Gdy
upadło powstanie styczniowe w 1863 roku zapanował czas wielkiej
narodowej żałoby. Na Placu Litewskim, znajdującym się w samym
sercu miasta posadzono drzewo, o ukrytym dla zaborcy symbolu - Czarną
Topolę Nadwiślańską. Wzrastając miała stać się przeciwwagą
dla powstającego w pobliżu Prawosławnego Soboru (oddany w 1874r.). Choć tego już powszechnie nie pamiętamy, pomysłodawcą jej
zasadzenia był twórca pierwszych parków miejskich Lublina - w tym
Ogrodu Saskiego - inżynier gubernialny, Feliks Bieczyński.
Nasza
topola przez wszystkie lata zapuściła swoje korzenie głęboko w
lubelskim gruncie. Przetrwała dwie wojny światowe, była w
międzyczasie świadkiem rozbiórki Prawosławnego Soboru i dotrwała
do czasów nam współczesnych, w których nazwaliśmy ją Baobabem. Dlaczego?
Otóż wiele się zmieniło. Pamięć o celu jej posadzenia zatarła się, a
topola pozostała charakterystycznym i żywym punktem Placu
Litewskiego. To przy niej młodzi ludzie umawiali się na randki, a
starsi na towarzyskie spotkania. Drzewo zapewniało schronienie przed
deszczem pod rozłożystym parasolem liści, jak również przed słońcem w upalne dni. Gdy wiatr poruszał jej koroną miło było posłuchać charakterystycznego szelestu liści,
którym obdarowywała wszystkich bez wyjątku.
Topola
nie miała wrogów wśród ludzi i w dobrej formie przetrwała
transformacje ustrojowe do naszych czasów. Jednak na przestrzeni
ostatnich sześciu lat stan jej się pogorszył, a funkcje życiowe zaczęły ustawać. Podczas prac budowlanych podcięto jej system
korzeniowy, po czym zbyt ściśle obudowano pień chodnikowymi
płytami. Zanieczyszczenie i stale zwiększający się ruch z pewnością nie
pomogły, a prowadzone przycinki nie wzmocniły.
Dziś wiemy już na pewno, że Drzewo Wolności kiedyś, a Baobab dzisiaj – zostanie ścięte.
Dziś wiemy już na pewno, że Drzewo Wolności kiedyś, a Baobab dzisiaj – zostanie ścięte.
I
choć wiadomość jest przytłaczająca, a my powinniśmy w tym
miejscu nad tym przystanąć w zamyśleniu – to trudno jest przecież unikać myśli
- co po niej? Czy
możemy liczyć na drzewo, które okaże się godnym następcą i jak
Baobab kiedyś chwyci nasze miasto w korzenie wrastając w jego
grunt i w serca mieszkańców?
Żegnamy
się z drzewem, które towarzyszyło naszym przodkom i
czekamy na drzewo, które będzie towarzyszyć nam, naszym dzieciom i
dzieciom naszych dzieci, które kiedyś zastanowią się,
nad tym być może, dlaczego tu akurat je posadziliśmy?
Żegnaj
Nadwiślańska Topolo Czarna, żegnaj Baobabie.
Dobry tekst.
OdpowiedzUsuń