Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 27 czerwca 2013

Drzwi


     Gdzie się znajdują? W miejscu gdzie Lublin styka się ze światem. Dosłownie. Jeżeli napiszę, że w okolicach dworca PKP, czy zrobi to na Was szanowni czytelnicy jakiekolwiek wrażenie? Nie, bo przyzwyczailiśmy się, że dworce ze swojej natury są obskurne, śmierdzące i brudne. Żyjemy z tą świadomością już tyle lat, że odmienna ich perspektywa wprawiła by nas w zdumienie połączone z zakłopotaniem. 
      Drzwi donikąd już nie prowadzą, a ich rustykalny styl nadaje się do stworzenia unikalnej kompozycji plastycznej, dla malarza bądź fotografika. Jeszcze lepszym pomysłem było by wyciąć je wraz z kawałkiem muru i umieścić w galerii. Takie brzydkie, że aż piękne. Zadziwiające.

środa, 19 czerwca 2013

Pocztowy dyliżans - Fiat 500 Topolino



     Tego sympatycznego Fiata 500 Topolino zastałem na dziedzińcu Poczty Głównej w Lublinie. W zasadzie nie powinienem się dziwić, że właśnie tam stał, gdyż wymalowany był w barwy pocztowego dyliżansu. Swoją drogą to bardzo ciekawy pomysł na promowanie Poczty! 

      Trochę techniki; samochodzik produkowany był w latach 1936 do 1955 tj. do czasu kiedy zastąpiony został Fiatem 600 oraz kultowym Fiatem 500. W swoim okresie był iście rewolucyjną konstrukcją; ważąc jedynie 400 kg przewoził dwie osoby spalając średnio od 5 do 6 litrów paliwa. Rozpędzał się do 85 km/h, dlatego nie pytajcie w jakim czasie osiągał setkę! Fiacik produkowany był również w Polskich Zakładach Inżynierii w Warszawie. 
    
      Jego obecny stan budzi szacunek, gratuluję tak wspaniale odrestaurowanego egzemplarza! Oby więcej podobnych aut w naszym mieście.
   

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Noc Kultury w Lublinie 2013 i Neon po Kinie KOSMOS

Neon prezentuje się  idealnie

     Odrestaurowany neon po Kinie Kosmos zawisł na budynku Galerii Labirynt w Lublinie. Wydarzenie nie przyciągnęło tłumów, a jedynie kilka zaangażowanych osób. Cóż, jak po pogrzebie babci minęło już kilka lat, to mało kto przychodzi później jej świeczkę palić. A tą właśnie świeczkę zapalić miał (jak mnie poinformowano) Prezydent Miasta Lublina. Czekaliśmy więc na Pana Prezydenta chwil kilka, jednak nie dotarł, widocznie zapomniał, nie przyszedł. Być może był u Państwa Krokodylów na filiżance wody z Nilu. Tak, czy inaczej, neon zapłonął błękitnym elektrycznym blaskiem i wszystko inne przestało mnie w tym krótkim momencie interesować. 

Tu poczułem się nieco dziwnie.

    Wyruszyłem w Noc Kultury po Lublinie, praktycznie bez konkretnego planu - chyba jak większość mieszkańców Koziego Grodu. I jak ta właśnie większość utknąłem na Krakowskim Przedmieściu w tłumie na deptaku oraz w ścisku na Starym Mieście, mało nie tracąc ubrania w ludzkiej wyżymaczce Bramy Krakowskiej. Wokół każdy instytucjonalnie i indywidualnie miał przynajmniej jeden event do podziału dla żądnych kulturalnej rozrywki ludzi. 
      W konsekwencji wszystko eksplodowało niekontrolowanym chaosem, a mi samemu tej nocy, śmietnik przy alejach Racławickich przypomniał okładkę lubelskiego informatora kulturalnego na rok 2013 i wzbudził myśl, że ktoś robi mnie w wiadomo co.  
       
Śmietnik przy al. Racławickich w Lublinie

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Dzień jak co dzień w Lublinie

   
     Dzisiejszy dzień wczesnym rankiem skąpał się w lekkim słońcu. Idąc do pracy wzrok mój przykuła kolejka rodem z epoki socjalizmu, która ustawiła się do "NFZetu" przy nowo wyremontowanym budynku przy ul. Skłodowskiej. Spoglądałem na ustawione równym rzędem starsze osoby i szczerze im współczułem. Powiedzenie, "trzeba mieć zdrowie, żeby chorować" nabrało widocznego znaczenia.
     Po godzinie 15ej zachmurzyło się już nie na żarty i nad Lublinem przeszła niewielka burza. Po niej chodniki i jezdnie nabrały wody, trawniki rozmokły, popłynęło błoto. Zrobiło się szaro buro i ponuro. Na deptaku przy Krakowskim wyludniło się, tylko jakaś pani spod różowej parasolki wykazywała oznaki  życia, podeszła "częstując" mnie ulotką klubu GoGo, który o ile pamiętam, ruszył przy akompaniamencie skandalu wywołanego jego lokalizacją przy głównej przecież, spacerowej arterii miasta.
   

   Takiego deptaka dawno nie oglądałem. Zazwyczaj tętniący życiem, dzisiejszego dnia zamarł. Nawet smęcący zazwyczaj koło banku skrzypek, dzisejszego dnia nie zajrzał.