Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 12 listopada 2015

Pieniądze utopione w błocie. Ogród Saski w Lublinie.


   Jesienny wieczór. Spaceruję od strony Alej Racławickich, za ogrodzeniem Ogrodu Saskiego z psem. Słysząc dochodzące od strony parku przekleństwa, zajrzałem w bramę i natknąłem się na wychodzącą bramą kobietę. 
    - "Niech pan tam nie wchodzi bo pies się w błocie pobrudzi" - usłyszałem od wychodzącej.
   - "Nie wchodzę, jest zakaz spacerów z psami w saskim" grzecznie odpowiedziałem, na co kobieta zaśmiała się pod nosem i poszła swoją drogą obstukując kozaczki z błota na kostce chodnika już za parkiem.


  Nie mogłem się powstrzymać i zrobiłem kilka zdjęć, chodników (?) dawno nie oglądanego saskiego. I tak oto krytykowane przez mieszkańców piaskowe alejki, przemieniły się pod wpływem deszczu w błotne dukty.


   W "rewitalizacji" Ogrodu Saskiego prezydent Żuk utopił 13 milionów złotych. W zamian po przeszło 170 latach istnienia parku miejskiego po raz pierwszy od okupacji zamknięto go dla określonej grupy - tym razem dla ludzi spacerujących z psami. Górki, z których dzieci zjeżdżały na sankach obsadzono ostrokrzewem aby uniemożliwić im zimową zabawę. Z alejek, po których jeżdżono na rolkach (na zdjęciach) zerwano asfalt i posypano je drobnym żwirkiem uniemożliwiając jazdę. Z placu zabaw dla dzieci pozostawiono jedynie huśtawkę. Rowerzystom zakazano korzystać z całego parku wyznaczając im drogę na przejazd. 
   Na koniec sprowadzono pawie, które miały zadać szyku wielkopańskiego miejsca, zatrudniono im opiekunów i wybudowano w centrum ogrodu szpecącą metalową klatkę - za zgodą konserwatora zabytków. 

   Podsumowując; mieszkańcy stracili miejsce, które dotychczas tetniło życiem.



      
 

1 komentarz:

  1. Mega słabe jest to, że robiąc coś takiego wykształcony architekt, oderwany od rzeczywistości mam wrażenie, nie bierze pod uwagę tego, że po czymś takim nie da się prowadzić wózka, jeździć na rolkach, hulajnogach, chodzić w eleganckim obuwiu (pasującym przecież do pawi!), a po deszczu nie da się chodzić w ogóle! Za głowę się łapałem, jak wykonali takie chodniki w Zamościu. A teraz łapię się za głowę, że zrobili to samo w moim ukochanym Lublinie.

    OdpowiedzUsuń