Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 27 lutego 2012

W marcu jak w garncu.

                          
       W marcu jak w garncu, bo oto kalendarzowy marzec jeszcze się nie zaczął ale meteorologiczny owszem. Śnieg ze słońcem na przemian, ale wszystko to zwiastuje zbliżanie się cieplejszej pogody. To przebijające słońce na ulicach pozwala nastroić się nieco pozytywnie na kolejny tydzień pracy, pomimo posypującego śniegu. Cóż, wkrótce dzieciaki utopią marzannę, a ja jak nie mogłem się doczekać zimowej zimy, tak tęskno mi do wiosennej wiosny.


środa, 22 lutego 2012

Niesamowita historia, z cyklu piłeś nie jedź!

      
     Wczorajszego dnia, wracając z pracy na al. Racławickich zauważyłem samochód, który do niedawna jeszcze jechał, a nagle zblokował ruch. Wewnątrz kierowca, siedział - wydawało się, nieprzytomny. Myśląc, że zasłabł, lub stało się inne nieszczęście, po zatrzymaniu się obok, sprawdziłem sytuację. Okazała się dosyć prozaiczna! Otóż kierowca był praktycznie nieprzytomny z uwagi na nadużycie alkoholu. Cóż było robić, żeby nie przyszła mu do głowy dalsza jazda, wyłączyłem silnik w jego aucie, wyjąłem kluczyki i po telefonie czekałem obok na przyjazd Policji, której kluczyki oczywiście zdałem. Dzisiaj było przesłuchanie na Komisariacie, a teraz oczekiwanie na sprawę w sądzie, na którą niestety będę "proszony". 
    Swoją drogą ciekawe jak to się skończy, bo delikwent prawdopodobnie twierdzi, że nie jechał samochodem...
         Miałem nic nie pisać, ale skoro już o tym inni wspominają, to podaję Wam informacje z "pierwszej ręki", choć w telegraficznym skrócie.
 No i najbliższy rzeczywistości opis:
Dziennik Wschodni

poniedziałek, 20 lutego 2012

A co za tym idzie - w Lublinie.

(kliknij aby powiększyć)

     Na klatkach schodowych często napotykamy różnego rodzaju komunikaty: od próśb do gróźb i informacje. Ta na zdjęciu powyżej zawiera w sobie je wszystkie, a nawet mrożące krew w żyłach ostrzeżenie. 
    Oto na klatce schodowej, którą "gospodaruje" ADE-EM Centrum grasują stworzenia, powszechnie uznane za obrzydliwe i przenoszące choroby. Więcej spotkanie z kotem porównać możemy do kontaktu z biologiczną zarazą, o czym oczywiście administracja uprzejmie informuje. 
    Zastanawiam się, jak taka reklama wpływa na mieszkańców i gości tego budynku. Bo oto wyobraziłem sobie sytuację gdy na proszone przyjęcie przychodzą goście odświętnie ubrani i już na wstępie czytają tą oto przylepioną na wysokości nosa karteczkę. Pójdę o zakład, że szybko się tu nie pojawią. 
   Dlatego administracji proponuję mniej spektakularne ostrzeżenia, które może zamieścić na drzwiach wejściowych:
- uwaga zły pies!
- dobiegam do drzwi w trzy sekundy, a Ty?
 lub bardziej finezyjne zaczerpnięte z nad wejścia do więzienia Alcatraz;
- Porzućcie wszelką nadzieję, ci którzy tu wchodzicie. 
     Efekt z pewnością będzie mniej drastyczny od pierwotnego. Z drugiej strony, może administracja samodzielnie zajmie się szkodnikami w sposób jedynie efektywny?

czwartek, 16 lutego 2012

Zabytkowa oficyna ul. Wróblewskiego w Lublinie




       Drewniana oficyna - łącznik przy ulicy Walerego Wróblewskiego przykuła moje zainteresowanie. Schowana za bramą, w krótkim podwórzu, jej góra wydaje się niezagospodarowana. Stan jej z roku na rok się pogarsza, być może i ona kiedyś zostanie przebudowana i zniknie na zawsze z naszego Miasta. Takich miejsc w Lublinie wiele nie ma, drewniane konstrukcje nie przetrwały dziesięcioleci, a te które jeszcze gdzie nie gdzie są należą do rzadkości.

niedziela, 12 lutego 2012

Kościół Mariawitów w Lublinie




       Budynek Kościoła widoczny jest dosyć dobrze zimową porą od strony ruchliwej ulicy Solidarności, co ciekawe zainteresowałem się nim stosunkowo niedawno. Gdy się wreszcie zebrałem i obejrzałem go bliżej, okazało się że jest to Kościół Mariawitów! Oczywiście nie mogłem przepuścić okazji i po krótkiej rozmowie z proboszczem umówiłem się na spotkanie. Mam nadzieję, że dojdzie ono wkrótce do skutku, a obszerniejszą relację zamieszczę na www.olublinie.pl wraz z galerią zdjęć z wnętrza świątyni.
       Ceglany budynek otoczony jest siatką, właściwe wejście, a może wjazd na teren parafii znajduje się od strony garaży. Obchodząc go wokół i fotografując przydrożny krzyż nie wiadomo skąd pojawił się rottweiler (widoczny na zdjęciu nr 3), przez chwilę - biorąc pod uwagę scenerię miejsca, poczułem się jak w filmie Omen. 
      Krótka nota; Kościół Mariawitów znajduje się w Lublinie przy ul. Paganiniego 1, według informacji podanych przez proboszcza parafii, wspólnota jest niewielka i liczy około czterdziestu rodzin.  

środa, 8 lutego 2012

Obywatel w futrzanej czapce. Ulica Filaretów w Lublinie.


       Niemal na co dzień obserwuję w tym miejscu podobne sytuacje. Zazwyczaj starsi ludzie o krok od tragedii. Pędzące pod długie, łagodne wzniesienie samochody na ulicy Filaretów i zjeżdżające równie szybko w stronę ulicy Głębokiej. Na drugim planie zdjęcia bezpieczne przejście - kładka nad czteropasmową ulicą Filaretów. A obok rzeczonej kładki, często o kulach, lasce, pod rękę jedno za drugim; emeryci.
      Otóż w godzinie szczytu, około 15:30 trudno mi było wykonać to zdjęcie aby uchwycić moment gdy obywatel nie był zasłonięty jadącymi samochodami. W rezultacie z pięciu wykonanych wybrałem to jedno.

      Przypomina mi to pierwsze sceny z filmu "Brunet wieczorową porą" Barei, kiedy to ludzie przeskakują ochronne barierki i przerzucają nad nimi wózek z dzieckiem (po pierwszej minucie filmu). Kolejna ze scen - głos milicjanta - "obywatel w futrzanej czapce - proszony o wejście na zebry". Jak widać tyle lat minęło, a w mentalności ludzkiej niewiele się zmieniło.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Mróz w Lublinie


       Nie mogę powiedzieć, że wstawanie po godzinie szóstej rano zaliczam do rzeczy jakie lubię robić. Dodatkowo pojawił się mróz. Po ciepłej zimie od razu wskoczył powyżej - 20 C i trzyma. Świat za oknem przestał zachęcać do zwiedzania; wyjście do pracy i na miasto stało się koniecznością. Aparat fotograficzny lub smartfon przemrożone, po wyjęciu działają z wyraźną niechęcią podobnie jak dłonie, które nie kwapią się do robienia zdjęć tym bardziej, gdy trzeba zdjąć (umiarkowanie) ciepłą rękawiczkę. 
       Ludzi w Lublinie jakby mniej, każdy idzie wyznaczoną, najkrótszą ścieżką do wcześniej obranego celu. Niektóre samochody pozostały na parkingach, a w centrum miasta jest dzięki temu nieco luźniej. Z zaciekawieniem oglądam prognozy pogody szukając w nich nadziei na ocieplenie. Nic z tego. Widocznie z mrozem trzeba się pogodzić. Może i z tych minusów będą jakieś plusy?