Ulica Ogrodowa w Lublinie, moim zdaniem, należy do jednych z ciekawszych ulic naszego miasta. Położona w centrum, znajduje się jednocześnie w jego cichej, nieskomercjalizowanej części.
Przedwojenna "urzędówka", jak była również nazywana, nadal potrafi przyciągać naszą uwagę. Dla tej ulicy warto zmienić stałą trasę pieszych spacerów i przyjrzeć się jej jeszcze bliżej. To właśnie tu przed II wojną światową mieszkały elity intelektualne Lublina, a budynki wyznaczały nowe standardy wśród ówczesnej architektury miejskiej.
Budynek nr 18 stoi na rogu Ogrodowej i Chmielnej, pobudowany został na przełomie XIX i XX wieku. Jego elewacja zwraca na siebie uwagę celowo niewyremontowaną boczną ścianą. Przyglądając się jej bliżej dostrzeżemy liczne ślady po kulach, pamiątkach walk o Lublin. Przed wojną mieszkała w tym domu rodzina Kitów zajmująca się zegarmistrzostwem, czyniąc z tego rodzinną profesję.
Fotografując budynek przy ul. Ogrodowej 18, musiałem wejść na ogólnodostępny teren posesji przy ul. Czechowskiej 2, gdzie znajduje się obecnie Okręgowe Przedsiębiorstwo Geodezyjno - Kartograficzne. Stróż, lub jak kto woli ochroniarz, widząc mnie, natychmiast wybiegł prosząc abym opuścił teren i nie fotografował. Po krótkiej rozmowie "odpuścił", jednak zauważam, że podobne sytuacje zdarzają się przy fotografowaniu architektury miejskiej dosyć często.
Kto "nałogowo" robi zdjęcia, mógł zebrać podobne doświadczenia. Ja natomiast, pamiętam jak jeszcze w czasach socjalizmu na każdym płocie wisiała tabliczka "Zakaz Fotografowania", a co drugi obiekt był obiektem wojskowym. Czasy niby się zmieniły, ludzie niekoniecznie.
Już wkrótce na stronie oLublinie.pl będziecie mogli przeczytać więcej o ulicy Ogrodowej oraz o historii niektórych budowli, a także przyjrzeć się im z całkiem bliska.
Mnie kiedyś emerytka mało nie pobiła, jak robiłam zdjęcie stolików w barze mlecznym (z rozrzewnieniem myślę o krajach, gdzie ludzie uśmiechają się do aparatu). Bardzo ciekawe piszesz i ładnie to pokazujesz. Proszę o więcej:)
OdpowiedzUsuńBoimy się, że zostaniemy sfotografowani jak Indianie, którzy obawiają się, iż równa się to z kradzieżą ich duszy.
OdpowiedzUsuńPS. Poczułem się jak dziecko pogłaskane po głowie :D