Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Żegnamy Drzewo Wolności


   Gdy upadło powstanie styczniowe w 1863 roku zapanował czas wielkiej narodowej żałoby. Na Placu Litewskim, znajdującym się w samym sercu miasta posadzono drzewo, o ukrytym dla zaborcy symbolu - Czarną Topolę Nadwiślańską. Wzrastając miała stać się przeciwwagą dla powstającego w pobliżu Prawosławnego Soboru (oddany w 1874r.). Choć tego już powszechnie nie pamiętamy, pomysłodawcą jej zasadzenia był twórca pierwszych parków miejskich Lublina - w tym Ogrodu Saskiego - inżynier gubernialny, Feliks Bieczyński.
   Nasza topola przez wszystkie lata zapuściła swoje korzenie głęboko w lubelskim gruncie. Przetrwała dwie wojny światowe, była w międzyczasie świadkiem rozbiórki Prawosławnego Soboru i dotrwała do czasów nam współczesnych, w których nazwaliśmy ją Baobabem. Dlaczego? Otóż wiele się zmieniło. Pamięć o celu jej posadzenia zatarła się, a topola pozostała charakterystycznym i żywym punktem Placu Litewskiego. To przy niej młodzi ludzie umawiali się na randki, a starsi na towarzyskie spotkania. Drzewo zapewniało schronienie przed deszczem pod rozłożystym parasolem liści, jak również przed słońcem w upalne dni. Gdy wiatr poruszał jej koroną miło było posłuchać charakterystycznego szelestu liści, którym obdarowywała wszystkich bez wyjątku.


  Topola nie miała wrogów wśród ludzi i w dobrej formie przetrwała transformacje ustrojowe do naszych czasów. Jednak na przestrzeni ostatnich sześciu lat stan jej się pogorszył, a funkcje życiowe zaczęły ustawać. Podczas prac budowlanych podcięto jej system korzeniowy, po czym zbyt ściśle obudowano pień chodnikowymi płytami. Zanieczyszczenie i stale zwiększający się ruch z pewnością nie pomogły, a prowadzone przycinki nie wzmocniły. 
   Dziś wiemy już na pewno, że Drzewo Wolności kiedyś, a Baobab dzisiaj – zostanie ścięte.
   I choć wiadomość jest przytłaczająca, a my powinniśmy w tym miejscu nad tym przystanąć w zamyśleniu – to trudno jest przecież unikać myśli - co po niej? Czy możemy liczyć na drzewo, które okaże się godnym następcą i jak Baobab kiedyś chwyci nasze miasto w korzenie wrastając w jego grunt i w serca mieszkańców?
   Żegnamy się z drzewem, które towarzyszyło naszym przodkom i czekamy na drzewo, które będzie towarzyszyć nam, naszym dzieciom i dzieciom naszych dzieci, które kiedyś zastanowią się, nad tym być może, dlaczego tu akurat je posadziliśmy?

   Żegnaj Nadwiślańska Topolo Czarna, żegnaj Baobabie.

1 komentarz: