W Lublinie rok 2014 to rok Jana Ghela. Ten niezwykły architekt "stawia" na miasto przyjazne mieszkańcom. Otóż obecna miejska architektura projektowana jest "z samolotu", z góry wyglądając pięknie, jednak z perspektywy człowieka nie ma nic z użytecznością i przyjaznością wspólnego.
Dlatego przestałem się dziwić, iż to mieszczkańcy biorą sprawy w swojej ręce, czasami naruszając jej ład. I tak jak na zdjęciu, mamy typowy klub; ławki, stoliczki ustawione przy śmietniczce. Nie zachęcam do takiego działania, pokazuję jednak, że miejsc takich w mieście brakuje,
W tym konkretnym przypadku ze zdjęcia wydaje się, że był to klub wybitnie alkoholowy, co jednak nie przekreśla idei, aby powstały podobne, przystosowane miejca. Nie możemy z góry zakładać, że będzie tam spożywany alkohol, cywilizujmy się!
Zapewne nie tylko mi brakuje chociaż na Krakowskim Przedmieściu takiego zorganizowania miejskiej przestrzeni, gdzie mógłbym usiąść w grupie ze znajomymi, porozmawiać, pobawić się. Tymczasem właśnie na Krakowskim mamy ławki mieszczące trzy osoby poustawiane w odległości 10 metrów od siebie. Miło? Niekoniecznie.