, których tak na prawdę wstydził by się wystawiać nawet amator modelarz. Podziemia odnowione, przypominają raczej nowoczesny bunkier, nic w nich z dawnych lat nie znajdziemy. Ale czekam na kulminacyjny efekt, którym ma być "światło i dźwięk" związany z krótką historią Koziego Grodu. Czekam z niecierpliwością na tą multimedialną prezentację, która wynagrodzi mi brak atrakcji na trasie oraz papierzane makiety podświetlane lampkami z OBI.
Grupa zasiada w kościelnych ławach i od razu widać, że przed nami znajduje się (o zgrozo!) klejona z drewna i tektury "szopka" przedstawiająca(?) Lublin dawniej. Z głośników popłynął smętny głos opowiadający, że kupiec jedzie kolasą i słychać było "patataj patataj...", po kilku dalszych minutach nudy i niczego ciekawego, zaprezentowano pożar Lublina przedstawiony jako dodatkowo włączona żarówka imitująca ogień i przesuwające się na wózeczku postacie "od lewej do prawej". I tyle.
Jedyną barwną postacią był Pan przewodnik nadrabiający niedostatki wyposażenia ciekawą narracją. Niestety to za mało. Chciałbym coś ciekawego z tego pobytu ze zdjęć wrzucić ale jestem zniesmaczony. Jeszcze cena biletu... za co to? Chcecie, idzcie ale nie spodziewajcie się atrakcji tego wartych, szkoda że Miasto nie wysiliło się na nic ciekawszego. Owszem 40 lat temu zrobiło by to na zwiedzających wrażenie, ale Obecnie?
Podsumowując; to co zobaczyłem to obraz tego jak kiedyś wyglądało muzeum.
Podsumowując; to co zobaczyłem to obraz tego jak kiedyś wyglądało muzeum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz