Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 15 stycznia 2017

Giełda Elizówka - w niedzielę rankiem.


    Giełda na Elizówce w niedzielę - wstęp dla kupujących za złotówkę. Co na niej kupimy? Hm. Gdy wszedłem na nią, poczułem się nieco jak na giełdzie staroci, bo kupić można tu niemal wszystko. Używane opony, stare narty, rowery, silniki, piły, kulki do łożysk, zepsuty scyzoryk, błotnik do motocykla, bądź zabawki, z których dzieci już wyrosły. Ale też kupimy dobrą gatunkowo odzież, plecaki, buty - niemal wszystko. Biorąc pod uwagę tą różnorodność chyba niezwykle rzadko zdarza się, aby wyjść i nie kupić.


   Ceny jakie oferują handlujący są różne. Ci sprzedający "starocia" często posiadają rzeczy za kwotę "z kapelusza" - oderwaną od rzeczywistości. Zdarzają się jednak "okazje", po które warto przyjechać.


   Coś, co wygrzebiemy w jakimś pudle pośród dziesiatków podobnych za "trzy złote", coś, co przypomni nam dzieciństwo, lub po prostu - tego właśnie szukaliśmy!


   Mamy tu również istne "cmantarzysko robotów", tj. starych kabli, magnetofonów, komputerów i kto wie czego tam jeszcze.


    Możemy natrafić tu również na ciekawe rarytasy. Jeżeli naprawdę nam na czymś zależy, zbijmy cenę pamiętając, że rządzi tu prawo popytu i podaży.


   Niemal na większości stoisk razi ich nieuporządkowanie. Ot statek, ociekarka do naczyń, kubki i pianinko. Po tym co zobaczycie nie zdziwi Was już nic!


   W rozmowie z kupującymi przewijało się, że zimowa pora dla giełdy nie jest najlepsza.  To prawda. Sprzedających było niewielu, a kupujących podobnie - jak na lekarstwo. Podobno gdy temperatury są wyższe, giełda przeżywa prawdziwe oblężenie.
   Coś jednak w tym miejscu jest ciekawego. To coś sprawi, że postaram się być tam częstszym gościem. Być może i ja wciągnę się w to "mydło i powidło", być może i ja znajdę coś co mnie zainteresuje - następnym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz